Doprowadził do wypadku tramwajowego, w którym zginął 4-letni chłopiec. Niebawem rozpocznie się proces
2024-01-20 09:31:03(ost. akt: 2024-01-20 09:33:14)
W Sądzie Rejonowym Warszawa Praga-Północ w marcu ma ruszyć proces w sprawie wypadku przy ul. Jagiellońskiej. Drzwi tramwaju przytrzasnęły wysiadającego z babcią 4-latka. Pojazd ruszył. Dziecko zmarło. Na ławie oskarżonych ma zasiąść motorniczy.
Jak poinformował PAP wydział prasowy Sądu Okręgowego Warszawa-Praga pierwszy termin rozprawy wyznaczono na 15 marca. Na ławie oskarżonych ma zasiąść motorniczy tramwaju - Robert S. Akt oskarżenia przeciwko niemu prokuratura skierowała do sądu pod koniec czerwca ubiegłego roku.
Chodzi o wypadek, który miał miejsce 12 sierpnia 2022 roku przy ulicy Jagiellońskiej w Warszawie przy przystanku Batalionu "Platerówek". Uczestniczył w nim tramwaj starego typu - Konstal 105 - jadący w kierunku pętli Żerań FSO. 4-letnie dziecko zostało przytrzaśnięte przez drzwi. Tramwaj ruszył. Do tragedii doszło w momencie, kiedy dziecko wysiadało razem z babcią z ostatniego wagonu.
"W skierowanym do Sądu Rejonowego Warszawa Praga-Północ akcie oskarżenia motorniczemu zarzuca się umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz przepisów instrukcji dla pracowników Tramwaje Warszawskie i nieumyślne spowodowanie wypadku, w wyniku którego śmierć poniósł czteroletni chłopiec" - poinformowała wcześniej Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Podkreśliła, że na sprawstwo motorniczego Roberta S. wskazuje całokształt zgromadzonego materiału dowodowego, w tym w szczególności wyniki opinii biegłego z zakresu kolejnictwa, analiza nagrań z monitoringu, wykazy połączeń telefonicznych oraz raport zdarzeń zachodzących na aparacie telefonicznym oskarżonego, a także zeznania przesłuchanych w sprawie świadków.
"Z przeprowadzonych dowodów wynika, że oskarżony kierując tramwajem w trakcie jazdy korzystał z telefonu i słuchawek, nieprawidłowo obserwował zdarzenia zachodzące w obrębie ostatnich drzwi, którymi wysiadało dziecko, a po zamknięciu tych drzwi nie upewnił się, czy ruszenie z przystanku nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów wysiadających i znajdujących się na przystanku. Na ocenę sytuacji wokół tramwaju motorniczy poświęcił niecałe 1,5 sekundy" - wyjaśniła wówczas prokuratura.
Podała też, że czas ten został uznany przez powołanego w tej sprawie biegłego za niewystarczający do poprawnej oceny sytuacji. "Należy podkreślić, że konstrukcja wagonu i ostatnich drzwi nie utrudniała widoczności motorniczemu, tramwaj był sprawny technicznie, a pokrzywdzony i osoba, pod której pieczą przebywał, nie przyczynili się do zaistnienia wypadku" - poinformowała prokuratura.
Zaznaczyła również, że zgodnie z instrukcją dla pracowników Tramwaje Warszawskie motorniczym zabrania się podczas prowadzenia tramwaju używania telefonów komórkowych, w tym używania słuchawek i zestawów głośnomówiących. "Ponadto motorniczy może ruszyć z przystanku po upewnieniu się, że wszystkie drzwi są całkowicie zamknięte i nikt z pasażerów nie podaje sygnału alarmowego oraz że ruszenie nie spowoduje zagrożenia dla pasażerów znajdujących się na przystanku" - przekazała.
Przesłuchany w charakterze podejrzanego Robert S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień w tej sprawie.(PAP)
Autorka: Aleksandra Kuźniar
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez