Ostatnia część przygód kultowej postaci finansową klapą. Ford nie przyciągnął fanów do kin

2024-04-04 11:22:42(ost. akt: 2024-04-04 11:29:51)

Autor zdjęcia: PAP

W latach 1981, 1984 i 1989 pierwsze trzy części serii filmowej "Indiana Jones" osiągnęły ogromny sukces kinowy na całym świecie. Jednak w 2008 roku czwarta część cyklu spotkała się z ostrą krytyką, mimo to zajęła drugą pozycję pod względem dochodów. Ostatnia część serii została sklasyfikowana dopiero na 16. miejscu, przynosząc wytwórni ogromne straty.
Pożegnanie Harrisona Forda z kultową postacią nie miało wyglądać tak jak to było planowane. Problemy z superprodukcją "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" zaczęły się już po uroczystej premierze, która miała miejsce na festiwalu w Cannes. Pomimo że podczas samego pokazu filmu wszystko wydawało się dobrze, wzruszony Harrison Ford został nagrodzony Honorową Złotą Palmą oraz owacyjnymi oklaskami na stojąco, to jednak zgromadzeni dziennikarze nie podzielali entuzjazmu widowni.

Z festiwalu w Cannes "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" wyjechał z mieszanymi recenzjami. Wielu żałowało, że Steven Spielberg nie podjął się reżyserii tego filmu, co mogłoby zapewne przynieść lepszy efekt. Jednak okazało się, że przyczyny niepowodzenia były znacznie bardziej prozaiczne.

Postać grana przez Harrisona Forda stała się zbyt staromodna i archaiczna dla współczesnej widowni. Analitycy rynku kinowego w Stanach Zjednoczonych zwracali uwagę na rzadko spotykane statystyki: 45% widowni stanowili widzowie powyżej 45. roku życia, a 23% powyżej 55. roku życia. W każdym razie, inwestycja rzędu blisko 400 milionów dolarów nie zwróciła się tak, jak się spodziewano.

Jeśli chodzi o aspekt finansowy, "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" okazał się jedną z największych porażek w historii współczesnego kina. To ogromna szkoda, że ta słynna seria, uznawana za jedną z najbardziej dochodowych w historii przemysłu filmowego, musiała zakończyć się w ten sposób.

Ostatnia część serii "Indiana Jones" zarobiła na całym świecie 384 miliony dolarów. Poprzednia część, uwzględniając inflację, zgromadziła ponad 900 milionów dolarów, a trzy pierwsze części przyniosły dochód przekraczający miliard dolarów każda. Co gorsza, "Artefakt przeznaczenia" był filmem, którego budżet - w dużej mierze z powodu pandemii - wymknął się spod kontroli. Koszty produkcji sięgnęły aż 387 milionów dolarów. W ciągu dwóch lat wytwórnia Disneya otrzymała zwrot kosztów w wysokości 61 milionów dolarów, co zredukowało budżet do 326 milionów.


Przy takim budżecie, aby film przyniósł choćby skromny zysk, musiałby zarobić w kinach ponad 600 milionów dolarów (wytwórnia musi się podzielić wpływami ze sprzedaży biletów np. z właścicielami kin). W przypadku "Indiana Jones i artefaktu przeznaczenia" do osiągnięcia tego pułapu opłacalności zabrakło bardzo wiele. Według magazynu "Forbes", film z Harrisonem Fordem przyniósł wytwórni Disneya stratę aż 134 milionów dolarów, co stawia go w gronie największych porażek finansowych w historii kina.

Źródło: wp.pl