Największa bolączka polskiej edukacji to brak szkół i przedszkoli

2023-10-19 16:48:08(ost. akt: 2023-10-19 17:31:39)

Autor zdjęcia: a

Wydawałoby się, że przecież wszyscy uczniowie, których dotyczy obowiązek szkolny chodzą do szkół, a większość dzieci uczęszcza do przedszkoli. Ale szkoły są niestety przepełnione, a przedszkolaki często odsyłane z kwitkiem.
Opisywaliśmy już jakiś czas temu zjawisko dwuzmianowości. Polska jest jednym z nielicznych krajów, w jakich ono obowiązuje. To, czy będzie obecne w szkole naszych dzieci zależy od władz samorządowych.

A dużo łatwiej jest "dorzucić" dzieci do zbudowanej już szkoły, niż wznieść nową. Samorządy tłumaczą się mizerią środków oraz niepewnością, czy za jakiś czas dzieci nie ubędzie. Ale największy problem jest jednak tam, gdzie milusińscy jednakże pojawiają się w dużej liczbie. W dużych miastach oraz na ich przedmieściach.

W dużych miastach, szczególnie w nowych dzielnicach jest także za mało przedszkoli, a w całej Polsce - żłobków. Usiłuje się ten problem "przykryć" istnieniem przedszkoli i żłobków, a także i szkół prywatnych. Jednak nielicznych obywateli kraju nad Wisłą na nie stać. Choć i tak wielu korzysta, bo nie mają wyjścia. Lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu.

Często zastanawiają mnie wysokie budżety samorządów na wydarzenia kulturalne. Wiadomo, że koszt budowy szkoły czy przedszkola jest o niebo wyższy od jednego koncertu, ale jeśliby je zsumować?

Tylko rodzice wespół z przeciążonymi również tą sytuacją nauczycielami mogą zmienić sytuację. Zakończyć dwuzmianowość ( dla tych, którzy nie mają dzieci w tego typu placówkach - chodzi o przyprowadzanie uczniów na dwie, a często i trzy zmiany do szkoły), a także apelować o budowę nowych szkół, przedszkoli i żłobków, nawet kosztem innych wydatków samorządów.

Niestety, rodzice są na ogół przeciążeni własną pracą zawodową i opiekuńczą, a do tego niezorganizowani. Lata komuny, gdy nie można było rozwijać społeczeństwa obywatelskiego, zrobiły swoje.

Jest jednak iskierka nadziei, bo są coraz bardziej świadomi swoich praw i przestają bać się zakładania fundacji czy stowarzyszeń. Zaczynają rozumieć, że "w kupie siła".

DK