Jak chcą studiować młodzi ludzie?

2024-06-15 14:30:12(ost. akt: 2024-06-15 12:03:46)

Autor zdjęcia: PAP

Kandydaci na studia oczekują od uczelni bardziej elastycznego kształcenia, które pozwoli im rozwijać się nie tylko na ścieżce wybranego kierunku studiów, ale też w ramach swoich zainteresowań – wskazuje prof. Arkadiusz Mężyk. Jak dodaje, nasz system kształcenia się zmienia, nadążamy za światowymi trendami.
Prof. Arkadiusz Mężyk jest rektorem Politechniki Śląskiej i przewodniczącym Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP).

Nauka w Polsce: Trwa rekrutacja na studia na rok akademicki 2024/2025. Jakie zmiany w podejściu młodych ludzi do studiowania obserwuje się w polskich uczelniach w ostatnich latach?

Prof. Arkadiusz Mężyk: Podejście kandydatów na studia rzeczywiście się bardzo zmienia. Obecnie młodzi ludzie przede wszystkim oczekują od uczelni nowoczesnego kształcenia i nowoczesnych metod kształcenia, aby było ono ciekawe i angażujące.

To jednak stawia przed szkołami wyższymi wielkie wyzwania, ponieważ wymaga innego spojrzenia na samą dydaktykę. Musimy więc odchodzić od sztywnych programów studiów na rzecz większej elastyczności, np. z grupą przedmiotów wybieralnych, aby student mógł się kształtować z jednej strony zgodnie z obraną ścieżką kierunku studiów, ale też zgodnie ze swoimi zainteresowaniami.

NwP: Jak w tym roku polskie uczelnie zachęcają młodych ludzi do studiowania akurat u siebie? Jakie są trendy?

A.M.: Najczęściej uczelnie stawiają na kwestię samych programów studiów. W związku z tym pojawia się wiele nowych kierunków, które wpisują się w rozwój cywilizacyjny i wyzwania związane z postępem technologicznym. Mowa np. o kierunkach związanych z informatyką, automatyzacją, robotyzacją, nowoczesną energetyką. Powstają też bardzo ciekawe kierunki na styku nauk humanistycznych, społecznych, technicznych i ścisłych – przykładowo sztuczna inteligencja generuje cały obszar interdyscyplinarnych badań, np. w zakresie technologii kognitywnych.

NwP: Kierunków studiów już teraz jest mnóstwo. To dobry pomysł, aby powstawały kolejne? A może lepiej postawić na takie sprawdzone, bazowe, które nauczają niezbędnych postaw?

A.M.: Ostatnio zaglądałem do ogólnopolskiej przeglądarki kierunków studiów i ta liczba rzeczywiście jest imponująca; kandydaci mają w czym wybierać. Jednak powstawanie nowych kierunków jest w pewnym zakresie nieuniknione, ponieważ wraz z rozwojem cywilizacyjnym pojawiają się nowe obszary badawcze, np. pomiędzy już nam znanymi. Z drugiej strony uważam, że rola dotychczas istniejących kierunków, tych bardziej ogólnych, jest niezwykle ważna – oczywiście przy jednoczesnym aktualizowaniu przekazywanej wiedzy oraz uzupełnianiu programów modułami wybieralnymi, dopasowanymi do zainteresowań studentów.

Kształtując ofertę programową na uczelniach musimy myśleć o wielu czynnikach: o trendach technologicznych, kierunkach rozwoju badań naukowych, współczesnych i przyszłych potrzebach rynku pracy. To musi być propozycja przemyślana, a jednocześnie podejmowana w miarę na bieżąco. W tradycyjnym, nawet powiedziałbym: skostniałym systemie szkolnictwa wyższego, jaki jeszcze spotykamy w naszym kraju, bieżące reagowanie na te czynniki jest trudne. Przykładowo, aby otworzyć nowy kierunek na uczelni, program studiów musi być najpierw zatwierdzany przez odpowiedni organ lub instytucję, a późniejsze wprowadzanie zmian może trwać nawet rok. Dlatego tak ważne jest otwarcie się na większą elastyczność – również w tym zakresie, co jest możliwe przy obowiązujących przepisach.

NwP: Obok samej oferty kształcenia, na co jeszcze kandydaci na studia zwracają uwagę przy wyborze uczelni?

A.M.: Takich aspektów jest sporo. To na przykład kwestie materialne, czyli możliwość pozyskania stypendium, a także możliwość zakwaterowania w akademiku oraz jego koszt. Uczelnie starają się na bieżąco modernizować i rozszerzać swoje bazy noclegowe, ponieważ wolnych miejsc brakuje (mimo rosnących kosztów, ten typ zakwaterowania i tak jest tańszy niż np. wynajmowanie mieszkania). Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego dostrzega ten problem, dlatego uruchamia programy finansowania nowych akademików i nowej infrastruktury dla studentów.

Dla młodych ludzi coraz bardziej liczy się również samo doświadczenie studiowania – przebywania w grupie rówieśników, również tych z zagranicy, stąd wszelkie działania uczelni na rzecz jej umiędzynarodowienia.

NwP: A czy obserwuje się podejście: „po co mi studia, pójdę od razu do pracy i lepiej na tym wyjdę”?

A.M.: Tak, taki trend też zauważamy, choć nie jest on dominujący. Tutaj wracam do wspomnianej atrakcyjności samego studiowania, na co mocno stawiają uczelnie w kampaniach rekrutacyjnych. Takie aspekty jak np. centra kultury studenckiej, centra kreatywności studenckiej, nowoczesne biblioteki, miejsca do coworkingu – są w tej chwili bardzo wysoko oceniane przez kandydatów przy wyborze uczelni.

Ponadto w siłę rośnie studencki ruch naukowy. W skali kraju liczba studenckich kół naukowych rośnie, ponieważ dają one młodym ludziom możliwość realizacji własnych pomysłów i praktycznego wykorzystywania wiedzy zdobywanej na zajęciach.

NwP: Czyli uczelnie powinny być bardziej angażujące?

A.M.: Na szczęście czasy biernego zdobywania wiedzy przeszły już do historii i teraz rzeczywiście dążymy do coraz większej interakcji pomiędzy nauczycielem akademickim a studentem. Można powiedzieć, że historia zatacza koła, bo przecież pierwszy nowoczesny uniwersytet, kojarzony z nazwiskiem braci Humboldtów, bazował właśnie na bliskiej relacji uczeń-mistrz i wspólnym rozwiązywaniu problemów. Wtedy zaproponowany model również dzisiaj okazuje się tym najlepszym. Tylko że zwiększa on koszty funkcjonowania uczelni, ponieważ wiąże się z koniecznym wzrostem liczby nauczycieli akademickich, aby liczba studentów przypadająca na jednego nauczyciela była możliwie niewielka. Tylko w takich warunkach możliwe jest rzeczywiste wejście w interakcję.

Przykładem takiego podejścia jest kształcenie zorientowane problemowo, gdy małe grupy studentów pracują przez pewien czas nad rozwiązaniem konkretnego problemu. Po zakończeniu jednego projektu grupy i tematy się zmieniają. Przygotowuje to przyszłego absolwenta do współczesnego rynku pracy, który wymaga dostosowywania się do ciągłych zmian i uczenia się przez całe życie (lifelong learning).

NwP: Tak naprawdę całą wiedzę zdobytą przez ludzkość można by znaleźć w internecie. Jak zatem przekonać młodych ludzi do studiowania i do tego, że warto się uczyć, czasem nawet tych z pozoru mniej istotnych zagadnień?

A.M.: Pamiętajmy, że całą technologię – z internetem i sztuczną inteligencją włącznie – stworzyli ludzie. Często są to naukowcy lub osoby związane z tym środowiskiem. Jeśli więc ktoś chciałby w przyszłości kreować rzeczywistość, musi najpierw poznać podstawowe prawa, które nią rządzą. A taką usystematyzowaną wiedzę możemy zdobyć właśnie na uczelniach, pod okiem nauczycieli, którzy oprócz przekazywania wiedzy pomagają również budować nasze kompetencje – zarówno te twarde, jak i miękkie.

NwP: Gdyby miał Pan taką magiczną różdżkę i mógłby zmienić jedną, najważniejszą w Pana ocenie rzecz w polskim systemie edukacji wyższej w kwestii kształcenia – co by to było?

A.M.: Nie jest to łatwe pytanie, ponieważ jest to system naczyń połączonych i wiele aspektów łączy się ze sobą. W mojej ocenie podstawowym problemem w tej chwili jest kwestia rzetelnej kategoryzacji i ewaluacji jednostek naukowych. Wbrew pozorom nie jest to kwestia daleka od kształcenia. Chodzi bowiem o możliwość tworzenia nowych kierunków studiów oraz ocenę tych istniejących. Dzisiaj jednostka, która ma uprawnienia do nadawania stopnia doktora, automatycznie uzyskuje też uprawnienia do tworzenia kierunków studiów (w Polsce dotyczy to ponad 80 proc. szkół wyższych poddanych ewaluacji). A przy tak dużej liczbie kierunków studiów Polska Komisja Akredytacyjna ma naprawdę masę pracy i trudno jest je oceniać, tym bardziej, że wiele z nich tak się różni od siebie, że nawet je trudno pogrupować. Dlatego uważam, że powinniśmy się poważnie zastanowić, w jaki sposób nadawać uprawnienia do tworzenia nowych kierunków studiów i jak te uprawnienia później weryfikować.

NwP: Podsumowując, czy polskie uczelnie są gotowe na przyjęcie kolejnych przedstawicieli pokolenia Z i patrzą optymistycznie na tegoroczną rekrutację?

A.M.: Tak, jesteśmy gotowi i patrzymy optymistycznie. Nasz system kształcenia się zmienia i myślę, że nadążamy za światowymi trendami. Pamiętajmy, że absolwenci polskich szkół wyższych, pomimo różnych opinii na temat naszego systemu kształcenia, są bardzo dobrze oceniani na całym świecie.


red./PAP


bm