"Serce mi krwawi..."

Filip Frąckowiak, radny Warszawy, nie krył wzburzenia tym incydentem. Z niepokojem zauważył, że farba użyta do zbezczeszczenia pomnika miała kolor zaschniętej krwi, co nadało temu aktowi szczególnie drastyczny wymiar. Jego słowa pełne były bólu i rozczarowania, gdy opisywał swoje uczucia patrząc na zdewastowane miejsce pamięci.

"Ewidentnie ktoś wylał na ten pomnik farbę. Farba ta dość symbolicznie jest w kolorze zaschniętej krwi. Serce mi krwawi, kiedy na to patrzę... Pomnik ten niedawno był restaurowany" - powiedział.

Dzień wcześniej mieszkańcy Woli uczestniczyli w marszu pamięci, upamiętniającym 80. rocznicę masowych egzekucji blisko 50,000 mieszkańców dzielnicy. Tym bardziej szokujące wydaje się, że w tak symbolicznym momencie ktoś mógł dopuścić się tak barbarzyńskiego czynu. Burmistrz Strzałkowski z niedowierzaniem pytał, jak można było w takim czasie zbezcześcić miejsce pamięci. Jego słowa oddawały oburzenie i ból całej społeczności Woli.

Incydent jest badany pod kątem znieważenia pomnika, co zgodnie z artykułem 261 kodeksu karnego może skutkować karą grzywny lub ograniczenia wolności. Władze miasta, z burmistrzem Strzałkowskim na czele, nie zamierzają odpuścić tej sprawy, deklarując pełne zaangażowanie w przywrócenie godności miejscu pamięci.

Radny Frąckowiak podkreślał, że choć w kraju istnieje wiele konfliktów politycznych, trudno uwierzyć, by ten akt wandalizmu miał takie podłoże. Jego zdaniem, dewastacja pomnika jest raczej przejawem bezmyślnego wandalizmu, choć nie potrafił zrozumieć, dlaczego właśnie to miejsce stało się celem ataku. Wyraził również nadzieję, że wszyscy mieszkańcy Warszawy solidarnie potępią ten skandaliczny czyn.

źródło: niezależna.pl

bm

"ewidentnie ktoś wylał na ten pomnik farbę. Farba ta dość symbolicznie jest w kolorze zaschniętej krwi. Serce mi krwawi, kiedy na to patrzę... Pomnik ten niedawno był restaurowany".