Amerykanie źle patrzą na konflikty w Polsce

2024-03-12 10:45:55(ost. akt: 2024-03-12 11:13:29)

Autor zdjęcia: PAP/Radek Pietruszka

Mimo że wspólna wizyta prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska w USA miała na celu pokazanie politycznej jedności w obliczu zagrożeń, to w rzeczywistości relacje między najważniejszymi osobami w państwie są bardziej napięte niż kiedykolwiek. Z tego powodu Amerykanie domagają się pełnych gwarancji, że wewnętrzne konflikty nie będą miały wpływu na politykę polskich władz w kontekście bezpieczeństwa i umów energetycznych. Te dwie strategiczne kwestie mają zostać na wyraźne życzenie USA wyłączone z ewentualnej polsko-polskiej wojny.
Według informacji z Onetu, to warunek, który musi zostać spełniony, aby Amerykanie zainwestowali miliardy dolarów zarówno w przemysł energetyczny, jak i zbrojeniowy. Wspólna wizyta prezydenta Dudy i premiera Tuska w Waszyngtonie była inicjatywą wyłącznie ze strony Amerykanów. Pomimo wzajemnej niechęci, obaj politycy musieli zaakceptować tę formułę. Spotkanie w Białym Domu z prezydentem USA, Joe Bidenem, dotyczące bezpieczeństwa i strategicznych projektów związanych z energetyką, stanowi jedyny punkt programu wizyty Dudy i Tuska. Premier planuje natychmiastowy powrót do kraju po tym spotkaniu, w przeciwieństwie do prezydenta. Obecnie współpraca między oboma politykami ogranicza się jedynie do niezbędnych i pilnych spraw. Istnieje dużo napięcia, co objawia się między innymi impasem w nominacjach ambasadorskich oraz sporem dotyczącym nowego unijnego komisarza.

Gdyby to zależało od strony polskiej, wspólna wizyta prezydenta Dudy i premiera Tuska w USA nigdy by nie miała miejsca. To Amerykanie arbitralnie podjęli decyzję, doskonale orientując się w sytuacji politycznej, jaka panowała w Polsce po wyborach 15 października.

Wybranie daty spotkania z Joem Bidenem w Waszyngtonie dokładnie na dzień 25. rocznicy wejścia Polski do NATO również nie było przypadkowe.

Amerykanie chcieliby porozumienia ponad podziałami w najważniejszych dla nich, ale i dla Polski kwestiach. Miejmy jednak nadzieję, że uderzą się w swoją pierś, bo trochę winy jest również z ich strony - z racji zachowania ich ambasadora w Polsce Marka Brzezińskiego, który zamiast zachować bezstronność, tym samym najwyższy szacunek dla polskiego społeczeństwa i polskiej demokracji, faworyzował stronę KO przeciw PISowi. A chyba nie o to chodzi jeśli Polska ma być stabilnym partnerem USA.

Źródło: Onet.pl/Wawa.info