Wielkie emocje na Narodowym. Biało-czerwoni wyrwali punkt Chorwatom

2024-10-15 23:28:00(ost. akt: 2024-10-16 00:41:54)

Autor zdjęcia: Piotr Wojtowicz

Z nieba do piekła, a na koniec westchnienie ulgi. Tak w jednym zdaniu można podsumować mecz Polaków z Chorwacją w 4. kolejce piłkarskiej Ligi Narodów. Podopieczni selekcjonera Michała Probierza dzięki walecznej grze w drugiej części spotkania zremisowali z ekipą z Bałkanów 3:4. Goście kończyli spotkanie w dziesiątkę, ale zeszli z boiska z jednopunktową zdobyczą.
Od pierwszych sekund meczu na PGE Narodowym reprezentacji Chorwacji postawili na mocny pressing i wydawało się, że polski zespół będzie miał naprawdę trudne chwile przed sobą. Jednak w 5. minucie to biało-czerwoni zaskoczyli rywali i wprowadzili kibiców w stan ekstazy. Kacper Urbański zagrał z lewej strony w pole karne, piłka dotarła do Piotra Zielińskiego, ten uderzył po długim rogu, a rykoszet od chorwackiego obrońcy sprawił, że bramkarz nie miał szans na skuteczną interwencję. Po objęciu prowadzenia przez Polaków wydawało się, że mają pod kontrolą przebieg meczu. Jednak jak się okazało było to tylko złudzenie, bo dosłownie w kilka minut biało-czerwoni trafili "z nieba do piekła".

W 19. minucie rzut wolny z okolic prawej linii pola karnego Polaków wykonał Luka Modrić. Po jego dośrodkowaniu futbolówkę wybił poza szesnastkę Paweł Dawidowicz, ale dopadł do niej Borna Sosa i huknął z pierwszej piłki, a Marcin Bułka, mimo rozpaczliwej interwencji, nie miał szans. To był dopiero początek koszmaru gospodarzy wtorkowego spotkania. Pięć minut po stracie pierwszej bramki polscy obrońcy pozwolili na zbyt wiele rywalom. Petar Sucić dostał podanie "w uliczkę" od Martina Baturina i spokojnie skierował piłkę do siatki uderzeniem w kierunku dalszego słupka. Zawodnicy linii defensywnej jeszcze dobrze nie otrząsnęli się z "frajerskiej" drugiej bramki, a już Chorwaci zadali kolejny cios. W 26. minucie fatalny błąd Dawidowicza, który podał piłkę wprost pod nogi Susicia, a ten zrewanżował się asystą do Baturina, a Chorwat między nogami Bułki skierował piłkę do siatki i było 1:3.

Na minutę przed upływem pierwszej pół godziny gry biało-czerwoni odetchnęli z ulgą, bo goście powinni byli cieszyć się z kolejnego gola. Jednak w doskonałej sytuacji z dwunastu metrów Martin Erlić fatalnie przestrzelił i piłka przeleciała nad poprzeczką. W 35. minucie mocniej zabiły serca polskich kibiców, gdy z prawej strony odważnie wbiegł w pole karne Jakub Kamiński, ale piłkę po jego strzale z ostrego kąta wybił na róg Dominik . Pod koniec pierwszej połowy Polacy otrząsnęli się po trzech ciosach wyprowadzonych przez ekipę gości i odważniej zaatakowali. Przyniosło to skutek w 45. minucie, gdy Kamiński podał do Nicoli Zalewskiego, a ten mniej więcej z tego samego miejsca co Zieliński czterdzieści minut wcześniej zdobył drugiego gola dla polskiej drużyny. Jeszcze w doliczonym czasie kolejną swoją okazję miał Kamiński, który wyszedł sam na sam z Livakoviciem, ale przegrał ten pojedynek. Biało-czerwoni schodzi więc do szatni z minimalną stratą do Chorwatów (2:3), co zapowiadało sporo emocji po zmianie stron.

Na drugą połowie Polacy wyszli mocno zdeterminowani, by odrobić straty i blisko tego celu był już w 48. minucie Zalewski, ale jego uderzenie w krótki róg zdołał zablokował bramkarz gości. Siedem minut później na precyzyjne uderzenie zza pola karnego zdecydował się Luka Modrić, ale Bułka wybił piłkę zmierzającą pod poprzeczkę bramki. w 57. minucie znów Chorwacji sprawdzili dyspozycję polskiego bramkarza, gdy mocno uderzał z pola karnego Ivan Perisić, ale Bułka był na posterunku i sparował piłkę.

W 60. minucie znów wielkie oklaski zebrał golkiper biało-czerwonych. gdy uratował drużynę przed utratą czwartego gola po strzale Igora Matanovicia i rykoszecie od Jakuba Kiwiora. Kilkadziesiąt sekund później, po rzucie rożnym, znów Bułka popisał się wielkim refleksem, gdy na linii bramkowej odbił futbolówkę uderzoną przez Ante Budimira. Stare piłkarskie powiedzenie brzmi, że niewykorzystane sytuacje potrafią się zemścić i tak na szczęście stało się dla biało-czerwonych. W 68. minucie długie podanie z połowy biało-czerwonych otrzymał Robert Lewandowski, który popisał się doskonałą asystą do Sebastiana Szymańskiego, a ten uderzeniem z siedemnastu metrów skierował piłkę do siatki rywali i trybuny Narodowego znów eksplodowały wybuchem radości.

Na szesnaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry to biało-czerwoni mogli ponownie wyjść na prowadzenie, gdy po rzucie rożnym główkował Jan Bednarek i nieznacznie się pomylił. Nadzieje polskich kibiców na zdobycie trzech punktów wzrosły po sytuacji z 76. minuty, gdy do podania do chorwackiego bramkarza wystartował Lewandowski, a Livaković mimo że wybił piłkę, zahaczył korkami kolano kapitana biało-czerwonych i po kilkudziesięciu sekundach obejrzał czerwoną kartkę.

Grając w przewadze Polacy przejęli inicjatywę na boisku, choć od czasu do czasu ekipa gości z Bałkanów próbowała się niebezpiecznie im "odgryzać". Już w doliczonym czasie gry na uderzenie z około dwudziestu metrów zdecydował się Kacper Urbański, ale piłka przeleciała nad bramką Chorwatów i polscy kibice po ostatnim gwizdku niestety nie mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Jednak fani biało-czerwonych docenili waleczność podopiecznych Michała Probierza, którzy potrafili odrobić dwubramkową stratę i wywalczyć jeden punkt z wyżej notowanymi rywalami.

Kolejne spotkanie w ramach Ligi Narodów reprezentacja Polski rozegra 15 listopada, a jej rywalami będą na wyjeździe Portugalczycy.

Polska - Chorwacja 3:3 (2:3)
Bramki:
1:0 Piotr Zieliński (5), 1:1 Borna Sosa (19), 1:2 Petar Sucić (24), 1:3 Martin Baturina (26), 2:3 Nicola Zalewski (45), 3:3 Sebastian Szymański (68)

Ze Stadionu Narodowego Piotr Wojtowicz