Nieudany początek fazy play-off dla legionistów

2024-05-02 22:47:14(ost. akt: 2024-05-02 22:52:36)

Autor zdjęcia: Marcin Bodziachowski/Legiakosz

Koszykarze Legii Warszawa przegrali na wyjeździe z Kingiem Szczecin 80:85 w pierwszym meczu fazy play-off Orlen Basket Ligi. O wyniku zdecydowała znakomita czwarta kwarta gospodarzy. W serii do trzech wygranych mistrzowie Polski ze Szczecina prowadzą 1:0.
Legioniści rozpoczęli mecz od prowadzenia 5:0, dzięki skutecznym wejściom pod kosz Marcela Ponitki i Michała Kolendy (akcja 2+1). Gospodarze starali się utrzymać dystans, ale w pierwszych pięciu minutach "Zieloni Kanonierzy" wypracowali ośmiopunktową przewagę. Druga część kwarty była jednak bardziej wyrównana, a gospodarze po celnej "trójce" Andy’ego Mazurczaka zbliżyli się na trzy "oczka". Dystans zwiększył jednak Christian Vital, rzucając cztery punkty - za trzy i jeden celny osobisty. Świetnie do gry wprowadził się rezerwowy Tyran de Lattibeaudiere, notując cztery punkty i efektowny przechwyt. Legioniści dobrze wykorzystywali problemy Kinga z faulami, ale w końcówce dali się dwukrotnie zaskoczyć aktywnemu Przemysławowi Żołnierewiczowi. Ostatecznie przed drugą kwartą "Zieloni Kanonierzy" mieli sześć punktów przewagi (19:25).

Tę część świetnie rozpoczął de Lattibeaudiere (punkty spod kosza, blok i faul przeciwnika na Jamajczyku). Problemem Legii stały się za to trzy szybkie przewinienia Raya Cowelsa, który dodatkowo został ukarany faulem technicznym, zmniejszając znacząco możliwości rotacji trenerowi Markowi Popiołkowi. "Zieloni Kanonierzy" zachowywali jednak zimną krew, utrzymując przewagę wahającą się cały czas w okolicach ośmiu "oczek". Ta powiększyła się do dziesięciu punktów po dwóch celnych rzutach zza łuku Arica Holmana, choć Amerykaninowi próbował dorównać Michał Nowakowski z Kinga. By przerwać świetną serię Holmana trener gospodarzy Arkadiusz Miłoszewski poprosił o czas. Nie zdało się to na zbyt wiele, bo tym razem mistrzów Polski zaskoczył Loren Jackson. Później jednak dały o sobie znać problemy Legii z faulami. "Zieloni Kanonierzy" grali jednak w pierwszej połowie niezwykle dojrzale i zespołowo, nie dając Kingowi możliwości rozwinięcia skrzydeł. Dzięki świetnej, sumiennej grze obronnej i skuteczności ekipa trenera Popiołka na przerwę schodziła z zapasem dwunastu punktów (42:54).

Po zmianie stron Legia zaczęła od jednego punktu z linii rzutów wolnych Josipa Sobina, ale szybko celnym rzutem za trzy odpowiedział Avery Woodson. Duże problemy sprawiał "Zielonym Kanonierom" Michael Kyser, za to po stronie gości dobrze dysponowany w ataku był Holman. Legioniści stracili jednak nieco skuteczność, dzięki czemu gospodarze sukcesywnie zmniejszali straty. Wynik krążył wokół bilansu +6 dla Legii, ale po świetnym wejściu pod kosz i akcji 2+1 Jacksona bezpieczny dystans był utrzymany. Końcówka kwarty to faule z obu stron i mocno szarpana gra. Przed decydującymi dziesięcioma minutami ekipa z Warszawy prowadziła 70:62.

Ostatnią odsłonę gry od celnego rzutu rozpoczęli mistrzowie Polski, ale akcją 2+1 odpowiedział niezwykle pożyteczny de Lattibeaudiere. King nie zamierzał jednak składać broni i szybko odpowiedzieli dwoma celnymi "trójkami". Na nieco ponad sześć minut przed końcową syreną przewaga Legii stopniała do trzech punktów, a trener Popiołek poprosił o pierwszą w tym spotkaniu przerwę na żądanie. Po szalonej "trójce" Woodsona na tablicy wyników był już remis 73:73. W kolejnych minutach obie drużyny grały akcja za akcję. Mecz był niezwykle wyrównany, zarówno Legia, jak i King dobrze radziły sobie w obronie. Na nieco ponad dwie minuty znów był remis, ale Legii brakowało celności w rzutach zza łuku. Po kolejnym celnym rzucie Kysera King wyszedł na dwupunktowe prowadzenie, a trener Popiołek znów ratował się "czasem".
Po nim swoją pierwszą celną "trójkę" w tej połowie zanotował Vital, ale szybko odpowiedział skutecznym wejściem pod kosz Tony Meier. W kolejnej akcji legioniści popełnili błąd dwudziestu czterech sekund i to King był w uprzywilejowanej pozycji. Po znakomitej zespołowej akcji i "trójce" Meiera gospodarze wyszli na czteropunktową przewagę, co oznaczało ekstremalnie trudną sytuację Legii. Po przerwie na żądanie Cowels nie trafił, podobnie jak Jackson, który nie wykorzystał straty gospodarzy. Po jednym wykorzystanym wolnym Mazurczaka wynik spotkania został rozstrzygnięty (80:85).

Kolejny mecz legioniści rozegrają z Kingiem w sobotę 4 maja o godz. 18.00. To spotkanie również odbędzie się w Szczecinie - transmisja na antenach Polsatu Sport.

King Szczecin - Legia Warszawa 85:80 (19:25, 23:29, 20:16, 23:10)
Stan rywalizacji:
1:0

(Legia Kosz)