Alarmy bombowe w Warszawie! Co się stało?

2025-05-07 12:11:05(ost. akt: 2025-05-07 12:11:33)

Autor zdjęcia: mat. policji

Trzy fałszywe alarmy bombowe w ciągu zaledwie kilku dni i natychmiastowa reakcja służb – 22-letni mężczyzna odpowie przed sądem za zawiadomienie o nieistniejącym zagrożeniu. Jak ustaliła warszawska policja, dzwonił pod numer 112, zgłaszając rzekome ładunki wybuchowe w szpitalach i autobusie. Sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu.
Ogromną nieodpowiedzialnością wykazał się 22-latek, który w ciągu kilku dni trzykrotnie dzwonił na numer alarmowy 112, informując o rzekomych bombach w placówkach medycznych oraz w autobusie miejskim. Jak podkreślają funkcjonariusze, każde z tych zgłoszeń wywołało pełną mobilizację służb i ewakuacje, a mężczyzna tłumaczył swoje działania... frustracją wobec personelu medycznego.

Pierwszy alarm wywołał w czwartek, 22 kwietnia po godzinie 16.00 – zadzwonił i zgłosił podłożony ładunek w szpitalu na Targówku. Na miejsce natychmiast skierowano policję, pirotechników i psa tropiącego. Szpital został zabezpieczony, ale żadnego zagrożenia nie wykryto.

Policjanci bardzo szybko ustalili, że zgłoszenie pochodziło od jednego z mężczyzn przebywających na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Dzięki współpracy funkcjonariuszy prewencji i kryminalnych, podejrzany został zatrzymany około godziny 18:30 przy ul. Kijowskiej. Zabezpieczono również jego telefon. Mężczyzna przyznał się do winy i tłumaczył, że „był niezadowolony z obsługi”.

Na tym jednak nie zakończył swoich działań. Tego samego dnia, dwie godziny później, zadzwonił ponownie – tym razem do jednej z przychodni zdrowia na terenie warszawskiego Ursusa. Tam również przeprowadzono ewakuację, a służby potwierdziły, że zgłoszenie było fałszywe.

Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga Północ, która po zgromadzeniu materiału dowodowego postawiła 22-latkowi zarzut fałszywego zawiadomienia o zagrożeniu. Grozi za to od 2 do 15 lat pozbawienia wolności.

Jednak najbardziej zaskakujący był trzeci przypadek. Tydzień później, 1 maja, mężczyzna ponownie zadzwonił pod numer alarmowy, jadąc autobusem miejskim, i wykrzyczał, że „w pojeździe jest bomba”. Został zatrzymany przez policję z Białołęki. Zgłoszenie po raz kolejny okazało się fałszywe, a 22-latek usłyszał kolejny zarzut.

Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny na trzy miesiące.

„To nie była głupia zabawa, tylko realne narażenie zdrowia i życia innych osób. Służby musiały działać jak w sytuacji realnego zagrożenia” – komentują funkcjonariusze.

mat. policji/red.