Sytuacja na granicy wpłynie na wybory? Warzecha wyjaśnia [NASZ WYWIAD]

2024-06-06 12:33:39(ost. akt: 2024-06-06 17:31:14)

Autor zdjęcia: PAP

Sytuacja na granicy może wpłynąć na wynik wyborów. Najnowsze badania pokazują, że problematyka bezpieczeństwa jest przez wyborców uznawana za najważniejszą - powiedział publicysta Łukasz Warzecha w rozmowie z Anną Nartowską dla portalu Wawa.info. Kosiniak Kamysz właściwie przestał się liczyć - dodał.
Anna Nartowska: Trzech żołnierzy pełniących służbę na granicy z Białorusią zostało aresztowanych przez Żandarmerię Wojskową. Powodem miało być oddanie przez nich strzałów ostrzegawczych podczas szturmu imigrantów. Co ta sytuacja pokazuje w wymiarze politycznym? Pociągnie za sobą lawinę kolejnych zdarzeń?

Łukasz Warzecha: Po pierwsze ta sytuacja może wpłynąć na wynik wyborów, ponieważ badania pokazują, a mam przed sobą najnowsze badanie przeprowadzone przez Fundację Batorego, że problematyka bezpieczeństwa jest przez wyborców uznawana za najważniejszą w tych wyborach. W badaniu, w którym można było wskazać kilka możliwości, to właśnie na kwestię bezpieczeństwa wskazało najwięcej respondentów jako na ważną. To było w sumie ponad 93% pytanych.
Druga kwestia jest taka, że to bardzo niepokojący sygnał, jeśli chodzi o stan polskiej armii. Z tych informacji, które przekazał Onet, wynika, że po pierwsze mamy tam do czynienia z patologiami, polegającymi na ukrywaniu własnych niedociągnięć przez oficerów i zwalaniem winy na zwykłych żołnierzy. Po drugie to sytuacja, w której przecież po wielu latach od rozpoczęcia problemów, bo mówimy tutaj o kryzysie, który się zaczął w 2020 roku, nadal okazuje się, że żołnierze po prostu nie są wyszkoleni do tego, żeby spełniać swoje funkcje na granicy. Od 7 miesięcy też już jest nowy rząd, który miał naprawiać błędy poprzedników.
No i wreszcie po trzecie to jest niezwykle niebezpieczny sygnał dla samych funkcjonariuszy, bo ta historia będzie ich zniechęcać do tego, żeby podejmować zdecydowane działania w obronie polskiej granicy, więc na bardzo wielu poziomach to jest absolutnie fatalna sytuacja.

A.N.: Władysław Kosiniak-Kamysz powinien się podać do dymisji?

Ł.W.: Ja bym wolał, żeby zamiast podawać się do dymisji zaczął wykonywać swoją robotę. Całkowicie niepoważna jest sytuacja, w której nagle on sam dopiero i to przecież po wielu tygodniach i bombardowany nawałą komentarzy na portalu X, o dwudziestej trzeciej w dniu, kiedy ta informacja się ukazuje, zabiera głos i stwierdza, że to jest niedopuszczalne. Potem do tego dochodzi jeszcze głos pana premiera Donalda Tuska, który w ogóle pisze tak, jakby był jakąś osobą stojącą obok tego rządu, a nie jego szefem. Niech rządzący wezmą się do roboty i zaczną kontrolować sytuację we własnym rządzie i podległych im resortach.

A.N.: A może to świadome działanie Donalda Tuska, by pozbyć się Kosiniaka-Kamysza?

Ł.W.: Donald Tusk na poziomie retorycznym i moim zdaniem zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że tylko do bardzo wąskiej grupy wyborców Koalicji Obywatelskiej, tych najtwardszych, przemawiałoby powtórzenie postawy z okresu, kiedy Franciszek Sterczewski biegał z niebieską torbą Ikei na granicy, czy takiej postawy, którą jedna z posłanek KO wyraziła dramatycznym okrzykiem, by wpuścić wszystkich migrantów, a potem się sprawdzi kto to jest. To po prostu bardzo słabo by się sprzedawało i Tusk dlatego zaczął zajmować bardziej zdecydowane retorycznie stanowisko. Natomiast ja też nie mam żadnych wątpliwości, że jest cynicznym politykiem, który jest w stanie utopić konkurenta w łyżce wody. Tylko że ten konkurent się w tym wypadku sam daje utopić. Wychodząc poza samą sprawę granicy czy nawet obronności, Władysław Kosiniak-Kamysz, który miał być konserwatywną kotwicą tego rządu, zmarginalizował się na własne życzenie nie tylko w tej sprawie, ale także w wielu innych - tam, gdzie dochodziło do bardzo poważnych kontrowersji, również ideologicznych. Władysław Kosiniak-Kamysz milczał. On sam pozwolił Donaldowi Tuskowi traktować się w sposób lekceważący. Myślę, że będzie zbierał tego konsekwencje. W moim odczuciu to jest polityk, który jako reprezentant takiej niepisowskiej konserwy właściwie przestał już się liczyć.

A.N.: Dziękuję za rozmowę.

Źródło: wawa.info

an/