Pożar jak z koszmaru. Czy historia Marywilskiej się powtarza?
2025-05-28 15:13:56(ost. akt: 2025-05-28 15:16:57)
Gigantyczny pożar hali magazynowej w Kawęczynie pod Warszawą wzbudził ogromne poruszenie. W sobotni wieczór, 24 maja, ogień ogarnął kompleks, w którym składowano m.in. tworzywa sztuczne. W ogniu stanęło aż 10 tys. m² z 18 tys. m² powierzchni magazynowej. Strażacy walczyli z żywiołem przez wiele godzin, zmagając się z potężnym zadymieniem, wysoką temperaturą i eksplozjami gazowych butli. Na miejscu działało 150 ratowników.
Z ogniem udało się wygrać, ale pytań przybywa z każdą godziną. Czy to kolejny przypadek celowego podpalenia? Czy historia sprzed roku z Marywilskiej właśnie się powtarza?
Specjalny zespół śledczy
Specjalny zespół śledczy
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo i skierowała do Prokuratury Regionalnej wniosek o powołanie specjalnego zespołu śledczego. Jak poinformował rzecznik, prokurator Piotr Antoni Skiba, decyzję podjęto po poniedziałkowych oględzinach pogorzeliska, w których uczestniczyli przedstawiciele prokuratury i stołecznej policji.
— Skala zniszczeń, trudności logistyczne i konieczność szybkiego działania wymagają specjalistycznego podejścia i zmasowanych czynności procesowych — przekazał Skiba.
Wiadomo już, że śledztwo prowadzone będzie szeroko i z uwzględnieniem możliwych scenariuszy, w tym celowego działania osób trzecich.
Marywilska – bolesne déjà vu?
Nie sposób nie zauważyć podobieństwa do tragedii, jaka rozegrała się w maju 2024 roku w warszawskim centrum handlowym Marywilska 44. Wówczas spłonęły dziesiątki lokali usługowych i handlowych. W rocznicę tamtego zdarzenia premier Donald Tusk otwarcie zasugerował, że mogło to być efektem rosyjskiego sabotażu.
Właśnie ta analogia budzi dziś niepokój — tym bardziej że pożar w Kawęczynie wydarzył się niemal dokładnie rok później. Czy to zbieg okoliczności, czy przemyślane działanie? Na to pytanie ma odpowiedzieć zespół śledczych.
Dramatyczna akcja ratownicza
Ogień w Kawęczynie rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Płonęły łatwopalne materiały, co nie tylko utrudniało akcję, ale też stwarzało ogromne zagrożenie dla ratowników. Wysoka temperatura doprowadziła do zawalenia się drewnianego dachu hali. Dzięki szybkiemu działaniu strażaków udało się ocalić nową część magazynu oraz przyległy budynek mieszkalny.
Dogaszanie trwało jeszcze w niedzielę. Zgliszcza wciąż stanowią przedmiot badań biegłych i służb dochodzeniowych. Teren zabezpieczono, a śledczy zbierają materiał dowodowy.
Co dalej?
W najbliższych dniach poznamy więcej szczegółów dotyczących składu i zakresu działań zespołu śledczego. Dla wielu mieszkańców Warszawy i okolic, ale też przedsiębiorców działających w halach magazynowych, to ważna sprawa – nie tylko dla rozliczenia winnych, ale i dla przywrócenia poczucia bezpieczeństwa.
Na razie jedno jest pewne – w Kawęczynie spłonęło nie tylko 10 tysięcy metrów kwadratowych hali, ale także spokój i zaufanie, że tragedie takie jak na Marywilskiej się nie powtórzą.
Źródło: warszawa.eska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez