Mazowieccy sadownicy liczą straty po przymrozkach

2025-05-08 15:52:08(ost. akt: 2025-05-22 02:39:05)

Autor zdjęcia: Marina Grynykha on Unsplash

Fatalny początek sezonu dla sadowników i plantatorów na wschodnim Mazowszu. Kwietniowe przymrozki spustoszyły sady i plantacje, a skutki pogodowego szoku mogą być odczuwalne nie tylko dla rolników, ale i konsumentów w całej Polsce.
Ciepła zima i nietypowo szybki start wegetacji okazały się dla roślin zdradliwe. Kiedy przyroda wybudziła się zbyt wcześnie, nadeszły nocne przymrozki – w niektórych miejscach temperatura spadła do minus 7 stopni. Efekt? W wielu sadach na wschodnim Mazowszu – zwłaszcza w powiecie łosickim – niemal wszystkie kwiaty i zawiązki owoców zostały zniszczone.

Wiśnie, jabłka, czereśnie – sezon stracony

„To już po sezonie” – mówią z goryczą sadownicy. Straty w uprawach wiśni w wielu gospodarstwach sięgają nawet 90–100 procent. A przecież to właśnie wiosna jest najdroższym okresem w utrzymaniu sadu – nawożenie, przycinanie, ochrona chemiczna i pielęgnacja to dziesiątki tysięcy złotych wydanych jeszcze zanim pojawi się pierwszy owoc.

– Utrzymanie jednego hektara sadu to koszt ok. 10 tysięcy złotych – mówi jeden z sadowników. – A owoców praktycznie nie ma. Zainwestowane środki nie mają szans się zwrócić.

Sadownicy proszą o pomoc

Związek Sadowników RP już wystąpił do lokalnych władz o powołanie komisji do szacowania strat. To pierwszy krok do ewentualnego ubiegania się o wsparcie z Ministerstwa Rolnictwa. Według lokalnych liderów branży skala tegorocznych zniszczeń może być największa od dekad.

– Nie pamiętam sezonu, w którym zniszczenia byłyby tak rozległe i dotkliwe – przyznaje Michał Michaluk, prezes regionalnego oddziału Związku Sadowników.
Podwyżki w sklepach nieuniknione

Kryzys w sadach to nie tylko problem rolników. Już teraz prognozuje się wzrost cen owoców – jabłka mogą podrożeć nawet o 30–40%, a czereśnie czy truskawki – o 60% lub więcej.

Rolnicy apelują o zrozumienie: – Klienci narzekają, że owoce są drogie, ale często nie wiedzą, ile kosztuje ich wyprodukowanie. A jeśli pogoda niszczy wszystko, to trudno mówić o normalnym rynku – mówi Justyna Iwaniuk, rolniczka z Myszkowic.

Pogoda kontra rolnik – nierówna walka

Coraz bardziej niestabilny klimat sprawia, że tradycyjne kalendarze prac rolnych stają się bezużyteczne. Ciepłe zimy, gwałtowne przymrozki wiosną, susze i nagłe burze – wszystko to uderza w producentów żywności, a ostatecznie także w kieszenie konsumentów.

Dla wielu sadowników ten sezon już się skończył, zanim się na dobre zaczął. Teraz pozostaje im liczyć na pomoc i... łaskawszą pogodę w przyszłym roku.

Źródło: tvp Warszawa