Mało wody w Wiśle, ale jeszcze nie rekordowo [NASZE WIDEO]

2024-08-07 20:30:37(ost. akt: 2024-08-08 12:33:12)

Autor zdjęcia: Piotr Wojtowicz

Poziom wody w Wiśle jest niski i choć w najbliższych godzinach nieznacznie wzrośnie, to na długoterminową poprawę będziemy musieli jeszcze bardzo długo poczekać. W środę wczesnym popołudniem odczyt wodowskazu na warszawskich bulwarach wyniósł 42 centymetry, ale do normalnego stanu w tym miejscu brakuje jeszcze ponad pół metra.

To naprawdę niewiele w przypadku Wisły

Jak powiedział portalowi wawa.info synoptyk i hydrolog z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Jan Szymankiewicz sytuacja na warszawskim odcinku Wisły ulegnie w najbliższych dniach zmianie na korzyść.

- W tym roku najniższy poziom czyli 38 centymetrów zanotowaliśmy w dniach 4 i 5 sierpnia. Natomiast nie jest to rekordowo niski stan wody. Takie absolutne minimum zostało zarejestrowane w sierpniu 2015 roku i wówczas było to jedynie 26 centymetrów. Teraz te dwanaście centymetrów dzieliło nas od tego rekordowo niskiego stanu wody. Prognozujemy, że w najbliższych dniach na stacji Warszawa-Bulwary nastąpi stopniowy i niewielki wzrost. A będzie to związane ze spływem wody opadowej z południa Polski, gdzie w ostatnim tygodniu mieliśmy opady deszczu związane z burzami. Obecnie ta woda, która wówczas spadła, spływa środkową Wisłą i podnosi o kilka centymetrów jej stan. Nasze prognozy są stawiane na trzy dni do przodu, więc w czwartek to powinno być 51 centymetrów, a w piątek i sobotę po 54 centymetry. To cały czas będzie jednak strefa wody niskiej. I może się wydawać, że wzrost o dziesięć centymetrów to dużo, jednak w przypadku takiej rzeki jak Wisła to jest naprawdę niewiele. Pojawiły się doniesienia medialne, że odwołane zostały rejsy promów po Wiśle, a że nic nie wskazuje, by znacząca poprawa poziomu rzeki nastąpiła, więc one zbyt szybko nie powrócą do pływania.

Zmiany klimatyczne dają się we znaki

Niski poziom Wisły i innych mazowieckich rzek może skutkować niekorzystnymi warunkami - głównie dla rolników.

- Obecnie jeśli chodzi o zagrożenie suszą hydrologiczną, to w całym kraju występuje dwadzieścia dziewięć ostrzeżeń w tym zakresie. W samym województwie mazowieckim są to cztery ostrzeżenia. Najbardziej zagrożone suszą rejony to cała wschodnia część Mazowsza czyli zlewnia Narwi i Bugu. Co jest tego przyczyną? Głównym czynnikiem jest deficyt lub niedobór opadów. W niektórych rejonach kraju już od dawna nie widzieliśmy deszczu, albo spadło go po prostu niewystarczająco dużo czyli poniżej normy, a na to nałożyły się też dosyć wysokie temperatury powietrza, Wcześniej - w okresie wiosennym - mieliśmy rozwój roślin i wegetację, więc miały one duże zapotrzebowanie na wodę, mają zresztą i obecnie, więc są to warunki sprzyjające suszy. Za nami także dość łagodna zima, mało mieliśmy śniegu, który jest takim "magazynem" wody, a podczas roztopów może zasilić warstwy gleby. W tym roku śnieg widzieliśmy głównie w górach i na północnym wschodzie kraju, co sprawia, że nie było wystarczających warunków do odbudowy zasobów wodnych - wyjaśnił hydrolog.

Okazuje się, że susza jest między innymi efektem zmian klimatycznych w naszym kraju.

- Istotnym czynnikiem w przypadku opadów jest również ich nieregularne występowanie. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy przechodziły przez Polskę dosyć intensywne burze, które nierzadko przynosiły znaczące straty materialne, a występowały również lokalne podtopienia i uszkodzenia infrastruktury. Na to wszystko ma wpływ zmiana charakteru opadów na przestrzeni ostatnich lat. Jeszcze dekadę temu opad miał charakter bardziej jednostajny czyli były to stacjonarne opady deszczu, które w sposób równomierny nawadniały glebę i uzupełniały retencję wód. W ostatnim czasie - co ma związek ze zmianą klimatu i wzrostem temperatury powietrza - obserwujemy rozwój gwałtownych zjawisk burzowych, które występują bardzo lokalnie, a co sprawia, że nierównomiernie ten opad jest koncentrowany i nie odbudowuje zasobów wodnych.

Fot. Piotr Wojtowicz

Brakuje ponad pół metra

Notowany w ostatnich dniach poziom Wisły w Warszawie znacząco odbiera od normy.

- Docelowy stan, który my hydrolodzy uznajemy za normalny, to najczęściej jest utożsamiany ze strefą wody średniej i wtedy tej wody jest optymalna ilość. To znaczy nie jest jej zbyt mało i nie mamy zmniejszonego przepływu oraz zagrożenia suszą, a z drugiej strony nie jest jej zbyt wiele, więc nie odczuwamy zagrożenia wezbraniem czy powodzią. Dla stacji Warszawa-Bulwary ten stan średni zaczyna się od 102 centymetrów, więc jeszcze ponad pół metra wody musiałoby przybyć, byśmy osiągnęli tę strefę wody średniej. Pomimo tych nieznaczących wzrostów w najbliższych godzinach, jeszcze daleko do normalnego stanu. Możemy więc zaobserwować, że łachy - wyspy, które utworzyły się na Wiśle w związku z jej niskim stanem wody - dość mocno porosły roślinnością. To oznacza, że już od dłuższego czasu jest tej wody niewiele i odsłonięte części rzeki pokryły się roślinami.

Za kilka miesięcy będzie lepiej

Synoptyk i hydrolog IMGW nie ma dobrych informacji odnośnie szybkiej poprawy poziomu wód.

- Można bardzo orientacyjnie stwierdzić - z prognoz długoterminowych - że chyba październik wydaje się z opadami powyżej normy. Dopiero na jesieni ten bilans wód może się wyrównać, ale sierpień i wrzesień raczej będą miesiącami ciepłymi. A najnowsze prognozy wskazują, że jeszcze w sierpniu, po najbliższym weekendzie, mogą powrócić upały na Mazowszu powyżej trzydziestu stopni - przyznał Jan Szymankiewicz.

W związku z niskim poziomem Wisły w Warszawie kierownictwo Warszawskiego Transportu Publicznego zawiesiło od niedzieli 4 sierpnia rejsy promami: "Słonka" (kursuje między Cyplem Czerniakowskim a plażą na Saskiej Kępie), "Pliszka" (okolice Mostu Poniatowskiego na lewym brzegu - "Poniatówka") i "Wilga" (Podzamcze - plaża w okolicach ZOO). Decyzja obowiązuje aż do odwołania.

Będziemy na bieżąco śledzić stan Wisły na wodowskazie Warszawa-Bulwary i powracać w portalu wawa.info do tego tematu.

Piotr Wojtowicz