Bary mleczne przeżywają w Warszawie swój renesans
2023-11-16 13:04:04(ost. akt: 2023-11-16 13:51:33)
Do niedawna wyśmiewane - patrz komedie Barei - bary mleczne powróciły do łask. W dobie kryzysu ich wybór jest bardziej adekwatny niż stołowanie się w drogich restauracjach.
Łyżka i widelec przykłuta do stołu łańcuchem i nędzna strawa - to obraz baru mlecznego jaki pozostaje pod powiekami po obejrzeniu filmu "Miś" Barei. Tak odreagowywaliśmy komunizm, ale plusy tego typu przybytków odkrywamy obecnie z powrotem.
Zwłaszcza, że mamy obecnie lepsze zaopatrzenie. Produkty są świeże, a w połączeniu z niską ceną i tradycyjnymi recepturami polskiej kuchni, czego chcieć więcej?
Oczywiście, tak gwoli wiedzy młodszego pokolenia, żądnego przykuwania łyżek do stołu nie było, to fantazja reżysera. Choć były dość ponure, aluminiowe sztućce, no i oczywiście kubki bez ucha.
Naleśniki, leniwe, schabowe i mielone pozostały bez zmian. Podobnie jak pomidorowa, ogórkowa czy budyń z sokiem. Do tego obowiązkowo kefir lub koktajl owocowy.
Niektóre są dotowane i można w nich realizować bony na żywność, inne są całkowicie prywatne. Jedne pozostawiły swoje historyczne nazwy, jak żoliborski Bar Sady, inne mają nowe, żartobliwe miana, nawiązujące do czasów PRL, np Pan Tu Nie Stał.
Są bardzo popularne wśród studentów i młodzieży. Stanowią znakomitą alternatywę dla drogich restauracji w dobie kryzysu. A po okresie zachłyśnięcia się egzotyką: pizzą, tapasami, tortillami, sushi czy kebabem powracamy do tradycyjnych, polskich smaków.
Zwłaszcza, że mamy obecnie lepsze zaopatrzenie. Produkty są świeże, a w połączeniu z niską ceną i tradycyjnymi recepturami polskiej kuchni, czego chcieć więcej?
Oczywiście, tak gwoli wiedzy młodszego pokolenia, żądnego przykuwania łyżek do stołu nie było, to fantazja reżysera. Choć były dość ponure, aluminiowe sztućce, no i oczywiście kubki bez ucha.
Naleśniki, leniwe, schabowe i mielone pozostały bez zmian. Podobnie jak pomidorowa, ogórkowa czy budyń z sokiem. Do tego obowiązkowo kefir lub koktajl owocowy.
Niektóre są dotowane i można w nich realizować bony na żywność, inne są całkowicie prywatne. Jedne pozostawiły swoje historyczne nazwy, jak żoliborski Bar Sady, inne mają nowe, żartobliwe miana, nawiązujące do czasów PRL, np Pan Tu Nie Stał.
Są bardzo popularne wśród studentów i młodzieży. Stanowią znakomitą alternatywę dla drogich restauracji w dobie kryzysu. A po okresie zachłyśnięcia się egzotyką: pizzą, tapasami, tortillami, sushi czy kebabem powracamy do tradycyjnych, polskich smaków.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez