Na granicy żywiołu: czy nadciąga powódź, jakiej jeszcze nie widzieliśmy?

2024-09-13 02:39:53(ost. akt: 2024-09-13 03:22:01)

Autor zdjęcia: Daoudi Aissa on Unsplash

Niepokój narasta: mieszkańcy i przedsiębiorcy z południa Polski szykują się na najgorsze. W obliczu rekordowych opadów worki z piaskiem mogą okazać się bezsilne.
Nad Polską zbierają się ciemne chmury nie tylko w dosłownym sensie – mieszkańcy południowych regionów kraju przygotowują się na najgorsze. Genueński niż Boris może silnie uderzyć nad Dolnym Śląskiem, gdzie w najbliższych dniach niewykluczone są katastrofalne opady, wywołujące powodzie. Miejscowe władze i przedsiębiorcy już teraz alarmują: zagrożenie jest realne, a walki z żywiołem nie da się wygrać tylko workami z piaskiem.

Napięta sytuacja w regionie


Fala intensywnych opadów budzi ogromne obawy, szczególnie w miejscowościach położonych w pobliżu rzek i potoków, gdzie gwałtowne wylewy mogą stanowić poważne zagrożenie. W regionach górskich i przygranicznych, takich jak Dolny Śląsk, sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Mieszkańcy są zmuszeni do podjęcia działań prewencyjnych – zabezpieczają dobytek, przenoszą najcenniejsze rzeczy na wyższe kondygnacje, a także przygotowują się na możliwość ewakuacji. Lokalne służby ratunkowe pozostają w pełnej gotowości, ostrzegając, że najbardziej narażone obszary mogą doświadczyć groźnych podtopień.

Prognozy pogody są niepokojące – obfite opady mają utrzymywać się przez cały weekend, osiągając kulminację w niedzielny poranek. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał już najwyższy, trzeci stopień zagrożenia dla kilku województw, w tym dolnośląskiego, opolskiego, śląskiego i małopolskiego, co oznacza realne ryzyko powodzi w wielu regionach.

Wyzwanie dla miast


Wrocław, stolica Dolnego Śląska, może w ciągu najbliższych dni doświadczyć rekordowych opadów, które mają wynieść nawet 380 litrów wody na metr kwadratowy – to liczby, jakich jeszcze nie widziano w historii miasta. Prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk, już w środę zaalarmował mieszkańców, zapowiadając odwołanie wszelkich miejskich wydarzeń i powołanie sztabu kryzysowego. „To ogromne wyzwanie dla miasta i jego mieszkańców” – podkreśla Sutryk, wskazując, że nawałnice mogą sparaliżować życie w mieście.

Zagrożenie z południa – co zrobią Czesi?


Obawy wzbudza również sytuacja w Czechach, gdzie również spodziewane są intensywne opady deszczu. Woda spływająca z górskich terenów przy granicy polsko-czeskiej może dodatkowo zwiększyć ryzyko powodzi w polskich przygranicznych miejscowościach. W związku z tym mieszkańcy tych obszarów są ostrzegani przed możliwymi podtopieniami. Służby ratunkowe zalecają przygotowanie się na ewentualne zagrożenie, szczególnie w miejscach, gdzie w przeszłości dochodziło do zalewania domów. Podkreśla się znaczenie działań prewencyjnych, takich jak odpowiednie zabezpieczenie mienia oraz przygotowanie worków z piaskiem, które mogą pomóc w minimalizowaniu szkód.

Długofalowe skutki powodzi


Na skutki nadchodzących ulew muszą przygotować się nie tylko mniejsze miejscowości, ale także większe miasta, takie jak Wrocław. Miasto to, pamiętające dramatyczną powódź tysiąclecia z 1997 roku, wciąż boryka się z wyzwaniami związanymi z zagrożeniem powodziowym. Kozanów, jedna z dzielnic, podczas tamtej katastrofy został całkowicie zalany, a woda sięgała nawet pierwszych pięter budynków. Chociaż od tego czasu poczyniono znaczące inwestycje w wały przeciwpowodziowe i zbiorniki retencyjne, niebezpieczeństwo wciąż istnieje.

Jednym z kluczowych sposobów walki z powodziami, zarówno w miastach, jak i na terenach wiejskich, jest retencja wody. Dzięki zbiornikom retencyjnym i nieckom infiltracyjnym można skuteczniej zarządzać nadmiarem opadów, jednak problem często tkwi w samej strukturze zabudowy. W miastach, gdzie przeważają szczelne, utwardzone nawierzchnie, woda nie ma możliwości swobodnego wsiąkania w grunt, co zwiększa ryzyko podtopień.

Walka z naturą – co dalej?


Zmiany klimatyczne powodują, że coraz częściej występują intensywne opady deszczu, które stanowią nowe wyzwania dla miast i wsi. Choć roczna suma opadów nie wzrosła, ich charakter uległ zmianie – deszcze pojawiają się rzadziej, ale są znacznie bardziej gwałtowne. To zwiększa ryzyko zalewania terenów miejskich, zwłaszcza tam, gdzie infrastruktura nie jest przystosowana do szybkiego odprowadzania dużych ilości wody. Trudno byłoby całkowicie przebudować istniejące systemy kanalizacyjne, dlatego coraz częściej pojawia się potrzeba budowy małych zbiorników retencyjnych, szczególnie na nowych osiedlach.

Polski rząd zapowiedział w lipcu znaczące inwestycje w retencję w małych i średnich miastach. Na ten cel przeznaczono 7 miliardów złotych, co ma poprawić infrastrukturę nie tylko w miastach, ale także na obszarach wiejskich, minimalizując ryzyko powodzi i chroniąc lokalne społeczności przed skutkami gwałtownych ulew.

Powodzie to nie tylko problem środowiskowy


Straty spowodowane przez powodzie są olbrzymie – nie tylko materialne, ale także społeczne. Jak wynika z badań dr. Zbigniewa Piepiory, łączne straty powodziowe na Dolnym Śląsku w latach 1997-2010 sięgnęły prawie 5,5 miliarda złotych. To pokazuje skalę wyzwań, przed jakimi stają regiony narażone na żywioły. Jednak od lat wciąż brakuje odpowiednich funduszy, by w pełni pokryć szkody.

Przyszłość jest niepewna, a nadchodzący weekend może przynieść niestety wiele nieprzewidywalnych sytuacji. Mieszkańcy Dolnego Śląska muszą być przygotowani na najgorsze, a władze lokalne i państwowe stają przed poważnym wyzwaniem, by minimalizować skutki tego, co może nadejść.


źródło: money.pl

bm