Fabryka Dobra to przede wszystkim ludzie
2024-07-17 12:00:00(ost. akt: 2024-07-17 12:43:49)
Stworzenie Fabryki Dobra całkowicie zmieniło moje życie. Dało ogromną radość, satysfakcję, ale przede wszystkim niesamowitych ludzi. Nie ma nic cenniejszego niż to, że przychodzą tu wspaniali ludzie, którzy wkładają mnóstwo pracy i serca w pomaganie innym – przyznaje nasza rozmówczyni (na zdjęciu z prawej).
Stworzenie Fabryki Dobra całkowicie zmieniło moje życie. Dało ogromną radość, satysfakcję, ale przede wszystkim niesamowitych ludzi. Nie ma nic cenniejszego niż to, że przychodzą tu wspaniali ludzie, którzy wkładają mnóstwo pracy i serca w pomaganie innym – podkreśla Kasia Kamińska-Kozioł, która opowiada o założeniu Fabryki Dobra i działalności tego stowarzyszenia.
– Jesteś prezeską elbląskiego stowarzyszenia Fabryka Dobra, ale twoja przygoda z wolontariatem zaczęła się dużo wcześniej. Pamiętam Cię jako liderkę Akademii Przyszłości i Szlachetnej Paczki. Ale od czego się zaczęło u Ciebie pomaganie innym?
– Wolontariat towarzyszył mi od szkoły podstawowej. Najpierw był samorząd uczniowski i pierwsze, bardzo odległe finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Potem, już w dorosłości, prowadzenie Rady Rodziców w gimnazjum i pomoc w szkole podstawowej własnych dzieci – wtedy też mocno angażowałam się społecznie i nauczyłam się wielu rzeczy. Ale takim najważniejszym początkiem była dla mnie Szlachetna Paczka. Zaczęło się od tego, że gimnazjum, w którym była moja córka, było darczyńcą Szlachetnej Paczki. I bardzo mnie ciekawiło, jak wygląda ta akcja nie tylko ze strony darczyńców, ale wolontariuszy, więc zgłosiłam się na SuperW. I po pierwszym finale, w którym brałam udział, ówczesna menedżerka operacyjna powiedziała, że jeszcze jest drugi program społeczny Stowarzyszenia Wiosna – Akademia Przyszłości. I to było dla mnie mocne uderzenie – tworzenie kolegiów w szkole i tworzenie w Elblągu Akademii Przyszłości sprawiało mi wielką radość i przyjemność.
Działanie w Szlachetnej Paczce i w Akademii Przyszłości było bardzo dobrym podkładem do takiego długofalowego działania. Bo trzeba przyznać, że ktoś, kto działa w Szlachetnej Paczce czy w Akademii Przyszłości jest nauczony działania w wolontariacie. Myślę, że nabywa się tam dużo doświadczeń i – co jest najcenniejsze – poznaje się mnóstwo fantastycznych ludzi. I miałam to szczęście, że stworzyła się taka grupa, która chciała czegoś więcej – działać lokalnie, tutaj na miejscu, nie odżegnując się od pomagania w Paczce w tym czasie. Ale z taką małą grupką osób, które się już poznały i z którymi robiliśmy wspólnie różne rzeczy, było nam prosto przejść do tworzenia czegoś nowego – to nie było jeszcze nazwane, ale chodziło przede wszystkim o to, by pomagać ludziom. Naszym celem było stworzenie takiego miejsca dla mieszkańców Elbląga, żeby też mogli pomagać – najwięcej działamy dla samotnych matek z małymi dziećmi.
– Wolontariat towarzyszył mi od szkoły podstawowej. Najpierw był samorząd uczniowski i pierwsze, bardzo odległe finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Potem, już w dorosłości, prowadzenie Rady Rodziców w gimnazjum i pomoc w szkole podstawowej własnych dzieci – wtedy też mocno angażowałam się społecznie i nauczyłam się wielu rzeczy. Ale takim najważniejszym początkiem była dla mnie Szlachetna Paczka. Zaczęło się od tego, że gimnazjum, w którym była moja córka, było darczyńcą Szlachetnej Paczki. I bardzo mnie ciekawiło, jak wygląda ta akcja nie tylko ze strony darczyńców, ale wolontariuszy, więc zgłosiłam się na SuperW. I po pierwszym finale, w którym brałam udział, ówczesna menedżerka operacyjna powiedziała, że jeszcze jest drugi program społeczny Stowarzyszenia Wiosna – Akademia Przyszłości. I to było dla mnie mocne uderzenie – tworzenie kolegiów w szkole i tworzenie w Elblągu Akademii Przyszłości sprawiało mi wielką radość i przyjemność.
Działanie w Szlachetnej Paczce i w Akademii Przyszłości było bardzo dobrym podkładem do takiego długofalowego działania. Bo trzeba przyznać, że ktoś, kto działa w Szlachetnej Paczce czy w Akademii Przyszłości jest nauczony działania w wolontariacie. Myślę, że nabywa się tam dużo doświadczeń i – co jest najcenniejsze – poznaje się mnóstwo fantastycznych ludzi. I miałam to szczęście, że stworzyła się taka grupa, która chciała czegoś więcej – działać lokalnie, tutaj na miejscu, nie odżegnując się od pomagania w Paczce w tym czasie. Ale z taką małą grupką osób, które się już poznały i z którymi robiliśmy wspólnie różne rzeczy, było nam prosto przejść do tworzenia czegoś nowego – to nie było jeszcze nazwane, ale chodziło przede wszystkim o to, by pomagać ludziom. Naszym celem było stworzenie takiego miejsca dla mieszkańców Elbląga, żeby też mogli pomagać – najwięcej działamy dla samotnych matek z małymi dziećmi.
– I tak powstała Fabryka Dobra, która działa od 3 lat. Na czym jeszcze polega wasza działalność?
– Zaczęliśmy od tego, że przyjmowaliśmy rzeczy, których ktoś już nie chciał – przeważnie dziecięce ubranka. Zobaczyliśmy, że mamy, które do nas przychodzą po rzeczy dla dzieci, też fajnie, żeby coś dla siebie znalazły. I tych rzeczy było coraz więcej. Więc pierwsze nasze działanie, które trwa do teraz, to Fabrykowy Otwarty Czwartek – polega to na tym, że jeśli ktoś potrzebuje rzeczy: obuwia, ubrań, drobnego wsparcia, może do nas przyjść. Zwykle rozmawiamy z rodzinami, które do nas trafiają – znamy ich potrzeby i sytuację, w jakiej się znaleźli.
Z czasem rozwinęliśmy autorski pomysł „Mamy mamy” i w jego ramach cały czas serdecznie zapraszamy we wtorki mamy maluszków lub te w ciąży, które są w różnych sytuacjach same. Staramy się pomóc jak najlepiej i przede wszystkim przygotować wyprawkę, tak żeby zanim mama dostanie środki np. z opieki, czuła się zaopiekowana i miała wszystko zarówno dla dziecka, jak i dla siebie, np. do szpitala. I tutaj też „Mamy mamy” rozwinęły się na tyle, że proponujemy i mamom, i dzieciom jakieś zajęcia cykliczne, rozwijające. Więc od rozdawania rzeczy przechodzimy do większych wydarzeń.
– Zaczęliśmy od tego, że przyjmowaliśmy rzeczy, których ktoś już nie chciał – przeważnie dziecięce ubranka. Zobaczyliśmy, że mamy, które do nas przychodzą po rzeczy dla dzieci, też fajnie, żeby coś dla siebie znalazły. I tych rzeczy było coraz więcej. Więc pierwsze nasze działanie, które trwa do teraz, to Fabrykowy Otwarty Czwartek – polega to na tym, że jeśli ktoś potrzebuje rzeczy: obuwia, ubrań, drobnego wsparcia, może do nas przyjść. Zwykle rozmawiamy z rodzinami, które do nas trafiają – znamy ich potrzeby i sytuację, w jakiej się znaleźli.
Z czasem rozwinęliśmy autorski pomysł „Mamy mamy” i w jego ramach cały czas serdecznie zapraszamy we wtorki mamy maluszków lub te w ciąży, które są w różnych sytuacjach same. Staramy się pomóc jak najlepiej i przede wszystkim przygotować wyprawkę, tak żeby zanim mama dostanie środki np. z opieki, czuła się zaopiekowana i miała wszystko zarówno dla dziecka, jak i dla siebie, np. do szpitala. I tutaj też „Mamy mamy” rozwinęły się na tyle, że proponujemy i mamom, i dzieciom jakieś zajęcia cykliczne, rozwijające. Więc od rozdawania rzeczy przechodzimy do większych wydarzeń.
W środy z kolei mamy Fabrykowy Bazarek. Tutaj chcemy zaprosić mieszkańców miasta i okolic do wymiennika. Można wtedy przynieść rzeczy, których się już nie chce, ale zachęcamy do tego, żeby w zamian wziąć inne, na przykład po dzieciach. Chcemy przyciągnąć tutaj do nas mieszkańców miasta naszego z różnymi potrzebami i pomysłami.
Nie mogę nie wspomnieć również o cyklicznych imprezach, które staramy się co roku powtarzać. Są to Fabrykowe Mikołajki czy Fabrykowe Kosze Wielkanocne. Organizujemy też Fabrykowy Dzień Dziecka. Włączamy się w różne akcje miejskie. Jesteśmy otwarci – jak ktoś nas poprosi, żebyśmy coś wspólnie zrobili, to bardzo chętnie się angażujemy.
– Jak wcześniej wspomniałaś, pomagając w Fabryce Dobra, trzeba godzić wolontariat z życiem prywatnym. A jak ty godzisz to z życiem prywatnym czy zawodowym? W końcu jesteś prezesem, masz więc dużo obowiązków.
– Przez długi czas, jak Fabryka Dobra powstawała, pracowałam zawodowo. Od jesieni zeszłego roku zaczęliśmy przeprowadzkę z ul. Saperów na ul. Junaków i praktycznie od tego czasu już nie pracuję. Na pewno jest to poświęcenie swojego prywatnego czasu, rodziny w jakimś sensie, bo dajemy tutaj swój czas i serce, żeby Fabryka funkcjonowała, ale to też wynika z odpowiedzialności i chęci, żeby to istniało, więc nie sposób tego tak zostawić. Ale jak zdarza się bardziej intensywny okres, to ustalamy, że robimy sobie dzień wolny. Jeżeli ktoś mówi, że nie może przyjść lub jest zmęczony, to nie czarujmy się – jest to wolontariat, więc też trzeba od tego odpocząć, naładować baterie i odsapnąć.
– Przez długi czas, jak Fabryka Dobra powstawała, pracowałam zawodowo. Od jesieni zeszłego roku zaczęliśmy przeprowadzkę z ul. Saperów na ul. Junaków i praktycznie od tego czasu już nie pracuję. Na pewno jest to poświęcenie swojego prywatnego czasu, rodziny w jakimś sensie, bo dajemy tutaj swój czas i serce, żeby Fabryka funkcjonowała, ale to też wynika z odpowiedzialności i chęci, żeby to istniało, więc nie sposób tego tak zostawić. Ale jak zdarza się bardziej intensywny okres, to ustalamy, że robimy sobie dzień wolny. Jeżeli ktoś mówi, że nie może przyjść lub jest zmęczony, to nie czarujmy się – jest to wolontariat, więc też trzeba od tego odpocząć, naładować baterie i odsapnąć.
– Wyraźnie widać, że Fabryka Dobra się rozwija – wspomniałaś tu nie tylko o zbiórkach rzeczowych, ale też o warsztatach dla dzieci. A czy macie jeszcze jakieś dalsze plany na rozwój, jakieś cele do zrealizowania?
– W planie jest przedsiębiorstwo społeczne, które się właśnie tworzy. Na pewno warsztaty dla dzieci, spotkania dla mam, czyli wsparcie nie tylko rzeczowe, ale też rozwojowe to jest kierunek, ku któremu podążamy. Planów mamy dość dużo. Po tej przeprowadzce staramy się iść w taką stronę, żeby robić atrakcyjne rzeczy dla dzieci i młodzieży oraz zapraszać tu gości.
Jak sobie pomyślę, że na początku była pusta podłoga i parę worków z rzeczami, a potem doszliśmy do tego, co tu teraz jest, to czuję ogromną wdzięczność za to, że dużo dobrego nas tu spotkało, że zbierają się tu serdeczni dla siebie ludzie. Warto pamiętać cały czas o pokorze i cieszyć się z tego, co jest, i żeby tak było dalej, żebyśmy mieli siłę, zdrowie i ochotę pomagać ludziom. Motywuje nas również to, że oprócz działania ciągłego robimy wszystko, by umilić sobie wspólnie czas. Wiadomo – to jest wolontariat, więc ludzie tutaj powinni ze sobą współpracować i się dogadywać. Oczywiście zdarzają się różne trudności – to normalne, że często trzeba rozwiązywać różne problemy. Jak są duże imprezy plenerowe, to przygotowujemy się do nich, ale też stresujemy, czy wszystko wyjdzie, jednak zawsze się staramy robić wszystko jak najlepiej.
– W planie jest przedsiębiorstwo społeczne, które się właśnie tworzy. Na pewno warsztaty dla dzieci, spotkania dla mam, czyli wsparcie nie tylko rzeczowe, ale też rozwojowe to jest kierunek, ku któremu podążamy. Planów mamy dość dużo. Po tej przeprowadzce staramy się iść w taką stronę, żeby robić atrakcyjne rzeczy dla dzieci i młodzieży oraz zapraszać tu gości.
Jak sobie pomyślę, że na początku była pusta podłoga i parę worków z rzeczami, a potem doszliśmy do tego, co tu teraz jest, to czuję ogromną wdzięczność za to, że dużo dobrego nas tu spotkało, że zbierają się tu serdeczni dla siebie ludzie. Warto pamiętać cały czas o pokorze i cieszyć się z tego, co jest, i żeby tak było dalej, żebyśmy mieli siłę, zdrowie i ochotę pomagać ludziom. Motywuje nas również to, że oprócz działania ciągłego robimy wszystko, by umilić sobie wspólnie czas. Wiadomo – to jest wolontariat, więc ludzie tutaj powinni ze sobą współpracować i się dogadywać. Oczywiście zdarzają się różne trudności – to normalne, że często trzeba rozwiązywać różne problemy. Jak są duże imprezy plenerowe, to przygotowujemy się do nich, ale też stresujemy, czy wszystko wyjdzie, jednak zawsze się staramy robić wszystko jak najlepiej.
– A co Tobie dała Fabryka Dobra? Co wniosła do Twojego życia?
– Stworzenie Fabryki Dobra całkowicie zmieniło moje życie. Dało ogromną radość, satysfakcję, ale przede wszystkim niesamowitych ludzi. Nie ma nic cenniejszego niż to, że przychodzą tu wspaniali ludzie, którzy wkładają mnóstwo pracy i serca w pomaganie innym. Chylę czoła, bo bez „fabrykantów” nie ma Fabryki – to nie jest mój twór indywidualny, który mógłby istnieć bez ludzi. I to daje mi energię, siłę, radość i jestem za to bardzo wdzięczna.
Na pewno dzięki Fabryce – działaniu w niej, prowadzeniu stowarzyszenia – również się rozwijam, wielu rzeczy się nauczyłam, mam dużo refleksji. Przeszłam też przez różne porażki – jeśli się coś nie udało, to trudno, wstajemy i idziemy dalej. I cały czas małymi kroczkami, z pokorą idziemy do przodu. I dlatego polecam udział w wolontariacie – nie tylko u nas, ale też w innych miejscach.
– Stworzenie Fabryki Dobra całkowicie zmieniło moje życie. Dało ogromną radość, satysfakcję, ale przede wszystkim niesamowitych ludzi. Nie ma nic cenniejszego niż to, że przychodzą tu wspaniali ludzie, którzy wkładają mnóstwo pracy i serca w pomaganie innym. Chylę czoła, bo bez „fabrykantów” nie ma Fabryki – to nie jest mój twór indywidualny, który mógłby istnieć bez ludzi. I to daje mi energię, siłę, radość i jestem za to bardzo wdzięczna.
Na pewno dzięki Fabryce – działaniu w niej, prowadzeniu stowarzyszenia – również się rozwijam, wielu rzeczy się nauczyłam, mam dużo refleksji. Przeszłam też przez różne porażki – jeśli się coś nie udało, to trudno, wstajemy i idziemy dalej. I cały czas małymi kroczkami, z pokorą idziemy do przodu. I dlatego polecam udział w wolontariacie – nie tylko u nas, ale też w innych miejscach.
Agata Tupaj
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez