Eksperci: Muzykoterapia wymaga wiedzy i nauki, pseudoterapie szkodzą

2025-01-23 06:22:44(ost. akt: 2025-01-23 06:25:19)

Autor zdjęcia: Alphacolor on Unsplash

Za muzykoterapią kryje się wykształcony muzykoterapeuta i zweryfikowane naukowo procedury, które są bezpieczne. To pojęcie bywa jednak nadużywane. Dlatego eksperci przestrzegają przed pseudoterapiami, które mogą mieć negatywne zdrowotne skutki dla ich uczestników.
"Wbrew pozorom temat pseudoterapii muzycznych nie jest niszowy. W mojej pracy dydaktycznej regularnie jestem pytany o skuteczność terapii kamertonami, misami tybetańskimi czy specjalnymi częstotliwościami dźwięków – które nie mają potwierdzenia w badaniach naukowych. Pół biedy, gdy przez taką 'terapię' pacjent 'tylko' straci pieniądze, bo np. zwykły kamerton kosztuje kilka złotych, a taki 'terapeutyczny' już kilkaset. Problemem jednak jest to, że pseudoterapie mogą stanowić niebezpieczeństwo dla zdrowia" - powiedział PAP Jakub Matyja, wykładowca Uniwersytetu SWPS.

Jak mówił, urok muzyki polega na tym, że jest ona niezwykle subiektywna i każdy ma do niej indywidualne podejście. "Ludzie różnią się w kwestii reakcji na muzykę m.in. ze względów osobowościowych. Część osób jest bardziej podatna na muzykę, przez co bardziej emocjonalnie do niej podchodzą, czasem nawet mając przekonanie, że w muzyce jest 'coś więcej'. Tutaj otwiera się droga do wiary w pseudoterapie muzyczne" – podkreślił.

Dodał też, że psychologia muzyki bada muzykalność człowieka, na którą składają się gł0ównie zdolności poznawcze możliwe do zbadania, jak np. poczucie rytmu. "Ale im bardziej przesuwamy się w tę stronę subiektywnego odbioru muzyki, tym bardziej wchodzimy w trudne do zbadania reakcje emocjonalne. W tym kontekście nadużywanie subiektywnych odczuć i doświadczeń emocjonalnych z muzyką, jako dowodu na skuteczność terapii, może prowadzić do tworzenia pseudonaukowych teorii" – wskazał.

Sama muzykoterapia – według definicji – jest procesem, w którym wykwalifikowany muzykoterapeuta posługuje się muzyką i jej elementami w celu przywracania zdrowia, poprawy funkcjonowania rozwoju osób z różnorodnymi potrzebami natury emocjonalnej, fizycznej, umysłowej, społecznej, duchowej.

Pseudoterapie muzyczne również opierają się na różnych elementach muzycznych, jednak nie mają potwierdzonej skuteczności w badaniach naukowych – mimo częstych zapewnień o spektakularnych efektach w poprawie zdrowia psychicznego i fizycznego, potwierdzonych w jakichś – bardzo często nieokreślonych – "badaniach".

Potwierdza to certyfikowana muzykoterapeutka dr Sara Knapik-Szweda z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. "W muzykoterapii, jako dyscyplinie naukowej i klinicznej, kładzie się nacisk na wspomaganie dobrostanu psychofizycznego pacjenta. Jednak wszelkie działania prowadzone w ramach procesu terapeutycznego są oparte na wynikach badań naukowych: klinicznych, eksperymentalnych, jakościowych" – powiedziała PAP.

Zwróciła też uwagę na kwestię braku rzetelności cytowanych w opisach pseudoterapii badań. "Naukowcy-muzykoterapeuci publikują wyniki swoich badań w wysoko punktowanych czasopismach medycznych, psychologicznych, pedagogicznych. W tym żmudnym procesie recenzji i wnikliwej analizy nie ma szans, aby badania zawierały jakieś pseudonaukowe aspekty. Faktem jest, że pseudoterapeuci też powołują się na jakieś badania, ale najczęściej są one publikowane w nieznanych, nierecenzowanych i niemających znaczenia w świecie nauki czasopismach" – wskazała badaczka.

Ekspertka odniosła się również do wymienionych wyżej przykładów pseudoterapii muzycznych, np. z użyciem kamertonów czy mis tybetańskich. "Ich działanie terapeutyczne nie jest w żaden sposób udowodnione naukowo. Ani Polskie Stowarzyszenie Muzykoterapeutów ani Światowa Federacja Muzykoterapii nie uważa ich za działanie muzykoterapeutyczne, m.in. z tego powodu, że nie jest to zaplanowany proces terapeutyczny i że nie opiera się na wynikach rzetelnych badań" – podkreśliła.

W jej ocenie nie ma jednak niczego złego w słuchaniu, np. dźwięków z kamertonów, jeśli dla kogoś zdrowego jest to forma relaksu czy odprężenia.

"Jednak musimy pamiętać, że dźwięki potrafią mocno oddziaływać na nasze ciało i w sposób fizyczny, i psychiczny, a każdy z nas inaczej na nie reaguje. Z jednej strony mogą wpływać np. na nasze tętno, sposób oddychania czy nawet sposób poruszania się. Mogą też uruchamiać pewne aspekty psychiczne w naszej podświadomości, które mogą prowadzić do stanów lękowych, paniki czy innych form wypartych treści. Wykształcony i wyszkolony terapeuta jest tego świadomy. W innym przypadku można zaszkodzić uczestnikowi. Dochodzi więc tu jeszcze kwestia odpowiedzialności – tym istotniejsza, gdy prowadzi się takie działania wśród osób z zaburzeniami psychicznymi czy rozwojowymi" – podsumowała dr Sara Knapik-Szweda.

Jeszcze innym wątkiem wokół tematu muzykoterapii jest mit związany z wpływem muzyki np. na zdolności poznawcze. "Wiele ofert zajęć umuzykalniających dla dzieci opiera się na obietnicy, że dzięki kontaktowi z muzyką od pierwszych lat życia w przyszłości dzieci będą osiągały lepsze wyniki w szkole. A zajęcia umuzykalniające prowadzą głównie do tego, że nasze dzieci będą bardziej muzykalne. Transfer zdolności muzycznych na inne zdolności (np. wyniki z innych przedmiotów szkolnych) jest tematem otwartym i kontrowersyjnym, więc przekonanie, że poprzez muzykę wychowamy 'zdolniejsze' dzieci może być błędne. Pamiętajmy też, że tzw. efekt Mozarta jest już od lat obalony" – dopowiedział Jakub Matyja.


red./PAP