Upadek Huty blisko? Desperacja hutników na ulicach stolicy! [ZDJĘCIA]

2024-10-23 11:46:12(ost. akt: 2024-10-23 12:43:13)

Autor zdjęcia: PAP

Gdy rząd milczy, a przyszłość tysięcy rodzin wisi na włosku, pracownicy Huty Częstochowa ruszyli do Warszawy. Desperacja przeradza się w walkę o przetrwanie zakładu, który od miesięcy balansuje na krawędzi.
Dramat pracowników Huty Częstochowa – walka o przetrwanie w stolicy

Pracownicy Huty Częstochowa, zdesperowani brakiem reakcji ze strony rządu, ruszyli do Warszawy, by manifestować przed kancelarią premiera. Około 300 osób, czyli jedna trzecia całej załogi, przyjechało, by wyrazić swoje obawy o przyszłość zakładu, któremu grozi likwidacja. To nie jest zwykły protest – to walka o życie, o przetrwanie przedsiębiorstwa, które przez lata było filarem gospodarki w regionie.

Sytuacja Huty Częstochowa pogarsza się z każdym dniem. Zakład od miesięcy boryka się z poważnymi problemami finansowymi, a proces wyłonienia nowego dzierżawcy ciągnie się w nieskończoność. Niemal tysiąc pracowników, od września otrzymało jedynie minimalne zaliczki na poczet wynagrodzeń – kwoty, które w żaden sposób nie pozwalają na utrzymanie rodzin. Brak stabilności, niepewność jutra i groźba całkowitego zamknięcia zakładu wzbudzają w pracownikach coraz większy niepokój i frustrację.

Tymczasem sądowa batalia o przyszłość Huty Częstochowa trwa. Dwa razy ogłoszono już jej upadłość, ale każdorazowo dotychczasowy właściciel składał zażalenie, co skutecznie blokowało dalsze decyzje. Syndyk, który w normalnych warunkach mógłby podejmować kluczowe kroki, w tym wydzierżawienie zakładu czy sprzedaż aktywów nowemu inwestorowi, ma teraz związane ręce. Z braku ostatecznej decyzji sądu przyszłość huty wisi na włosku, a kolejne miesiące stagnacji pogrążają zakład w coraz większym chaosie.

Dla pracowników Huty Częstochowa czas staje się największym wrogiem. Produkcja została wstrzymana, ograniczona jedynie do dyżurów, co oznacza, że urządzenia technologiczne nie są regularnie wykorzystywane. Zima, która nieuchronnie nadchodzi, może spowodować nieodwracalne uszkodzenia maszyn, co tylko pogorszy sytuację. Potencjalni inwestorzy tracą zainteresowanie zakładem, który bez bieżącej produkcji staje się coraz mniej atrakcyjny.

Pracownicy Huty nie pozostają jednak bierni. Wielokrotnie apelowali do rządu, premiera oraz kluczowych ministerstw o natychmiastową pomoc finansową. Związkowcy domagali się udzielenia kredytu, który pozwoliłby wypłacić zaległe wynagrodzenia i zabezpieczyć funkcjonowanie zakładu na najbliższe miesiące. Ich prośby pozostawały jednak bez odpowiedzi, a środki z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, z którego do tej pory wypłacano wynagrodzenia, zostały wyczerpane. Pracownicy Huty stają więc przed coraz bardziej dramatycznym wyborem: walczyć o ocalenie zakładu lub zaakceptować jego upadek i utratę pracy.

Huta Częstochowa to nie tylko przemysłowy gigant, ale również symbol. Zakład, który przez dekady był motorem napędowym lokalnej gospodarki, teraz stoi na skraju upadku. Jego zamknięcie byłoby katastrofą dla setek rodzin, których życie jest ściśle związane z losem zakładu. Protest w Warszawie jest więc nie tylko aktem desperacji, ale i wołaniem o pomoc – o przetrwanie w obliczu groźby likwidacji.

Dziś pracownicy Huty stają przed kancelarią premiera, wierząc, że ich głos zostanie wreszcie usłyszany. Walka o przetrwanie zakładu trwa, a ich determinacja nie słabnie. Czas pokaże, czy rząd zdecyduje się na podjęcie działań, które uratują Hutę Częstochowa i setki rodzin zależnych od jej istnienia.

Fot. PAP

Fot. PAP

Fot. PAP

Fot. PAP

Fot. PAP


źródło: rmf24