Wtargnął na pomnik smoleński. Został obezwładniony

2024-11-10 09:31:14(ost. akt: 2024-11-10 09:56:39)

Autor zdjęcia: screen x.com

- Mężczyzna, który w sobotę 9 listopada 2024 roku wtargnął na pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej w Warszawie został obezwładniony i jest w rękach policji, zagrożenie minęło, a nikomu nic się nie stało - powiedział podkomisarz Jacek Wiśniewski z KSP. Dodał, że policjanci w akcji użyli granatów hukowych.
W sobotę o godzinie 13.20 do Komendy Stołecznej Policji wpłynęła wiadomość, że nieznany mężczyzna wszedł na pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej na Placu Piłsudskiego w Warszawie i ma przy sobie przedmiot przypominający broń. Z mężczyzną trwały negocjacje, na miejscu byli policyjni negocjatorzy i kontrterroryści.

Podkom. Jacek Wiśniewski z Komendy Stołecznej Policji poinformował przed godziną 17.00, że policjanci zatrzymali mężczyznę.

- Mężczyzna jest już w rękach Policji, został obezwładniony, nikomu nic się nie stało. Co prawda policjanci użyli granatów hukowych, co miało służyć dezorientacji mężczyzny, natomiast nie wywołało żadnych uszkodzeń ciała. Można uznać, że zagrożenie już minęło - powiedział Wiśniewski.

Wcześniej funkcjonariusze informowali, że w związku z tym zdarzeniem komendant stołeczny policji pilnie ogłosił alarm dla funkcjonariuszy rożnych pionów i na miejsce skierował policyjnych negocjatorów i kontrterrorystów.

Mężczyzna miał ze sobą flagę Polski, na której napisał adres filmu na YouTube i opis: "wyjaśnienie katastrofy Smoleńskiej, to, czego nikt Ci nie powie".

Plac Piłsudskiego i jego bezpośrednie otoczenie było zamknięte podczas akcji policji. Została wyznaczona strefa bezpieczeństwa i odseparowane zostały wszystkie potencjalne osoby niepowołane, które mogłyby wejść w tę strefę i tym samym narazić się na niebezpieczeństwo.

Wszedł ponownie?

Podobny incydent miał miejsce 14 października 2023 roku, czyli w czasie ciszy przed wyborami do Sejmu i Senatu, na Pomnik Smoleński przy Placu Piłsudskiego w Warszawie wtargnął mężczyzna i groził, że się wysadzi. Sytuacja została szybko opanowana. Krzysztof B., po rozmowie z policyjnym negocjatorem, zszedł wówczas z pomnika, a następnie został obezwładniony i zatrzymany. W toku śledztwa okazało się, że nie miał przy sobie niebezpiecznych narzędzi ani materiałów wybuchowych. Postawiono mu zarzut stworzenia sytuacji mającej wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia, natomiast akt oskarżenia został skierowany do sądu w maju bieżącego roku.

Dziennikarze serwisu Miejski Reporter oraz TVN Warszawa poinformowali, że sprawcą tegorocznego incydentu na pomniku smoleńskim był ten sam mężczyzna, co przed kilkunastoma miesiącami.

red./PAP/wpolityce.pl