W Muzeum Powstania Warszawskiego odbyło się spotkanie wigilijne dla powstańców

2023-12-12 18:30:10(ost. akt: 2023-12-12 18:36:04)
12 grudnia w Muzeum Powstania Warszawskiego odbyło się spotkanie wigilijne dla powstańców. Były życzenia, kolędy, dzielnie się opłatkiem, a harcerze przekazali powstańcom światełko betlejemskie. Wspominano okupacyjne święta.
12 grudnia w Muzeum Powstania Warszawskiego odbyło się spotkanie wigilijne dla powstańców. Były życzenia, kolędy, dzielnie się opłatkiem, a harcerze przekazali powstańcom światełko betlejemskie. Wspominano okupacyjne święta.

Kilkudziesięciu powstańców wraz z rodzinami zgromadziło się we wtorek, w samo południe, w siedzibie muzeum. Czekały na nich stoły z tradycyjnymi, świątecznymi potrawami. Życzenia złożył dyrektor muzeum Jan Ołdakowski oraz przewodnicząca Rady Miasta Stołecznego Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska. Harcerze przekazali powstańcom światełko betlejemskie, a potem rozbrzmiały kolędy i odbyło się dzielenie poświęconym przez księdza opłatkiem.

W rozmowie z PAP powstańcy wspominali okupacyjne święta.

"Pierwsze święta okupacyjne były pełne strachu, nadzwyczaj skromne. Na stole jedynie pierogi i coś tam jeszcze. Mieliśmy bardzo piękną choinkę, która stała aż do 2 lutego. Stała dlatego, że w mieszkaniu było bardzo zimno. Brak było opału" - powiedziała Irena Krajewska ps. "Lala". Grozą powiało tuż po świętach, 28 grudnia. "Dowiedzieliśmy się za pośrednictwem tzw. poczty pantoflowej, że w Aninie stracono 102 Polaków, mężczyzn wyciągniętych z domów. W zemście za zabicie dwóch żołdaków niemieckich. Święta jako takie pamiętam pełne grozy, skromne i wszystkie inne były podobne" - opowiedziała.

Z kolei Janina Jankowska, sanitariuszka ps. "Jasia", gdy wybuchła wojna miała 12 lat i mieszkała z rodzicami i babcią. "W czasie okupacji na święta zawsze była choinka, wprawdzie nie było co jeść, chleb był czarny, twardy i nie wiadomo z czego zrobiony, ale zawsze coś się wykombinowało” - opowiedziała. Wspominała, że w czasie okupacji Niemcy dwa razy aresztowali jej rodziców i tylko cudem udało się im uniknąć wywiezienia do obozu koncentracyjnego.

"Smutne były święta, były godziny policyjne no i to co się działo naokoło. Tylko ten, co przeżył, jest w stanie odtworzyć to w swojej pamięci, bo nikt tego nie zrozumie" - podkreśliła.

red./PAP