Ekspert: powodem niskich cen zbóż w Polsce jest sytuacja na rynkach światowych

2023-09-12 14:17:02(ost. akt: 2023-09-12 14:18:01)

Autor zdjęcia: pixabay

To nie ukraińskie zboża doprowadziły do drastycznych spadków cen w kraju, lecz niskie ceny ziarna na rynkach światowych. W tym roku import zbóż z Ukrainy nie będzie się opłacał, bo krajowe zboże jest tanie, a jego podaż duża - uważa ekspert rynku zbóż Mirosław Marciniak.
Ekspert na swoim blogu Infograin postawił pytanie, czy ewentualne otwarcie granicy na import ukraińskich zbóż może spowodować zalanie krajowego rynku ziarnem z Ukrainy. Jak stwierdził, "z czysto handlowego punktu widzenia nie grozi nam powtórka sprzed roku". "Zwiększony import ukraińskich zbóż do Polski występował w latach, w których mieliśmy do czynienia ze wzrostem cen krajowych. Tak było chociażby w sezonie 2018/2019, kiedy do Polski wjechało 220 tys. ton ukraińskiej kukurydzy" - przypomniał Marciniak.

Jego zdaniem przed rokiem historycznie wysokie ceny zbóż i ograniczona podaż krajowa mimo bardzo dobrych zbiorów zachęcały przetwórców i firmy handlowe do poszukiwania surowca za granicą, kiedy większość rolników wstrzymywała się ze sprzedażą, licząc na jeszcze wyższe stawki. Natomiast "obecnie sytuacja jest zupełnie inna. Ceny światowe, a co za tym idzie także ceny w kraju, są znacząco niższe, a podaż lokalna na tyle duża, że firmy nie są zainteresowane importem z Ukrainy" - zauważył.

W opinii Mirosława Marciniaka decyzja UE o okresowej liberalizacji handlu z Ukrainą nie miała wpływu na import kukurydzy czy rzepaku, który także przed wojną mógł bez ograniczeń wjeżdżać do Unii, w tym Polski.

"Swoje zrobił także szum medialny wokół ukraińskich zbóż" - wskazał ekspert. Jego zdaniem większość firm nie chce się obecnie narażać na publiczne napiętnowanie, więc przy braku konkurencyjności ukraińskich zbóż tym bardziej nie będą zainteresowane pozyskiwaniem surowca zza naszej wschodniej granicy. "Oczywiście nie unikniemy sytuacji, gdzie część firm skupowych, zwłaszcza na wschodzie Polski, będzie wywierać presję na rolników, strasząc ich tanim importem z Ukrainy" - zaznaczył Marciniak.

"To nie ukraińskie zboża doprowadziły do drastycznych spadków cen w kraju, lecz przeceny na rynkach światowych. Od maja nasza granica jest zamknięta na import pszenicy, kukurydzy i rzepaku, a ich ceny są znacząco niższe niż przed rokiem, kiedy do Polski wjeżdżały duże ilości ukraińskiego ziarna" - podkreślił ekspert.

Zwrócił uwagę, iż "obecne ceny pszenicy w krajowych portach są porównywalne z notowaniami pszenicy na giełdzie MATIF, więc widać wyraźnie, że to rynki globalne, a nie Ukraina, dyktują ceny w Polsce, która jest coraz większym eksporterem zbóż". Zastrzegł, że w bieżącym sezonie Polska dysponuje przede wszystkim nadwyżką zbóż paszowych, na które trudniej będzie znaleźć rynki zbytu w eksporcie.

Marciniak odniósł się także do propozycji komisarza UE ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego dotyczącej dopłat do transportu ukraińskich zbóż do portów bałtyckich (30 euro do tony). "Ta propozycja nie zwiększy znacząco eksportu ukraińskich zbóż" - uważa ekspert. Jego zdaniem przy znacznie wyższych kosztach transportu z Ukrainy przez porty bałtyckie trudno będzie znaleźć nabywców w Afryce i na Bliskim Wschodzie. "W mojej ocenie wysiłki UE powinny się koncentrować na odblokowaniu ukraińskich portów czarnomorskich (powrót do umowy zbożowej) bądź dalszej rozbudowie portów rzecznych na Dunaju" - stwierdził.

Zdaniem Marciniaka w dłuższej perspektywie Ukraina będzie przede wszystkim konkurencją dla polskich zbóż w eksporcie do Europy Zachodniej, która jest naszym największym odbiorcą. Przetwórcy z Niemiec i Holandii już bezpośrednio zaopatrują się na Ukrainie, co oznacza ograniczenie popytu na zboża oraz rzepak z Polski. Tymczasem nadwyżka zbóż w Polsce sięga już 9-10 mln ton.

Obecnie w Brukseli trwają negocjacje dotyczące przedłużenia zakazu importu ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, rzepaku oraz słonecznika do pięciu tzw. krajów przyfrontowych, tj. do Polski, Słowacji, Węgier, Rumunii oraz Bułgarii. Decyzję w tej sprawie na podjąć KE. Polski rząd zapowiedział, że w przypadku ewentualnego zniesienia zakazu, żadna tona ukraińskiego zboża (poza tranzytem) do Polski nie wjedzie. (PAP)

autorka: Anna Wysoczańska