"Nigdy nie wiemy w naszej pracy, na kogo trafiamy" - Ratownicy Medyczni

2025-01-27 07:00:32(ost. akt: 2025-01-27 10:49:47)

Autor zdjęcia: PAP

Zabójstwo naszego kolegi w Siedlcach to olbrzymia tragedia, która zmusza do refleksji - powiedział ratownik medyczny z Torunia Szymon Korzeniowski. Ratownik kwalifikowanej pierwszej pomocy Marek Popek dodał, że w tej pracy doświadcza się aktów agresji, szczególnie od osób "po różnych substancjach".
W sobotę w Siedlcach 59-letni mężczyzna wezwał karetkę pogotowia, po czym podczas udzielania pomocy zaatakował nożami dwóch ratowników. Jeden z nich, 64-latek, został ugodzony w klatkę piersiową i po przewiezieniu do szpitala zmarł. Drugi z ratowników został zraniony w nadgarstek. Sprawca, który miał ponad 2 promile alkoholu, został przewieziony do szpitala, gdzie przebywa pilnowany przez policjantów.

Zapytany o tę tragedię Szymon Korzeniowski, ratownik medycznego z Torunia:

"Nigdy nie wiemy w naszej pracy, na kogo trafiamy. Udzielamy pomocy osobom w różnym stanie, często pod wpływem różnych środków psychoaktywnych czy alkoholu. Te substancje wywołują często u takich osób wahania nastroju. Ta praca niestety niesie za sobą takie ryzyko. Gdy tylko o tym usłyszałem, poczułem wielki smutek. To olbrzymia tragedia, ale ona musi być przyczynkiem do refleksji" - podkreślił Korzeniowski.

Dodał, że ratownicy są oczywiście świadomi, jakiego zadania i ryzyka się podejmują.

"Mam nadzieję, że ta sytuacja będzie nowym tematem do dyskusji - szczególnie dla rządzących, aby wprowadzić zmiany ustawowe. Propozycji jest bardzo dużo. Trzeba rozmawiać m.in. o zwiększeniu kar za takie przestępstwa. Ciekawym pomysłem, który mógłby poprawić bezpieczeństwo, jest także wyposażenie zespołów ratownictwa medycznego w kamerki, takie, jakie mają policjanci. To oczywiście działa w dwie strony, ale byłaby to szansa ścigania agresywnych osób. Byłby dowód rzeczowy po podniesieniu ręki na ratownika, bo obecnie wiele takich spraw bardzo ciężko udowodnić" - wskazał Korzeniowski.

W jego ocenie kary wymierzane za naruszenie nietykalności cielesnej ratowników często były w ostatnich latach zbyt niskie.

"Ten temat dotyczy nie tylko ratowników medycznych, ale także na przykład kierowców autobusów. Musimy edukować społeczeństwo, żeby minimalizować ryzyko takich sytuacji. Nasz kolega ratownik, który zginął na służbie, był chwilę przed emeryturą. Pewnie chciał już niedługo z niej korzystać po wieloletniej pracy w pogotowiu. Nie umiem sobie wyobrazić, co czuje jego rodzina. Poczułem niewyobrażalny smutek, słysząc o tym, ale wzbudziło to we mnie także dużo refleksji. Na pewno potrzebną kwestią są także szkolenia dla ratowników" - ocenił ratownik z Torunia.

Marek Popek, ratownik kwalifikowanej pierwszej pomocy i ratownik toruńskiego WOPR powiedział, że tragedia z Siedlec jest nie do wyobrażenia.

"Jeździmy także do osób "naćpanych", po różnych prochach i potem są takie efekty. Trzeba usiąść i wyciągnąć z tej sytuacji wnioski. Niedawno słyszałem też o pobitym ratowniku. Zdarza się niestety, że w naszej pracy doświadczamy agresji. Szczególnie, że czasami pacjent się ocknie, a był wcześniej po różnych substancjach, i wstępuje w niego agresja" - powiedział Popek.

Jego zdaniem dla wielu ratowników ta sytuacja także będzie dowodem na to, że trzeba nieco inaczej podchodzić do pacjentów. "Będzie taka rezerwa, bo jak widać, tak tragiczne sytuacje się zdarzają. Trzeba niestety zawsze pamiętać o tym, że najpierw musimy zabezpieczyć siebie. To tragiczna sytuacja, bo przecież ten ratownik niósł pomoc, jechał do osoby poszkodowanej, a tu taki finał" - dodał Popek.

O podjęcie natychmiastowych działań w celu przeciwdziałania agresji wobec ratowników medycznych zwrócił się do MZ i MS Ogólnopolski Związek Zawodowy Ratowników Medycznych (OZZRM), który zaproponował zaostrzenie kar za napaść na ratowników medycznych, wprowadzenie skutecznych mechanizmów ochrony prawnej personelu medycznego, wprowadzenie monitoringu wizyjnego podczas interwencji w postaci kamer nasobnych personelu ZRM oraz zwiększenie nakładów na edukację i kampanie społeczne promujące szacunek dla ratowników medycznych.

Po tragedii w Siedlcach i apelu OZZRM Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz resort zdrowia wydały wspólne oświadczenie, w którym złożyły wyrazy głębokiego współczucia rodzinie i bliskim zmarłego, a także zapewniły o pełnym wsparciu dla jego rodziny.

"Wszelkie akty agresji wobec osób ratujących życie są absolutnie niedopuszczalne i zasługują na potępienie. Pragniemy podkreślić, że ratownicy medyczni, w trakcie wykonywania pracy są szczególnie chronieni prawem i korzystają z ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych" - czytamy w oświadczeniu resortów.

MSWiA oraz MZ zadeklarowały również "podjęcie stanowczych działań w celu zwiększenia ochrony służb medycznych oraz zapewnienia skuteczności ścigania przestępstw przeciwko ratownikom". Chodzi m.in. o zintensyfikowanie współpracy z organami ścigania "w celu szybkiego i skutecznego pociągania sprawców do odpowiedzialności za przemoc i akty agresji wobec ratowników medycznych", dokonanie przeglądu przepisów dotyczących ochrony pracowników medycznych oraz wdrożenie dodatkowych szkoleń dla personelu medycznego w zakresie bezpieczeństwa oraz procedur postępowania w sytuacjach zagrożenia.