Kontrowersyjne rzeźby w warszawskich parkach

2023-09-20 00:50:27(ost. akt: 2023-09-20 01:02:17)
"Poopilek" dzieło Olgi Prokop-Miśniakiewicz

"Poopilek" dzieło Olgi Prokop-Miśniakiewicz

Autor zdjęcia: Facebook: Ochota - dzielnica m.st. Warszawy

Sztuka, jak mawiają, powinna budzić emocje i wywoływać dyskusje. W przypadku kontrowersyjnych rzeźb w warszawskich parkach z serii "Czysta Ochota," budzą one nie tylko emocje, ale również pytania dotyczące granic między sztuką a tandetą.
Rzeźby w warszawskich parkach budzą emocje i pytania

Sztuka, jak mawiają, powinna budzić emocje i wywoływać dyskusje. W przypadku kontrowersyjnych rzeźb w warszawskich parkach z serii "Czysta Ochota," budzą one nie tylko emocje, ale również pytania dotyczące granic między sztuką a tandetą. Jedną z tych kontrowersyjnych prac jest wypróżniający się pies, który ma przypominać mieszkańcom, że po swoich zwierzętach trzeba sprzątać. Ale czy to naprawdę najlepszy pomysł na rzeźbę w parku?

Na pierwszy rzut oka, pomysł artystki Olgi Prokop-Miśniakiewicz jest nietypowy i z pewnością przyciąga uwagę przechodniów. Różowy pies, w nietypowej pozycji, na pewno nie jest dziełem, obok którego można przejść obojętnie. Jednakże, jak pokazują liczne komentarze mieszkańców na mediach społecznościowych, nie zawsze przyciąganie uwagi oznacza pozytywny odbiór.

"Mam mieszane uczucia co do tych rzeźb," pisze jedna z mieszkanek. "Rzeźba jest po pierwsze brzydka, a po drugie stworzona za publiczne pieniądze. Czy to naprawdę najlepszy sposób na edukację?". Inni komentują, że praca jest po prostu "paskudna" i nie powinna zdobić przestrzeni publicznej.

Pomysłodawcy projektu twierdzą, że chodzi o edukację najmłodszych mieszkańców, żeby odpowiedzialnie dbali o swoje zwierzęta i sprzątali po nich. Wiceburmistrz Grzegorz Wysocki mówi, że celem rzeźb jest wywołanie dyskusji i zwrócenie uwagi na problem.

Jednakże, czy rzeźba wypróżniającego się psa jest najlepszym sposobem na osiągnięcie tego celu? Pytanie to pozostaje otwarte, a zdania są podzielone. Niektórzy uważają, że sztuka powinna być piękna i inspirująca, a nie obrzydliwa czy kontrowersyjna. Inni z kolei argumentują, że nie ważne, jakie jest dzieło, ważne, że wzbudza rozmowę i refleksję.

Kontrowersje wokół tych rzeźb nie tylko podważają ich artystyczną wartość, ale także kwestionują sposób, w jaki wydawane są publiczne pieniądze. Czy mieszkańcy powinni płacić za dzieła, które nie tylko budzą kontrowersje, ale również mogą być postrzegane jako przestrzenne zanieczyszczenie?

Tajemnicza kradzież rzeźby

Dodatkowym elementem zamieszania wokół projektu "Czysta Ochota" stała się tajemnicza kradzież rzeźby w Parku Szczęśliwickim. Miało być kolejne odsłonięcie, ale niestety, w nocy przed planowaną ceremonią, rzeźba została wyrwana razem z betonowym fundamentem. Artystka, Olga Prokop-Miśniakiewicz, poinformowała o incydencie na swoich mediach społecznościowych, opisując go jako "opłakiwanie POOPilka." Okazało się, że ważący aż 150 kilogramów pies został przeniesiony przez grupę osób kilka metrów dalej. Teraz planuje się wzmocnić betonowy fundament rzeźby, aby w przyszłości zapobiec podobnym incydentom.

Czy nietypowe rzeźby to jedynie próba przyciągnięcia uwagi i wywołania dyskusji, czy może przypadek, który zepsuł publiczną przestrzeń? To pytanie zostawiamy mieszkańcom Warszawy, którzy swoimi komentarzami i opiniami w mediach społecznościowych jasno wyrażają swoje zdanie na ten temat. Jedno jest pewne, kontrowersyjne rzeźby akcji "Czysta Ochota" nie pozostawiają nikogo obojętnym, a rozmowa na ten temat na pewno jeszcze się nie zakończy.