Powrót koszmaru – Jak to możliwe, że ten człowiek znów za kółkiem?

2024-10-10 07:30:01(ost. akt: 2024-10-10 02:52:52)
Wypadek z 2020 roku

Wypadek z 2020 roku

Autor zdjęcia: PAP

Jak to możliwe, że ktoś, kto powinien być wykluczony z ruchu drogowego, znowu doprowadza do tragedii?
Tragiczna przeszłość

25 czerwca 2020 roku – dzień, z którego obrazki pamięta większość mieszkańców stolicy. Wtedy to Tomasz U., prowadząc autobus linii 186, spowodował wypadek na moście Grota-Roweckiego. Pojazd, wypełniony 40 pasażerami, przebił bariery energochłonne i spadł z wiaduktu. Jedna osoba zginęła na miejscu, a 22 osoby zostały ranne, z czego trzy walczyły o życie. Kierowca, po długim procesie, usłyszał wyrok – 7 lat więzienia oraz dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Wyglądało na to, że sprawiedliwość zatriumfowała, a ten człowiek nigdy więcej nie usiądzie za kółkiem.

Jednak sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego. I oto, kilka lat później, ten sam człowiek ponownie staje się winowajcą śmiertelnego wypadku.

Druga tragedia – historia się powtarza

W środę rano, na rondzie Tybetu w Warszawie, Tomasz U. potrącił pieszego. 48-letni mężczyzna przechodził przez przejście dla pieszych, gdy SUV, którym kierował, uderzył w niego z taką siłą, że ofiara nie miała szans. Kierowca, bez chwili zawahania, uciekł z miejsca zdarzenia, pozostawiając rannego na ulicy.

Kilka godzin później zatrzymany przez policję Tomasz U. znowu stał się symbolem chaosu i zagrożenia na drogach. Wydaje się, że historia wróciła jak zły sen – człowiek, który powinien być trzymany z dala od samochodów, znowu pociągnął za sobą ludzką krzywdę.

Jak to możliwe?

Oto pytanie, które rozbrzmiewa w głowach wszystkich. Jak to możliwe, że człowiek z dożywotnim zakazem prowadzenia pojazdów ponownie znalazł się za kierownicą? Co zawiodło – system sądowniczy, kontrola policji, a może zwyczajny brak wyobraźni? Przecież wyrok był jednoznaczny – Tomasz U. nigdy więcej nie powinien prowadzić żadnego pojazdu.

Być może zawiodły procedury. Może apelacja, którą wniesiono po wyroku w sprawie wypadku z 2020 roku, pozwoliła mu na tymczasową wolność i nikt nie zadbał o to, by zakaz prowadzenia pojazdów był przestrzegany. Jednak to wszystko brzmi jak usprawiedliwienie dla systemu, który nie zadziałał tak, jak powinien.

Tragiczne konsekwencje zaniedbania

Tomasz U. to przykład tego, jak niebezpieczne może być lekceważenie zasad. Jeśli człowiek, który już raz dopuścił się tak niezwykle poważnego czynu, ponownie siada za kółko, to nie tylko porażka jednostki, ale również systemu. To, że udało mu się wsiąść do samochodu, oznacza, że gdzieś popełniono błąd.

Społeczeństwo nie powinno zastanawiać się nad tym, dlaczego ten człowiek po raz kolejny spowodował wypadek, tylko jak to możliwe, że w ogóle dostał taką szansę.

Przestroga dla nas wszystkich

Historia Tomasza U. to przestroga. System sprawiedliwości, policja, kontrola – to wszystko zawiodło. Jednak nie możemy zapominać, że na końcu to my, zwykli obywatele, płacimy cenę za te błędy. Pieszy, który w środę rano zginął na przejściu, jest ofiarą systemu, który pozwolił na to, by człowiek, który raz już doprowadził do tragedii, mógł ponownie siąść za kółkiem.

Tomasz U. nigdy nie powinien był ponownie prowadzić. Ale prowadził. I znowu ktoś zapłacił za to najwyższą cenę.


źródło: niezależna.pl