Polskie mięso wróci na chiński rynek

2024-08-05 08:30:10(ost. akt: 2024-08-05 02:10:15)

Autor zdjęcia: PAP

Polska uzyskała zgodę Chin na tzw. regionalizację grypy ptaków, co oznacza, że w razie stwierdzenia ogniska choroby, z eksportu będą wyłączane tylko zakłady w poszczególnych strefach, a nie w całym kraju - powiedział prezes Krajowej Rady Drobiarstwa - Izby Gospodarczej Dariusz Goszczyński.
"Polska została czwartym na świecie krajem, który uzyskał od Chin zgodę na regionalizację grypy ptaków. Dzięki temu będziemy mogli wysyłać do tego kraju mięso drobiowe, nawet jeśli w Polsce stwierdzone zostanie ognisko choroby" - powiedział PAP prezes KRD-IG Dariusz Goszczyński. Przypomniał, że nasz kraj jest największym eksporterem mięsa drobiowego w Unii Europejskiej i trzecim na świecie po Brazylii i Stanach Zjednoczonych.

Jak wyjaśnił, zgodnie z porozumieniem z Chinami z eksportu wyłączany będzie tylko region, w którym ujawniono ognisko, a nie cały kraj, jak dotąd. "Pozostało ustalenie szczegółowych kwestii technicznych, m.in. dotyczących wielkości wyłączanych regionów. Oczywiście zależy nam na tym, żeby regionalizacja przewidywała strefy o jak najmniejszym zasięgu terytorialnym. Porozumienie przewiduje, że wszystko zostanie ustalone do końca roku i - co bardzo ważne - nawet pojawienie się w Polsce ogniska grypy ptaków nie spowoduje opóźnień" - zaznaczył.

KRD-IG podała, że trwa procedura rejestracji w chińskim systemie elektronicznym dziewięciu polskich zakładów, które dopuszczone były do sprzedaży na tym rynku przed rokiem 2020, kiedy eksport z Polski do Chin został zawieszony z powodu stwierdzenia w naszym kraju grypy ptaków. Po uzyskaniu rejestracji będą już mogły wysyłać towar do kontrahentów. Zainteresowanych wejściem na chiński rynek jest ponad 20 kolejnych zakładów.

Według Dariusza Goszczyńskiego kluczowe znaczenie dla odblokowania chińskiego rynku miała wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Pekinie, zaangażowanie ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego wraz całym zespołem oraz "ogromna praca polskiej ambasady".

"Oprócz Chin regionalizację przyznały Polsce również Japonia, Korea Południowa, a także Filipiny - jako pierwszemu krajowi w Unii Europejskiej, co otwiera przed polskim eksportem drobiu nowe perspektywy na dalekowschodnich rynkach" - ocenił Goszczyński. Jak dodał, regionalizację uznały także Stany Zjednoczone, choć polscy eksporterzy są na amerykańskim rynku na razie nieobecni.

Z przekazanych przez KRD-IG informacji wynika, że dalekowschodnie rynki stanowią dobre uzupełnienie eksportu na rynki unijne. "Europejczycy kupują przede wszystkim filety z piersi kurczaków, tymczasem konsumenci ze wschodniej Azji zdecydowanie wolą nóżki i skrzydełka" - przekazał prezes Rady.

Polska jest potentatem na rynku mięsa drobiowego. W 2023 r. krajowa produkcja wyniosła 3,274 mln ton i wzrosła o 5 proc. r/r. "Przy czym są to szacunki GUS oparte na raportach zakładów zatrudniających 50 i więcej pracowników, tak więc całkowita produkcja jest jeszcze wyższa" - zaznaczył Goszczyński. Jak dodał, nasz kraj jest największym eksporterem mięsa drobiowego w Unii Europejskiej i trzecim na świecie po Brazylii i Stanach Zjednoczonych. 57 proc. produkcji kierowana jest na eksport, z czego 67 proc. trafia na rynki UE.

"Najwięksi odbiorcy spoza Unii to Wielka Brytania, Demokratyczna Republika Konga i Wietnam. W sumie Polska eksportuje mięso drobiowe do około 100 krajów" - poinformował Goszczyński.

Jak przyznał prezes KRD-IG, samo dopuszczenie polskich producentów do zagranicznych rynków nie oznacza jeszcze sukcesu eksportowego. "Na światowych rynkach panuje ostra konkurencja, tymczasem polskie firmy ponoszą znacznie wyższe koszty, ponieważ muszą spełniać najbardziej restrykcyjne na świecie normy europejskie, w tym ekologiczne i związane z dobrostanem zwierząt. My się tym normom nie sprzeciwiamy, ale z drugiej strony zmuszeni jesteśmy konkurować z producentami z krajów, gdzie tak wyśrubowane wymogi nie obowiązują, więc mogą oni oferować tańszy produkt" - powiedział Goszczyński.

Jak dodał, Polska musi konkurować z producentami z państw trzecich nie tylko poza UE, ale również w coraz większym stopniu na wewnętrznym rynku europejskim. "Na unijnym rynku oferowane jest m.in. mięso z Brazylii, Chile, Tajlandii i Ukrainy, gdzie unijne normy nie obowiązują. Gdyby europejscy producenci produkowali w ten sam sposób, ich produkty byłyby nielegalne" - stwierdził Goszczyński. Jak dodał, europejscy producenci nie godzą się na takie nierówne warunki. "Tracimy przewagi konkurencyjne. Jeśli zaś będziemy wypierani przez producentów spoza UE, Europa sama zrezygnuje z bezpieczeństwa żywnościowego" - dodał.

Goszczyński przywołał przykład ukraińskiego koncernu MHP, który umacnia swoją obecność na unijnym rynku. "To gigantyczny agroholding zarejestrowany na Cyprze, który ma w Ukrainie ok. 500 tys. hektarów ziemi. Ma już swoje zakłady w Holandii i Słowenii, a jego ekspansja postępuje bardzo szybko. Sposób jego działania całkowicie nie przystaje do unijnego modelu rolnictwa, którego fundamentem są gospodarstwa rodzinne" - podkreślił.

Jak dodał, MHP jest właścicielem olbrzymiego kombinatu, a prowadzona w nim hodowla nie spełnia europejskich norm. "Nasi producenci mają wyższe koszty, a ich produkcja jest bardziej rozproszona. Tak więc jest absolutnie niemożliwe, żebyśmy mogli sprostać cenowo takiej konkurencji" - ocenił rozmówca PAP.

Zaznaczył, że ukraiński agroholding stara się wywalczyć jak największy limit eksportu do UE. "MHP dąży do tego, by uzyskać jak największą wartość referencyjną, która zapewni stronie ukraińskiej możliwie silną pozycję w negocjacjach akcesyjnych przed przyszłym wejściem tego kraju do Unii Europejskiej" - powiedział Goszczyński.

Prezes KRD-IG wskazał, że nie da się wygrać międzynarodowej konkurencji wyłącznie jakością produktu. "Oczywiście ten czynnik jest ważny i bardzo byśmy chcieli, żeby polska żywność miała jeszcze bardziej rozpoznawaną na świecie markę i była sprzedawana z jak najwyższą wartością dodaną. Promocja na rynkach zagranicznych jest złożonym tematem i leży w gestii wielu podmiotów, między innymi ministerstwa rolnictwa, ministerstwa spraw zagranicznych, ministerstwa rozwoju oraz organizacji branżowych. Jednak prawda jest taka, że oprócz jakości bardzo ważnym czynnikiem jest cena" - stwierdził.

Według Goszczyńskiego produkty premium stanowią jedynie niewielką niszę rynkową, szacowaną na kilka procent. "Znaczenie ceny wzrosło również na rynkach europejskich. Przekonano się o tym we Francji, gdzie wytwórcom wysokojakościowych produktów rolno-spożywczych przyznawany jest specjalny znak Label Rouge. W ubiegłym roku sprzedaż oznakowanych w ten sposób produktów spadła o 15 proc. Podobnie było w Niemczech z promowanymi tam produktami ekologicznymi. Tak więc nie da się budować polityki eksportowej wyłącznie na oferowaniu produktów najwyższej jakości" - podsumował.


red./PAP


bm