Lewandowski przełamuje bariery

2024-11-11 12:39:49(ost. akt: 2024-11-11 12:41:35)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP/EPA

Robert Lewandowski, w wieku 36 lat, osiąga formę, której nie powstydziłby się żaden młodszy piłkarz. W rozgrywkach 2024/25 Polak bije swoje rekordy, potwierdzając, że z wiekiem nie tylko nie traci, ale wręcz zyskuje na sile. Portal WP Sportowe Fakty przygotował zestawienie statystyczne ukazujące znakomite umiejętności Roberta Lewandowskiego.
Po słabszym poprzednim sezonie, który był najgorszym w jego karierze od dekady, Lewandowski zaskakuje wszystkich swoją formą. W minionym roku jego liczba goli spadła o 28 procent, ale obecnie jego dorobek jest imponujący – w 16 meczach zdobył już 19 bramek, czyli siedem mniej niż w całym poprzednim sezonie. Rok temu na osiągnięcie takiego wyniku potrzebował 38 spotkań.

Pod wodzą Hansa Flicka Lewandowski znowu stał się maszyną do strzelania goli, której potęga była widoczna już w czasach jego pobytu w Bayernie Monachium. To owoc pracy, która przynosi efekty na każdym etapie kariery.

Wraz z wzrostem liczby strzelonych bramek, Polak pnie się w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii Barcelony. Na początku sezonu zajmował 44. miejsce z dorobkiem 59 bramek, a teraz ma już 78 trafień, co pozwoliło mu awansować na 32. pozycję. Wkrótce może wejść do pierwszej dziesiątki najlepszych strzelców w historii klubu.

Na swoim koncie Lewandowski ma już wyprzedzonych takich gigantów jak Johan Cruyff (60), Thierry Henry (49), Gary Lineker (51) czy Diego Maradona (38). W najbliższych meczach może także wyprzedzić Luisa Suareza, którego wyczynów bramkowych Polakowi brakuje już tylko dwóch goli. To możliwe już w nadchodzącym meczu z Realem Sociedad, zwłaszcza że Lewandowski w tym sezonie ma już na koncie sześć dubletów i jeden hat-trick.

Dla Lewandowskiego poprzeczka wciąż jest zawieszona wysoko – przed nim jeszcze tacy legendarni zawodnicy jak Txiki Begiristain (81 goli), Sandor Kocsis (82), Xavi (85), Julio Salinas (85) czy Ronaldinho (94). Wygląda na to, że historia Barcelony będzie musiała na nowo zapisać swoje karty, by zmieścić nazwisko Polaka na szczycie tej listy.

Źródło: WP Sportowe Fakty