Legia bez złudzeń. Chelsea brutalnie obnażyła różnicę klas

2025-04-11 10:26:04(ost. akt: 2025-04-11 10:36:41)

Autor zdjęcia: PAP

Kibice przy Łazienkowskiej wierzyli, że u siebie Legia powalczy z Chelsea choćby o remis. W końcu angielski zespół, jak wskazywali eksperci, nie przeżywał najlepszego momentu. Była nadzieja, że jeśli nie wynik, to chociaż charakter i zaangażowanie pozwolą nawiązać równorzędną walkę. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna.
To miał być wieczór, który na długo zapisze się w pamięci kibiców przy Łazienkowskiej. I rzeczywiście – zapisał się. Ale nie z powodów, o jakich marzono. Legia Warszawa przegrała z Chelsea FC 0:3 w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy, a sama druga połowa była bolesną lekcją futbolu w wykonaniu gości z Anglii.

Choć pierwsza część meczu dawała jeszcze cień nadziei – piłkarze Legii zdołali utrzymać bezbramkowy remis do przerwy – po zmianie stron wszystko runęło. Chelsea wróciła na murawę bardziej skoncentrowana, bardziej zdecydowana i bez litości wykorzystała każdy błąd gospodarzy.

Nawet rzut karny zmarnowany przez londyńczyków w 73. minucie nie dał Legii chwili wytchnienia. Minutę później piłka i tak wpadła do siatki, a Kacper Tobiasz mógł tylko bezradnie rozkładać ręce. Bramkarz Legii, mimo trudnego wieczoru, i tak uchronił swój zespół przed jeszcze wyższym wynikiem.

Były reprezentacyjny golkiper i legenda stołecznego klubu, Jacek Kazimierski, nie ukrywał rozczarowania, choć jego komentarze tchnęły raczej brutalnym realizmem niż frustracją. W jego oczach nie było miejsca na usprawiedliwienia – różnica poziomów była po prostu zbyt duża. Przyznał, że oszukiwał sam siebie licząc na remis, ale rzeczywistość zweryfikowała te nadzieje w sposób bezwzględny.

Zdaniem Kazimierskiego, to nie była kwestia złej taktyki czy błędnych decyzji – problemem była po prostu ogromna przepaść jakościowa między zespołami. Zawodnicy Chelsea, warci dziesiątki milionów euro, grali z luzem, jakby z uśmiechem na twarzy bawili się piłką, podczas gdy piłkarze Legii desperacko próbowali im w tym przeszkodzić. Jak stwierdził, nie było nawet momentu, który dawałby nadzieję na inne zakończenie.

Przed meczem niektórzy eksperci, jak Michał Zachodny, wskazywali na możliwy kryzys formy Chelsea. To właśnie tam wielu kibiców upatrywało szans dla Legii. Boisko jednak szybko sprowadziło wszystkich na ziemię. Marzenia o niespodziance rozwiały się tak szybko, jak pojawiły się.

Rewanż? Dla formalności

Patrząc realnie, awans do półfinału Ligi Konferencji jest już tylko matematyczną możliwością – i to czysto teoretyczną. Rewanż na Stamford Bridge będzie dla Legii co najwyżej okazją do pozostawienia po sobie dobrego wrażenia. Kazimierski nie owija w bawełnę – nie widzi szans na cud, nie wierzy w sens roztrząsania, czy porażka będzie minimalna czy druzgocąca. Jego zdaniem czwartkowy mecz udowodnił, że Chelsea mogłaby nawet przyjechać do Warszawy zmęczona, z luźnym podejściem, a i tak pokazałaby swoją wyższość.

Dla samej Legii to jednak wciąż był ważny wieczór. Awans do ćwierćfinału europejskich rozgrywek sam w sobie jest dużym osiągnięciem – i tak należy na to patrzeć. W kontekście ekstraklasy Legia nadal pozostaje jedną z czołowych drużyn i może realnie walczyć o mistrzostwo. Ale w konfrontacji z potęgą z Premier League widać wyraźnie, jak długa droga jeszcze przed polskimi klubami, by móc konkurować jak równy z równym w Europie.


Źródło: sportowefakty.wp.pl