Ukraina z zarzutem do polskich przewoźników, którzy protestują na granicy

Artur Izdebski z Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu, w rozmowie z Interią, zapewnia, że pomoc humanitarna jest nadal transportowana, dodając, że sytuacja na granicy jest wykorzystywana przez propagandę rosyjską. Stanisław Żaryn, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej, ostrzega przed manipulacją faktami.

Przewoźnicy z Polski blokują przejścia graniczne od 6 listopada, domagając się przywrócenia systemu zezwoleń na przekroczenie polskiej granicy, który został zniesiony po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji w 2022 roku.

Nowe regulacje obniżyły koszty dla ukraińskich przewoźników, co skutkuje wypieraniem polskich firm transportowych z rynku, które nie są w stanie konkurować z ukraińskimi. Blokada dotyczy samochodów ciężarowych, podczas gdy transporty humanitarne, wojskowe oraz samochody osobowe są przepuszczane.

Wiceprezes Serhij Derkacz z Ministerstwa Rozwoju Wspólnot, Terytoriów i Infrastruktury Ukrainy poinformował w niedzielę za pośrednictwem mediów społecznościowych, że pojawił się na przejściach granicznych Korczowa i Hrebenne.

Zwrócił uwagę na naruszanie obietnic protestujących o swobodnym przemieszczaniu się.

— Oświadczenia o przepuszczaniu pomocy humanitarnej i transportów niebezpiecznych nie odzwierciedlają rzeczywistości. Odnotowaliśmy liczne fakty, gdy cysterny z paliwem i pomoc humanitarna czekają w kolejkach — napisał.  

Rzeczniczka prasowa Izby Administracji Skarbowej w Rzeszowie, podkomisarz Edyta Chabowska, poinformowała Interię, że funkcjonariusze "na bieżąco dokonują odpraw towarowych pojazdów przewożących pomoc humanitarną, towary łatwo psujące się, transporty żywych zwierząt czy ADR (towary niebezpieczne)". Według danych z weekendu, w Korczowej odprawiono łącznie 1080 samochodów ciężarowych w obu kierunkach, w tym 126 zawierających wymienione towary.