Polski weekend w chińskim Chengdu

2023-08-07 12:00:00(ost. akt: 2023-08-07 10:41:10)
Nikola Horowska triumfowała w biegu na 200 metrów. Wcześniej Polka zdobyła złoto w skoku w dal

Nikola Horowska triumfowała w biegu na 200 metrów. Wcześniej Polka zdobyła złoto w skoku w dal

Autor zdjęcia: FISU

UNIWERSJADA\\\ Polscy studenci-sportowcy mają za sobą bogaty w sukcesy weekend. W chińskim Chengdu na najwyższym stopniu podium stanęli biało-czerwoni pływacy, lekkoatleci oraz wioślarze, natomiast polskie siatkarki zdobyły brązowy medal.
Jednym z bohaterów Uniwersjady w Chengdu bez wątpienia jest polski pływak Kamil Sieradzki, który wywalczył aż trzy złote medale. W sobotę wygrał na 100 m stylem dowolnym, a na najniższym stopniu podium stanął Mateusz Chowaniec. Dwa poprzednie złota Sieradzki wywalczył na 200 m stylem dowolnym i w sztafecie 4x100 m stylem dowolnym. Po sobotnim zwycięstwie Polak pokazał w basenie trzy wyciągnięte palce i szeroki uśmiech. - Może czas nie był świetny, ale to już mój dwunasty start, więc trochę odczuwam zmęczenie. Bardzo się też cieszę z medalu Mateusza, bo to mój przyjaciel, jeden z najlepszych, znamy się od dziecka, razem trenowaliśmy w Siemianowicach i mieszkamy w tym samym mieście. Muszę przyznać, że organizacyjnie wszystko chodzi tu jak w zegarku. Nie odbiega to poziomem od innych wielkich imprez - ocenił potrójny złoty medalista.
Niedziela była równie udana, o czym świadczą dwa złota, dwa srebra, rekord uniwersjady i minimum na igrzyska. Zaczęło się od fantastycznego finału na 100 m stylem motylkowym, w którym najlepszy był Jakub Majerski, a srebrny medal wywalczył Adrian Jaśkiewicz. Dodatkowo Majerski czasem 51,41 wypełnił minimum na przyszłoroczne igrzyska.
Kilkanaście minut później Polacy znów wyłowili z wody złoty i srebrny medal, tym razem w rywalizacji kobiet na 50 m stylem grzbietowym. Wygrała Adela Piskorska, która przy okazji ustanowiła nowy rekord uniwersjady – 27,84 sek. Na drugim miejscu finiszowały ex equo Polka Paulina Peda i Amerykanka Anya Mostek, a czwarta na mecie Włoszka Federica Toma straciła do nich zaledwie jedną setną sekundy!
- Nigdy tak dobrze nie trenowałam, jak w ostatnim czasie. Mam nadzieję, że będę się coraz bardziej rozpędzać - zdradziła Piskorska.
*****
Ciekawie było także na stadionie lekkoatletycznym w Chengdu, gdzie Nikola Horowska triumfowała w biegu na 200 m (wcześniej wygrała konkurs skoku w dal!), w finale wyprzedzając o dwie dziesiąte sekundy Marlenę Granaszewską. Dzień później Horowska poprowadziła jeszcze sztafetę 4x100 m do uniwersjadowego srebra!
Poza tym w sobotę trzy brązowe medale wywalczyli Aleksandra Śmiech (rzut młotem), Adrianna Laskowska (trójskok) i Krzysztof Kiljan (bieg przez płotki)
- Bardzo się cieszę z tego medalu, bo to były bardzo fajne zawody - powiedziała Aleksandra Śmiech. - Dałam z siebie wszystko, co prawda jest pewien niedosyt, bo lepsze medale były w zasięgu ręki, ale cieszę się z miejsca na podium.
Polka już od pierwszego rzutu plasowała się na trzeciej pozycji i choć ten wynik dwukrotnie poprawiła, to jednak nie dała rady wskoczyć na wyższą pozycję. Tym samym wywalczyła brązowy medal, podobnie jak dzień wcześniej inny młociarz Dawid Piłat, który był trzeci w rywalizacji mężczyzn. Pierwsze dwa miejsca wśród kobiet zajęły reprezentantki Chin. Do drugiej Polka straciła 80 centymetrów, a w najlepszej próbie rzuciła młot na odległość 68,65 m.
Również od samego początku konkursu w trójskoku trzecie miejsce zajmowała Adrianna Laskowska. Polka zaliczyła tylko dwie udane próby, ale zarówno pierwsza, jak i druga były na tyle dalekie, że dawały jej brązowy medal. Na czwartym miejscu uplasowała się jeszcze Karolina Młodawska, która uzyskała wynik 13,59 m i do Laskowskiej straciła 24 centymetry.
– Do ostatniego skoku nie mogłam być pewna medalu, więc walczyłam do końca. Co skok odsuwałam pół stopy do tyłu, bo myślałem, że skoczę z zapasem. Te skoki, niestety, spalone, były dalekie, więc mogłam powalczyć o srebrny medal. Mimo wszystko jestem bardzo szczęśliwa – mówiła Młodawska.
Ostatnią konkurencją soboty był bieg na 110 m przez płotki z udziałem Krzysztofa Kiliana. Polak uzyskał czas 13,55 sek. i przegrał z reprezentantami Japonii i Chin.
– Jest to mój pierwszy medal międzynarodowej imprezy, więc do tej pory mogłem tylko się zastanawiać, jak taki sukces smakuje - przyznał polski płotkarz. - I teraz mogę powiedzieć, że smakuje bardzo dobrze i parę łez się uroniło. Starałem się skupić na sobie i nie patrzyłem na rywali, dopiero tuż przed metą zerknąłem w bok i widziałem przed sobą tylko Japończyka. Na 90 procent wiedziałem, że mam medal, ale myślałem, że srebro, jednak okazało się, że Chińczyk był zasłonięty. Brąz na ten moment jest jednak wystarczający.
W niedzielę medalowe szanse wiązaliśmy jeszcze ze sztafetami 4x400 m, które pewnie awansowały do finałów. No i Polki zdobyły złoto (Weronika Bartnowska, Karolina Łozowska, Margarita Koczanowa, Aleksandra Formella), natomiast Polacy zajęli drugie miejsce (Adam Łukomski, Patryk Grzegorzewicz, Daniel Sołtysiak, Mateusz Rzeźniczak). Na tym nie koniec, bo w finale biegu na 800 m olbrzymią niespodziankę sprawił Maciej Wyderka. 21-letni Polak poradził sobie w trudnych, deszczowych warunkach i finiszował na pierwszym miejscu z czasem 1.49,09. Sukces był o tyle niespodziewany, że Polak miał jeden ze słabszych rekordów życiowych w stawce finalistów.
Poza tym srebrny medal zdobył jeszcze oszczepnik Cyprian Mrzygłód, który w najlepszym rzucie zanotował 80,02 m.
***
Niedziela była także bardzo udana dla polskich wioślarzy, którzy zdobyli aż pięć medali, w tym trzy złote. Pierwszy z nich wywalczyła czwórka podwójna mix (Barbara Streng, Katarzyna Duda, Jakub Woźniak, Kajetan Szewczyk). – Po przedbiegach spodziewaliśmy się takiego wyścigu, ale on nas też trochę zaskoczył - przyznał Kajetan Szewczyk. – Myśleliśmy, że naszymi głównymi rywalami będą Niemcy, lecz w trakcie dystansu okazało się, że są nimi Włosi. Mieliśmy z trenerem dobry plan na ten bieg, więc od początku mieliśmy klapki na oczach i po prostu robiliśmy swoje.
Biało-czerwoni ostatecznie o ponad sekundę wyprzedzili Włochów i o ponad cztery Niemców. - Otworzyliśmy worek z medalami, mam nadzieję że reszta naszych reprezentantów także spełni swoje marzenia - dodała Barbara Streng.
Jej życzeniu szybko stało się zadość, bo kolejni Polacy stawali na podium. Czwórka (Katarzyna Boruch, Martyna Jankowska, Izabela Pawlak i Anna Potrzuska) wywalczyła srebro, przegrywając tylko z Chinkami. Ten sam kolor medalu zdobyła dwójka Paulina Chrzanowska i Izabela Gałek. To nie był jednak koniec, bowiem nasi wioślarze wywalczyli jeszcze dwa złota – dwójka Bartosz Bartkowski i Krzysztof Kasparek oraz Zuzanna Jasińska. Ta ostatnia popłynęła jak profesor, prowadząc od startu do mety.
- Taki był plan, trener przed startem zalecił mi szybkie tempo od początku, miałam rozpędzić łódkę i to trzymać - wyjaśniła Zuzanna Jasińska. – Taki był plan, żeby nie patrzeć na rywalki tylko narzucić tempo i robić swoje. Warunki były ciężkie, jak w saunie parowej, ale trzeba sobie radzić w każdych warunkach, bo wioślarstwo to sport, w którym trzeba umieć się przystosować.
*****
Na najniższym stopniu podium stanęły także polskie siatkarki. Zespół pod wodzą trenera Jacka Pasińskiego wcześniej wyeliminował bardzo mocne Włoszki, a w walce o wielki finał musiał uznać wyższość Chinek. W efekcie w meczu o trzecie miejsce Polki zmierzyły się z Brazylią.

* Polska – Brazylia 3:1 (12:25, 25:23, 25:21, 25:20)

POLSKA: Grabka 2, Piasecka 14, Orzyłowska 11, Rasińska 21, Szlagowska 21, Lisiak 7 oraz Łysiak (l), Nowakowska, Drużkowska, Łyczakowska 1, Drabek (l). Trener: Pasiński.

Polki były niezwykle bojowo nastawione, bowiem chciały się zrewanżować rywalkom za porażkę 2:3 w grupie. Jednak w pierwszym secie przegrały do 12! - Nie wiem, czy to stres, czy też coś innego, ale zagrałyśmy słabo, na szczęście od drugiej partii był to już inny mecz - wyjaśniła rozgrywająca Alicja Grabka.
- Jestem niezwykle dumny z całej ekipy, z każdej dziewczyny i całego naszego sztabu – przyznał trener Pasiński. – Brąz super smakuje, a dziewczyny wywiozą stąd bardzo duży bagaż doświadczeń i pewności siebie. Mam nadzieję, że wystarczająco już czekaliśmy, by nadeszły lepsze czasy dla kobiecej siatkówki w naszym kraju. Wiele tych zawodniczek właśnie udowodniło, że jest w stanie wygrywać z najlepszymi na świecie.
Potrafią to także polscy siatkarze, którzy w drodze do finału jeszcze nie stracili nawet seta! W decydującym meczu dzisiaj o godz. 14 zagrają z Włochami.
Biało-czerwoni od początku nie ukrywali, że ich jedynym celem jest zdobycie złotego medalu. - Przyjechaliśmy tu walczyć o złoto, w żadnym meczu nie spuściliśmy głów. Wiem, że w poniedziałek czeka nas dużo cięższe spotkanie, ale wiem też na co nas stać. Mamy bardzo mocny zespół i to na pewno wykorzystamy - stwierdził przyjmujący Damian Kogut.
Natomiast Włosi w Chengdu już raz przegrali – w rozgrywkach grupowych 2:3 z Niemcami. Awans do ćwierćfinału dały im jednak trzysetowe zwycięstwa z Tajwanem i Brazylią. W ćwierćfinale pokonali Argentynę 3:1, a w półfinale wygrali 3:0 z Chinami. Z kolei Polacy mają na swoim koncie pięć zwycięstw po 3:0 – w grupie z Portugalią, Hongkongiem i Koreą Południową, w ćwierćfinale z Ukrainą i w półfinale z Iranem.
– Jak to się robi? O to trzeba zapytać drużynę. Myślę, że chłopcy stworzyli doskonały kolektyw. Nie wiem, czy powołałem najlepszych zawodników w Polsce, ale wiem, że powołałem najlepszych do tej drużyny - powiedział trener Dariusz Luks.
Warto dodać, że finał będzie rewanżem za ostatni mecz poprzedniej uniwersjady. Wtedy to w Neapolu Włosi wygrali 3:2.