Sąd nie uwzględnił zażalenia fotoreportera postrzelonego na Marszu Niepodległości

2023-11-30 00:14:34(ost. akt: 2023-11-30 00:23:04)

Autor zdjęcia: PAP / Leszek Szymański

Sąd nie uwzględnił zażalenia Tomasza Gutry - fotoreportera postrzelonego na Marszu Niepodległości. Fotoreporter nie zgodził się z postanowieniem prokuratury, która umorzyła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów na Marszu Niepodległości w 2020 roku. Policjanci użyli wtedy broni gładkolufowej. Obrażenia odniósł m.in Tomasz Gutry.
Sąd nie uwzględnił zażalenia Tomasza Gutry - fotoreportera postrzelonego na Marszu Niepodległości. Fotoreporter nie zgodził się z postanowieniem prokuratury, która umorzyła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów na Marszu Niepodległości w 2020 roku. Policjanci użyli wtedy broni gładkolufowej. Obrażenia odniósł m.in Tomasz Gutry.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Szymon Banna przekazał, że w toku śledztwa Prokuratura Okręgowa w Warszawie przesłuchała m.in. świadków zdarzenia, pokrzywdzonych, przeanalizowano nagrania z monitoringu oraz inne zabezpieczone w sprawie materiały wideo, na których został udokumentowany moment poprzedzający postrzelenie fotoreportera.

"Z nagrań wynika, że w miejscu, w którym był fotoreporter, przebiegał agresor, który atakował funkcjonariuszy policji. Ustalono również, że zanim policjanci użyli broni gładkolufowej, wzywali zgromadzonych do rozejścia się, padły też strzały ostrzegawcze. Środki te były miarkowane, dopiero gdy okazały się nieskuteczne, policja użyła broni" - wyjaśnił prok. Banna.

Zaznaczył, że z ustaleń prokuratury wynika, że fotoreporter od początku obserwował działania policji z bardzo bliskiej odległości, pozostawał pomiędzy agresorami, a kordonem policji, widział, co się dzieje i zdecydował się pozostać pomiędzy ścierającymi się stronami.

Sąd nie uwzględnił zażalenia Tomasza Gutry i podkreślił, że działania policjantów były w tej sprawie prawidłowe oraz że w sprawie nie ma do czynienia z wypełnieniem znamion jakiegokolwiek czynu zabronionego. "Sąd wskazał także, że materiał dowodowy zgromadzony przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie jest kompletny. Tym samym postanowienie o umorzeniu śledztwa w tej sprawie stało się prawomocne" - przekazał rzecznik prokuratury.

Postępowanie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie prowadzone było m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji w dniu 11 listopada 2020 roku przy rondzie de Gaulle’a, "polegającego na użyciu broni palnej gładkolufowej w trakcie zabezpieczania porządku publicznego, czym działano na szkodę interesu publicznego i prywatnego dwóch pokrzywdzonych".

Jednym z nich był fotoreporter Tomasz Gutry, drugą - 35-letni mężczyzna. Obaj w wyniku postrzału z broni gładkolufowej odnieśli obrażenia powyżej 7 dni. W połowie lipca postępowanie zostało umorzone z uwagi na stwierdzenie "braku znamion czynu zabronionego".

"Ze zgromadzonego w toku śledztwa materiału dowodowego wynika, że do zranienia obecnego na miejscu wydarzeń fotoreportera doszło w sposób niezamierzony"- przekazała prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Jak ustaliła PAP, zażalenie złożył tylko Gutry.

Wcześniej Tomasz Gutry mówił PAP, że "kiedy policja wkroczyła, to ludzie jak zwykle w panice uciekli". "Ja jeszcze trochę stałem, 10 metrów od policjantów i w pewnym momencie nikogo już nie było. Jeden z policjantów strzelił do mnie. On stał w szeregu z innymi" - opisywał przebieg zdarzenia.

Jednocześnie podkreślił, że wcześniej nie słyszał żadnych ostrzeżeń. "Był taki rumor (...). Policja się tłumaczy, policja przeprasza, a ja słyszałem, że w szpitalu przy ul. Szaserów jest mężczyzna, który jest trzecią godzinę operowany i też dostał pociskiem. Został trafiony prawdopodobnie gdzieś w okolice nosa" - relacjonował PAP Gutry. Powiedział też, że nabój, który go trafił, miał długość 7 centymetrów. "Wszedł na taką głębokość, że mam złamane kości i założono mi płytkę tytanową" - mówił PAP raniony fotoreporter. Dodał, że jego operacja trwała ponad dwie godziny.


red./PAP