Październik 1956: Przełom czy stracona szansa?

2022-10-27 13:17:51(ost. akt: 2023-10-27 12:56:59)

Autor zdjęcia: Wikipedia

„Październik 1956” był pochodną zmian, które zaczęły się w Moskwie i które Moskwa próbowała mniej lub bardziej udanie kontrolować. Mówiąc o burzliwym roku 1956, warto pamiętać, że największa manifestacja w obronie węgierskiej rewolucji odbyła się w… Olsztynie.
Wraz ze śmiercią Józefa Stalina w marcu 1953 roku na Kremlu nastąpiła swoista walka buldogów pod dywanem. Pierwszym realnym następcą dyktatora został Ławrientij Beria, były szef NKWD odpowiadający za terror i masowe zbrodnie w czasach rządów Josifa Wissarionowicza. O dziwo, Beria postawił na liberalizację, inicjując zmiany, które w swych założeniach sięgały dalej niż „Pieriestrojka” Gorbaczowa. Program szerokich reform upadł wraz z Berią, którego zgładzono jeszcze w 1953 roku w wyniku spisku zawiązanego przez innych pretendentów do objęcia władzy: Chruszczowa, Malenkowa i Mołotowa. Paradoksalnie zatem odpowiedzialny za „czystki stalinowskie” zbrodniarz nie zginął z powodu swych przewin, ale z racji zapoczątkowania zmian przybliżających ZSRR do cywilizowanego świata.

Dobrze poinformowani towarzysze z bloku wschodniego śmierć Berii odczytali jako zapowiedź nieuchronnych czystek kadrowych. O tym, że nie obejdzie się bez rozliczeń, szybko zrozumiał jeden z organizatorów aparatu represji nad Wisłą – Józef Światło, którego ucieczka na Zachód w grudniu 1953 roku zatrzęsła szczytami PRL-owskiej władzy. Nadawane w 1954 roku przez Rozgłośnię Polską Radia Wolna Europa i Głos Ameryki relacje byłego wicedyrektora X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, który w latach 1945-1946 pełnił funkcję zastępcy kierownika Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Olsztynie, obnażyły skalę deprawacji okresu stalinizmu. Siła oddziaływania audycji zatytułowanych „Za kulisami bezpieki i partii” pośrednio doprowadziła do likwidacji MBP oraz skazania bądź odsunięcia na boczny tor wysokich rangą towarzyszy. Bolesław Bierut zadbał też o to, by za zbrodnie nie obarczać partii i zręcznie przekierował uwagę społeczeństwa w stronę aparatu bezpieczeństwa. Takowy model „rozliczeń” przyjęto w całym bloku wschodnim.

Fot. Wikimedia Commons / Nagy Gyula, CC 3.0

„Niewinni” staliniści

Gruntowne zmiany w tzw. państwach satelickich nie mogły dojść do skutku bez zasadniczego przełomu w Moskwie. Ten nastąpił podczas odbywającego się w lutym 1956 roku XX Zjazdu KPZR. Nikita Chruszczow, już jako I Sekretarz KC KPZR, w tajnym referacie „O kulcie jednostki i jego następstwach”, który wygłaszał ponad pięć godzin, skrytykował generalissimusa, przypisując mu odpowiedzialność za liczne zbrodnie oraz doprowadzenie do powstania „kultu jednostki”. Chruszczow wyraźnie jednak cyzelował słowa, unikając krytyki systemu i skupiając się przede wszystkim na krzywdach doznanych przez komunistów. Pominął chociażby temat kolektywizacji rolnictwa, która kosztowała życie ponad 14 mln ludzi. Uderzając w będących już na tamtym świecie Stalina i Berię, umiejętnie zdjął z siebie odpowiedzialność za krew, którą miał na rękach. Poza tym, dążąc do samodzielnej władzy, stalinizm potraktował jako pałkę, którą mógł okładać konkurentów, obłudnie przypominając im udział w tworzeniu potwornego państwa sowieckiego.

Z Moskwy w trumnie w marcu 1956 roku wrócił Bierut, a sam referat, choć formalnie tajny, szybko trafił nie tylko do działaczy partyjnych. Dość powiedzieć, że w Polsce można go było nabyć na większości bazarów. Treść wystąpienia Chruszczowa dotarła również na Zachód. Lewicowa opinia publiczna przeżyła wstrząs, gdyż musiała skonfrontować własną idealistyczną wizję komunizmu z ponurą rzeczywistością. Wiatr zmian przybierał na sile, wskutek czego coraz głośniej zaczęto mówić o „odwilży”, nawiązując w ten sposób do tytułu powieści Ilji Erenburga opublikowanej w 1954 roku.

„Rzygać, rzygać!”

Historycy spierają się o to, kiedy w Polsce zaczął się „Październik 1956”. Faktem jest jednak, że w kulturze krytykę sowieckich wzorców rozpoczęto już w 1954 roku, gdy Julian Przyboś socrealistyczne wiersze porównał do „dawnych kołtuńskich wierszy bogoojczyźnianych”. Ale chichot historii sprawił, że symbolem odwilży w literaturze jest opublikowany w sierpniu 1955 roku „Poemat dla dorosłych” autorstwa Adama Ważyka, głównego teoretyka polskiego socrealizmu, który uczynił niespodziewaną woltę, decydując się na krytykę systemu. Jeden z najbardziej ortodoksyjnych strażników doktryny w „Poemacie” pisał m.in. o samookłamywaniu się, będącym istotą okresu stalinizmu:

Piją wodę morską,
Wołają –
lemoniada!
Wracają do domu cichaczem
rzygać,
rzygać!

Tysiące mieszkańców Olsztyna wyszło na ulice, żeby wyrazić swoją solidarność z Węgrami
Fot. Fot. Wacław Kapusto
Tysiące mieszkańców Olsztyna wyszło na ulice, żeby wyrazić swoją solidarność z Węgrami

Wbrew sowietom

Szerokim echem odbił się również słynny tekst „Na spotkanie ludziom z AK” (marzec 1956), w którym Jan Olszewski, Jerzy Ambroziewicz i Walery Namiotkiewicz domagali się rehabilitacji żołnierzy AK. Artykuł ukazał się na łamach tygodnika „Po Prostu”, jednego z symboli październikowych zmian. Młodzi dziennikarze, poruszając niewygodne dla władzy tematy, obnażali kłamstwa wszechobecnej propagandy.

— Pamiętam, było to w okresie pionierskiego zaciągu do przemysłu i górnictwa. Pod Warszawą znajdował się ośrodek, w którym mieszkały dziewczęta z zaciągu pracującego w tamtejszej fabryce. Działy się tam rzeczy straszne – brud, głód, nędza, choroby, prostytucja, brak opieki, zbiorowe ataki histerii, próby samobójstwa. Napisać mi o tym nie pozwolono w imię „celów wyższych”. […] Później objeżdżałem zielonogórskie PGR-y. Młodzież żyła nie jak ludzie, lecz jak bydło. Gdzieś tam w barłogu umierała z choroby i głodu dziewczyna, którą wyrzucono z pracy za to, że miała gruźlicę. Napisać mi o tym nie dano. Znów w imię „wyższych celów” — fragment artykułu z „Po Prostu”, pt. „Wyznania nawróconego cynika” autorstwa… Jerzego Urbana.

O tym, że historia przyspieszyła, świadczył „Poznański Czerwiec”, gdy blisko 100 tys. ludzi wyraziło swój sprzeciw wobec komunistycznej dyktatury. Władza, powodując się strachem, sięgnęła m.in. po 400 czołgów, a walki, w wyniku których zginęło 58 osób, szybko nabrały narodowego charakteru. W Poznaniu demonstranci, podobnie jak powstańcy warszawscy, używali butelek z benzyną i zdobytej broni palnej, a młode dziewczyny z biało-czerwonymi opaskami na rękawach udzielały pomocy rannym.

Władza, wiedząc, że musi wykonać ruch, który niejako rozładuje nastroje społeczne, zdecydowała się na ucieczkę do przodu, sięgając po Władysława Gomułkę, byłego I Sekretarza PPR, który po wyjściu na wolność w 1954 roku coraz bardziej jawił się jako uosobienie polskiej drogi do socjalizmu. Oskarżony w 1948 roku o „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne” Gomułka nie był jednak faworytem Moskwy. 19 października 1956 roku, gdy „Wiesława” dokooptowano do składu KC, oddziały sowieckie, które opuściły koszary i ruszyły na Warszawę, zbliżyły się do niej na odległość ok. 100 km. Gdyby czołgi „bratniej armii” wkroczyły do stolicy, zapewne doszłoby do scenariusza węgierskiego. Sytuacja była napięta, a wściekły Chruszczow, który przeleciał do Warszawy, wymachiwał pięściami w stronę polskich komunistów, grożąc sowiecką interwencją i nalegał, by w nowym Biurze Politycznym znalazł się marszałek Konstanty Rokossowski, symbol zależności PRL-u od ZSRR. Ale strona polska postawiła na swoim, wybierając 21 października Władysława Gomułkę na I Sekretarza KC PZPR. Do rozlewu krwi nie doszło, być może dzięki Chinom, albowiem Chruszczow wiedział, że Mao Zedong to potężny gracz, z którym musi się liczyć i bez jego akceptacji nie może zaatakować Warszawy.

Fot. Arch. GO

„Międzynarodówka” nie zagłuszy „Mazurka Dąbrowskiego”

24 października „Wiesław” w obecności 400 tys. ludzi wygłosił słynne przemówienie zaczynające się od słów: „Towarzysze! Obywatele! Ludu pracujący stolicy!”. Swoją przemowę zakończył jednak zawołaniem „Dość wiecowania!”, co było jasnym sygnałem, że o pełnej wolności nie może być mowy. Swoją drogą władza starała się przedstawić wiec jako poparcie dla socjalistycznych idei, a nie narodowowyzwoleńcze uniesienie. Z tego powodu z głośników puszczano „Międzynarodówkę”, zagłuszając w ten sposób śpiewanego przez ludzi „Mazurka Dąbrowskiego”.

Dzień wcześniej w Budapeszcie studenci wyszli na ulice, deklarując swoje poparcie dla przemian w Polsce. Manifestacja przerodziła się w powstanie narodowe, krwawo stłumione przez sowieckie tanki na początku listopada 1956 roku. Chruszczow pokazał, że natura komunizmu pozostaje niezmienna, a niesubordynacja oznacza krew. Szczególną solidarność z walczącymi Węgrami okazało polskie społeczeństwo. Polacy masowo ustawiali się w stacjach krwiodawstwa, oddając krew węgierskim braciom. Na ulicach stały puszki z napisem „Na lekarstwa dla Węgrów”, a zakłady pracy i fabryki zaofiarowały swoje produkty, których wtenczas brakowało na Węgrzech. Największa manifestacja uliczna, będąca wyrazem poparcia dla węgierskich dążeń, odbyła się 30 października w Olszynie. 10 tys. ludzi wyszło na ulice Stolicy Krainy Tysiąca Jezior, a Plac Armii Czerwonej symbolicznie przemianowano na Plac Powstańców Węgierskich.

Zdobycze „Października”, choć nie dowodziły pełnej wolności i szybko zostały przez władzę stłumione, to jednak oznaczały, że liberalizacja stała się faktem. Powrót do najmroczniejszych czasów stalinowskich nigdy już nie nastąpił.

Michał Mieszko Podolak