Rosyjski biznes w Warszawie? Minister tłumaczy kontrowersje wokół kontrahenta MZA

2025-01-30 10:11:27(ost. akt: 2025-01-30 10:30:59)

Autor zdjęcia: PAP

Warszawskie autobusy zasilane gazem miały przez lata dostawcę, którego właścicielem była spółka powiązana z Rosjanami i Gazpromem. Jak ustaliła Wirtualna Polska, mimo wpisania tej firmy na listę sankcyjną, ostatecznie sprzedała ona swój biznes w Polsce – i to za symboliczną kwotę trzech złotych. W programie „Tłit” WP minister Tomasz Siemoniak odniósł się do sprawy i wyjaśnił, dlaczego rząd nie widzi w niej problemu.
Gazprom, sankcje i zaskakująca sprzedaż

Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie miały kontrakt z firmą, która przez długi czas znajdowała się na liście sankcyjnej. Kilka tygodni temu jednak jej status uległ zmianie – firma została wykreślona z listy, a następnie sprzedana za symboliczne trzy złote nowym właścicielom, związanym z wcześniejszym zarządem. Transakcja, choć formalnie zgodna z prawem, budzi kontrowersje i rodzi pytania o mechanizmy kontroli nad tego typu operacjami.

Minister: „Nie ma rosyjskiego gazu w warszawskich autobusach”

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji podkreślił, że obecnie nie ma ryzyka korzystania z rosyjskiego gazu w warszawskich autobusach.

„W momencie, gdy firma została wykreślona z listy sankcyjnej w grudniu, miała już polskich udziałowców. Nie można więc mówić o bezpośrednim związku z Rosją” – tłumaczył Siemoniak. Dodał również, że Polska wygrała z tą firmą sprawę sądową dotyczącą wpisania jej na listę sankcyjną, co ostatecznie doprowadziło do jej usunięcia.

3 złote za wielomilionowy biznes – czy to normalne?

Dziennikarz Patryk Michalski zwrócił uwagę na zaskakująco niską cenę sprzedaży firmy – jedynie 3 złote. Prowadzący dopytywał czy państwo nie powinno mieć narzędzi, by reagować w takich sytuacjach.

Siemoniak odpowiedział, że jeśli istniałoby ryzyko transferu pieniędzy do wcześniejszych rosyjskich właścicieli, to sprawa byłaby poważniejsza. „Jeśliby ta spółka transferowała jakieś pieniądze, zyski, do dawnych udziałowców, to tak, ale tu są twarde przepisy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy” – zapewnił minister.

Sprawa pod lupą służb specjalnych

Dziennikarz WP zwrócił uwagę, że nowi właściciele spółki byli wcześniej powiązani z jej działalnością. To wzbudziło podejrzenia o możliwe fikcyjne przekształcenia własnościowe. Minister zapewnił, że służby specjalne badają ten przypadek.

„Chcemy mieć pewność, że nie dochodzi do żadnych nieprawidłowości” – podsumował Siemoniak.

Choć formalnie wszystko wydaje się zgodne z prawem, sprawa budzi wątpliwości co do rzeczywistej kontroli nad firmami powiązanymi z rosyjskim kapitałem. Czy takie transakcje mogą się powtarzać?


Źródło: wiadomości.wp.pl