Sąd ogłosi wyrok w sprawie zabójstwa 4-letniego chłopca – data już znana

2025-03-04 01:27:41(ost. akt: 2025-03-04 01:30:12)

Autor zdjęcia: Wesley Tingey on Unsplash

14 marca ma zapaść wyrok w procesie w sprawie zabójstwa 4-latka, o które prokuratura oskarżyła jego matkę Karolinę W. i jej partnera Damiana G. Chłopiec wpadł do wrzątku, a jego opiekunowie nie wezwali pogotowia. Gdy dziecko po kilku dniach zmarło, jego ciało zakopali w lesie.
Proces, który toczy się przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga ruszył pod koniec stycznia ubiegłego roku. Karolina W. i jej partner Damian G. oskarżeni zostali o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 4-letniego Leona poprzez nieudzielenie mu pomocy po wypadku - chłopiec poparzył się w brodziku podczas kąpieli.

Podczas poniedziałkowej rozprawy sędzia Adam Radziszewski zamknął przewód sądowy i strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator Kamil Żmudziński wniósł o wymierzenie kary 20 lat pozbawienia wolności dla każdego z oskarżonych. "Oskarżeni są osobami młodymi i wyrazili pewien rodzaj skruchy" - zaznaczył.

W swojej mowie końcowej wskazał, że życie chłopca powinno dzielić się na dwa etapy, a pierwszy to ten, w którym spędzał czas przy osobie kochającej i dbającej o niego. "Tą osobą nie była jego matka i jej konkubent, tylko jego prababcia. W tym czasie, kiedy u niej mieszkał Leon był dzieckiem zadbanym i kochanym, które spędzało swoje najmłodsze dzieciństwo, tak jak każde inne dziecko. Ten okres skończył się około marca, czy kwietnia 2022 roku, kiedy Karolina W. po ukończeniu 18. roku życia postanowiła żyć według swego uznania. To życie, które zapewniła Leonowi to był dramat" - mówił prokurator.

Podkreślił, że Damian G. był osobą "zdemoralizowaną", co jest potwierdzone licznymi wyrokami sądów dla nieletnich, które skierowały go do specjalnego ośrodka dla nieletnich, w którym miał przebywać do 21. roku życia. "Ponadto, swoistą karą dla prababki miało być to, że dziecko zostało zabrane i został zerwany całkowicie kontakt. (...) O tym, że to miała być kara dla prababci za to, że nie godziła się na pewne aspekty związane z życiem Karoliny W. i Damiana G., świadczą chociażby jej zeznania i innych, którzy byli blisko rodziny" - powiedział prokurator.

Podkreślił, że z zeznań świadka wynika, że Leon bał się swojej matki i był niezadbany. "Leon przeszkadzał w spędzaniu życia Karolinie W. i Damianowi G., takim jakie oni chcieli, a oni przede wszystkim chcieli rozrywek" - stwierdził prokurator.

Przypomniał, że kiedy doszło do wypadku z udziałem chłopca i malec wpadł do brodzika z wrzącą wodą przebywał pod opieką Damiana G. "Damian G. pomógł mu wyjść z wrzątku. W tym czasie jeszcze nie ma zamiaru zabójstwa. To jest tylko nieszczęśliwy wypadek, ale już w głowie Damiana W. istnieje pewien zaczątek tego zamiaru. Otóż każdy człowiek w tym czasie już by zainterweniował, wezwał karetkę (...). Damian G. postanowił zadzwonić do Karoliny W. i poczekać na nią" - podkreślił prokurator.

Wskazał, że Karolina W. przyjechała i zobaczyła swoje poparzone od stóp do głów dziecko i wspólnie z Damianem G. postanowiła nie wzywać pomocy medycznej. "W tym momencie powstaje zamiar ewentualny zabójstwa, bo zaczęli godzić się z tym, że dziecko jest ciężko ranne i nie udzielą mu pomocy, a konsekwencją może być śmierć" - ocenił prokurator.

Dodał, że jedyną pomocą, jaką udzielili chłopcu, to było przemywanie go zimną wodą, a malec cierpiał przez wiele dni. "Te męczarnie małego Leona trwały około tygodnia czasu" - powiedział prokurator. Podkreślił, że oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu, a Damian G. obawiał się powrotu do zakładu poprawczego. "To była główna motywacja" - mówił prokurator.

Obecna w sądzie prababcia chłopca, która pełni rolę oskarżycielki posiłkowej mówiła, że Leon "był jej słoneczkiem", które "zgasło". Wniosła jednocześnie o wymierzenie łagodnej kary Karolinie W., którą jej zdaniem zdemoralizował Damian G. "Jak mogłeś go nie dopilnować? Nie dałeś mi się spotykać z nim, nie dałeś dzwonić. (...) Jak mogłeś tak zrobić?" - zwróciła się do Damiana G. Dodała, że Karolina W. kochała chłopca, ale zmieniła się właśnie przy oskarżonym.

Obrończyni Damiana G. mec. Izabela Sakuła-Łuciuk podkreśliła, że ta sprawa budzi ogromne emocje, a rola sądu jest trudna. "Sąd musi się od tych wszystkich emocji, zainteresowania opinii publicznej odciąć i po prostu ustalić stan faktyczny oraz jak kształtowały się zdarzenia w tej sprawie i podpiąć je pod prawidłową normę prawną. Niewątpliwie nie tą normę, która jest w akcie oskarżenia" - mówiła na sali rozpraw mec. Sakuła-Łuciuk

Wskazała, że chłopiec doznał obrażeń w wyniku nieszczęśliwego wypadku. "Damian G. traktował Leona jak własnego syna. (...) Oskarżeni pomimo, że dosyć nieudolnie, robili to, co w obliczu sytuacji, w której znalazł się Leon w ich mniemaniu miało mu pomóc" - powiedziała mec. Sakuła-Łuciuk. Zaznaczyła, że oskarżeni jako bardzo młodzi ludzie zostali rodzicami i nie radzili sobie "absolutnie perfekcyjnie" z tym obowiązkiem, ale "niedorzeczne jest", że chcieli śmierci dziecka.

Mec. Sakuła-Łuciuk wniosła o uniewinnienie, albo o to, by sąd w sposób prawidłowy opisał to zdarzenie i je zakwalifikował.

Obrońca Karoliny W. adwokat Tomasz Sięka podnosił natomiast, że oskarżeni nie mieli wiedzy i nie byli świadomi konsekwencji nieudzielenia pomocy poparzonemu dziecku, a proponowana przez prokuraturę kara może ich "zniszczyć".

"Wstydzę się tego, do czego doprowadziliśmy. (...) Nie wybaczę sobie do końca życia tego, co zrobiliśmy, do czego dopuściliśmy, oczywiście nieumyślnie. Nikt nie chciał, żeby Leon umarł" - mówił w sądzie Damian G.

Karolina W. podkreślała, że "dla niej karą jest to, że Leon umarł". "Żałuję tego, co się stało" - powiedziała.

Wyrok w tej sprawie ma zapaść 14 marca.

1 października 2022 r. prababcia 4-letniego Leona zgłosiła na policję zaginięcie dziecka. Policjanci przez kilka dni sprawdzali różne adresy, pod którymi w ostatnim czasie mogło przebywać dziecko wraz z matką i jej partnerem. Tydzień później w miejscowości Górki koło Garwolina (woj. mazowieckie) znaleziono zakopane w lesie zwłoki 4-latka. Prokuratura informowała wtedy o zatrzymaniu 19-letniej wówczas matki chłopca i jej 19-letniego partnera. Oboje usłyszeli zarzuty i zostali aresztowani.

Pod koniec września 2023 r. Prokuratura Okręgowa w Siedlcach przekazała do tamtejszego Sądu Okręgowego akt oskarżenia przeciwko matce chłopca Karolinie W. i jej partnerowi Damianowi G. Pod koniec października 2023 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie zadecydował o przeniesieniu sprawy śmierci 4-letniego Leona z sądu w Siedlcach do rozpoznania Sądowi Okręgowemu Warszawa-Praga w Warszawie. Decyzję uzasadniono tzw. ekonomią procesową.

Jak informowała Prokuratura Okręgowa w Siedlcach matka dziecka i jej partner zostali oskarżeni o to, że w okresie od bliżej nieustalonej daty, w drugiej połowie sierpnia 2022 r. do dnia 21 sierpnia 2022 r. jako osoby sprawujące bezpośrednią i dobrowolną opiekę nad 4-letnim Leonem, działając wspólnie i w porozumieniu, ze szczególnym okrucieństwem, w zamiarze pozbawienia go życia, po tym, gdy uległ on rozległemu poparzeniu w miejscu zamieszkania, wbrew prawnemu, szczególnemu obowiązkowi wezwania pomocy medycznej, przewidując i godząc się na śmierć chłopca, przez okres kilku dni zaniechali wezwania pomocy, na skutek czego w dniu 21 sierpnia 2022 r. dziecko zmarło.

Z ustaleń śledztwa wynika, że chłopczyk wpadł do niezabezpieczonego brodzika z gorącą wodą i doznał rozległych oparzeń, a opiekunowie zaniechali wezwania pomocy medycznej, godząc się tym samym na śmierć dziecka. Według oskarżonych chłopczyk zmarł po upływie około tygodnia od tego wydarzenia. Po śmierci dziecka oskarżeni zakopali jego zwłoki w lesie, a następnie miejsce to zalali warstwą betonu.

W ocenie biegłych z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego najbardziej prawdopodobną przyczyną zgonu dziecka były następstwa choroby oparzeniowej.


red./PAP