Warszawa marzeń: co warszawiacy chcieliby zmienić w swoim mieście?

2024-08-23 11:30:41(ost. akt: 2024-08-23 11:23:02)

Autor zdjęcia: Tomek Baginski on Unsplash

Warszawa, stolica Polski, tętni życiem i pełna jest różnorodnych głosów jej mieszkańców. Każdy z nich ma swoją wizję tego, co można by poprawić, aby życie w mieście było jeszcze lepsze. Nasza redakcja postanowiła wyruszyć na ulice Warszawy, aby porozmawiać z mieszkańcami o tym, co ich zdaniem powinno się zmienić. Oto, co usłyszeliśmy.

„Kibice? Oni mnie przerażają!”


Pierwszy rozmówca, starszy mężczyzna o siwych włosach i zmęczonym spojrzeniu, od razu wyraził swoje obawy:

„Proszę pani, ja się najbardziej boję, kiedy są mecze. Tyle się teraz mówi o bezpieczeństwie, a ja się czuję niepewnie w swoim własnym mieście. Kibice... jeszcze przed meczem są już pod wpływem, a po meczu? To, co się dzieje, to już inna historia. Jak przegrywają, to są wściekli, a jak wygrywają, to z euforii robią jeszcze większy harmider. Wtedy krzyczą coś głośno i wulgarnie, ludzie się boją przechodzić obok takich grup. Powinno być więcej policji w tych dniach, żeby zwykli mieszkańcy czuli się bezpiecznie, a nie tylko kibice.”

„Krzywe chodniki, strome podejścia – to nie dla inwalidów!”


Kolejną osobą była pani Maria, kobieta w okolicach siedemdziesiątki, która do niedawna radziła sobie w miarę dobrze. Sytuacja zmieniła się, gdy złamała nogę:

„Wie pani, ja zawsze byłam aktywna. Dopiero jak złamałam nogę i musiałam chodzić o kulach, to zobaczyłam, jak ciężko jest w tym mieście inwalidom. Krzywe chodniki, strome podejścia – to nie jest miasto dla starszych ludzi. Niby są podjazdy dla tych na wózkach, ale jak strome! A co z tymi, co chodzą o kulach? To jest tragedia, dopiero teraz to zobaczyłam na własnej skórze.”


„Podwyżki czynszu mnie dobijają!”


Starsza pani Halina, która całe życie ciężko pracowała, teraz ledwo wiąże koniec z końcem:

„Po tych ostatnich podwyżkach czynszu nie da się normalnie żyć. Jak wykupię leki, to na jedzenie mi już nie starcza. Mam dobre sąsiadki, ale przecież nie można ciągle na garnuszku innych żyć. Pracowałam ciężko całe życie, a teraz, na stare lata, taki los? Pan prezydent miasta może i ładnie się uśmiecha, ale mam wrażenie, że najpierw myśli o drzewach, potem o zwierzętach, a na końcu dopiero o ludziach. A najstarszych, takich jak ja, to już w ogóle nie widzi.”

„Uwielbiam Warszawę!”


Rozmowa z młodą dziewczyną, nastolatką o szerokim uśmiechu i błysku w oku, była jak powiew świeżego powietrza:

„Ja kocham Warszawę! Kocham jej klimat, mam tu wspaniałych znajomych, uczę się i naprawdę dobrze mi się tu żyje. Ale przyznam, że weekendy spędzam z rodzicami pod Warszawą. Oni tam się lepiej odnajdują, mówią, że tam mogą dopiero odetchnąć.”

„W nocy czuję strach.”


Trzydziestoletnia kobieta, która wraca z imprez ze znajomymi, wyraziła swoje obawy:

„Kiedyś, jeszcze dziesięć lat temu, było inaczej. Bezpieczniej. Teraz, jak wracam w nocy z imprez, to zwyczajnie się boję. Słyszy się o tylu niebezpiecznych sytuacjach, że to aż niewyobrażalne. Chciałabym, żeby późnymi wieczorami i w nocy było więcej patroli policji. Zwłaszcza po tej historii z Lizą...”

„Nie jestem rasistą, ale...”


Pan Jan, lat sześćdziesiąt, bardzo miły i rozmowny, postanowił wyrazić swoją opinię, ale z pewnym zastrzeżeniem:

„Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja ludzi lubię i szanuję. Mam nawet synową Chorwatkę, ale widzę, że na ulicach zrobiło się niebezpiecznie. Tyle imigrantów... Wierzę, że w każdym kraju są ludzie dobrzy i źli, ale mam wrażenie, że ci imigranci, co teraz są tutaj, to coraz gorsi. Bałem się, że to się u nas stanie, jak na Zachodzie, i proszę, jednak się stało. Nie wiem, jak to naprawić, ale martwię się o dzieci i wnuki. Pamiętam Warszawę, kiedy była bezpieczna, kiedy ludzie sobie pomagali. A teraz? Imigranci są roszczeniowi, chcą lepiej żyć niż my, Polacy. Ja się ich boję. Jak żyć w takim mieście?”

Warszawa to miasto pełne kontrastów i różnorodnych opinii. Każdy z mieszkańców ma swoją własną wizję tego, co należy poprawić. Ich głosy zasługują na uwagę i zrozumienie, bo to właśnie oni tworzą Warszawę, taką, jaką jest dziś. Może więc warto posłuchać tych codziennych historii, by uczynić stolicę miejscem, gdzie wszyscy czują się naprawdę u siebie?


bm