Dlaczego Polska importuje jaja, skoro jesteśmy ich eksporterem?

2025-03-15 12:05:33(ost. akt: 2025-03-15 12:10:02)

Autor zdjęcia: Zoe Richardson on Unsplash

Zwiększony import jaj do Polski - głównie z Niemiec i Holandii - to efekt polityki sieci handlowych - uważa Paweł Podstawka, prezes KFHDiPJ. Lider organizacji drobiarskiej poparł ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego, który w piątek zapewnił, że w Polsce nie ma ryzyka deficytu jaj na sklepowych półkach.
Jak przekazał w sobotę PAP prezes Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj, według wstępnych danych Ministerstwa Finansów, w 2024 roku do Polski sprowadzono 30,3 tys. ton jaj o wartości 93,3 mln euro. W tym samym czasie z Polski wyeksportowano 238,6 tys. ton jaj za 471,9 mln euro.

„W ciągu ostatnich miesięcy kolejne sieci handlowe działające w Polsce, pod hasłami troski o dobrostan zwierząt, wycofywały z oferty jajka z chowu klatkowego, wprowadzając w ich miejsce jaja ściółkowe czy chowu na wolnym wybiegu. Jednak biorąc pod uwagę specyfikę hodowli w Polsce, opartej głównie na chowie klatkowym, do zaspokojenia popytu na jaja z chowu alternatywnego, konieczny okazał się import jaj spoza naszego kraju” – wyjaśnia prezes Podstawka.

Według przytoczonych przez prezesa KFHDiP danych z MF, w ubiegłym roku import jaj z Holandii wzrósł o 46,6 proc., a z Niemiec 48,8 proc. w porównaniu do roku 2023.

„W Polsce produkcja jaj w chowie klatkowym to około 70 proc. całej produkcji. W Niemczech chów klatkowy stanowi zaledwie 4 proc., a w Holandii niecałe 15 proc. Polityka sieci handlowych sprawiła, że swoją nadwyżkę sprzedajemy z niższą marżą m.in. do Niemiec, gdzie są używane m.in. do produkcji makaronów czy ciast, a jednocześnie Polacy kupują w sklepach, nie zawsze chyba świadomie, jaja sprowadzane z zagranicy” – powiedział prezes drobiarzy.

Na pytanie o powody, dla których polscy hodowcy nie zmieniają sposobu chowu z klatkowego na wolny wybieg, Podstawka wyjaśnia, że gwałtowna zmiana wiązałaby się z ryzykiem finansowym i zagrożeniem likwidacji kolejnych stad w wyniku chorób zakaźnych – grypy ptaków i rzekomego pomoru drobiu.

„Chów klatkowy nie powstał jako sposób znęcania się nad nioskami, ale jako efekt chorób dziesiątkujących kilka dekad wstecz całe stada drobiu. To wtedy opracowano system dający pełną kontrolę nad składnikami pasz, które otrzymywały nioski i izolował stada przed patogenami roznoszonymi przez dzikie ptactwo czy gryzonie. W wyniku nacisków aktywistów w niektórych krajach bardzo szybko porzucono chów klatkowy na rzecz wolnego wybiegu i teraz w tych państwach straty w stadach są gigantyczne, o czym możemy się przekonać chociażby czytając doniesienia z Niemiec. W innych państwach wprost mówi się o konieczności zawieszenia lub wycofania z wcześniejszych zobowiązań dotyczących likwidacji chowu klatkowego” – powiedział Podstawka.

Prezes KFHDiPJ pozytywnie ocenił piątkowy komunikat Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w którym resort zaprzecza informacjom o deficycie jaj na polskim rynku. Według komunikatu MRiRW Polska nadal jest eksporterem jaj konsumpcyjnych, a do zagranicznych odbiorców trafia około 40 proc. jaj wyprodukowanych w polskich fermach.

„Polacy mają prawo znać prawdę na temat tak ważnej dziedziny życia, jaką jest bezpieczeństwo żywnościowe. Komunikat ministerstwa i wypowiedź pana ministra Siekierskiego wskazują, że polski rząd zauważa realne problemy i jest zdecydowany na nie reagować. Dla nas, producentów polskiej żywności, to szansa na wypracowanie wspólnie z ministerstwem polityki, zapewniającej odpowiednie warunki funkcjonowania branży i gwarantującej mieszkańcom naszego kraju dostęp do żywności wysokiej jakości i wyprodukowanej w Polsce” - uważa Podstawka.


red./PAP