Motywacyjne bonusy: kto zostanie pominięty?
2024-07-11 13:30:00(ost. akt: 2024-07-11 11:46:54)
Pracownicy pomocy społecznej zwracają uwagę, że nie wszyscy otrzymali dodatek 1 tys. zł do wynagrodzeń, który jest wypłacany od 1 lipca. MRPiPS wyjaśnia, że grupa uprawnionych do dodatku jest określona, ale samorządy mogą ją rozszerzyć we własnym zakresie. A te z kolei chcą zmian w przepisach.
Od 1 lipca pracownicy pomocy społecznej, pieczy zastępczej i opieki nad dziećmi do lat trzech otrzymują dodatek motywacyjny do wynagrodzeń w wysokości 1 tys. zł brutto miesięcznie.
W przestrzeni publicznej pojawiają się jednak informacje, że nie wszyscy pracownicy pomocy społecznej otrzymali dodatkowe pieniądze.
Jak powiedział PAP przewodniczący Polskiej Federacji Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej Paweł Maczyński, do związku docierają sygnały, że wyłączone z dofinansowania miałyby zostać częściowo m.in. osoby realizujące świadczenia rodzinne i obsługujące fundusz alimentacyjny.
"Wojewodowie w niektórych miejscach wyciągnęli wniosek, wyłącznie na podstawie wytycznych ministerstwa, że jeśli ktoś zajmuje się zadaniami z pomocy społecznej i zadaniami ze świadczeń rodzinnych, to nie powinien dostać tego dodatku lub powinien go dostać w pewnej części" - powiedział Maczyński.
Jak wskazał, "pominiętych zostać może od 6 do 8 tys. pracowników realizujących same świadczenia". "Gdyby te przepisy czytać zgodnie z intencją ustawodawcy i zapewnieniami podczas procedowania ustawy, iż podstawą wypłaty dodatków ma być zatrudnienie w pomocy społecznej, to one już teraz dawałyby podstawę do wypłaty dodatków wszystkim pracownikom pomocy społecznej" - powiedział Maczyński.
"W uchwale Rady Ministrów w tej sprawie nie ma mowy o "pracownikach realizujących zadania z pomocy społecznej", tylko mowa jest o "realizacji zadań z zakresu pomocy społecznej", co jest ogromną różnicą znaczeniową" - zauważył Maczyński.
Zdaniem przewodniczącego federacji problem tkwi m.in. w interpretacji przepisów, dlatego resort rodziny "powinien w pierwszej kolejności dążyć do zmiany wadliwych wytycznych dla samorządów tak, by dodatki objęły wszystkich uprawnionych pracowników pomocy społecznej".
"Czy gdybyśmy objęli dodatkami dodatkowo od 6 do 8 tys. pracowników, to budżet przeznaczony na ten cel jest w stanie ich pomieścić?" - dodał Maczyński.
Ministerstwo rodziny przekazało PAP, że rządowymi dodatkami objęte są cztery grupy pracowników. Pierwsza, to ci zatrudnieni na podstawie umowy o pracę w jednostkach organizacyjnych pomocy społecznej prowadzonych przez jednostki samorządu terytorialnego lub na ich zlecenie (na podstawie art. 25 ustawy z dnia 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej), które realizują zadania pomocy społecznej.
Drugą grupę stanowią pracownicy jednostek wspierania rodziny i systemu pieczy zastępczej zatrudnionych na podstawie umowy o pracę przez jednostki organizacyjne gmin, powiatów, województw oraz pracowników zatrudnionych przez podmioty niepubliczne, które zgodnie z art. 190 ustawy z dnia 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej realizują te zadania na zlecenie jednostek samorządu terytorialnego.
Trzecią grupą są osoby pełniące funkcję rodziny zastępczej zawodowej i prowadzące rodzinny dom dziecka, a czwartą - pracownicy zatrudnieni na podstawie umowy o pracę w samorządowych instytucjach opieki nad dziećmi w wieku do lat 3.
Łącznie chodzi o około 200 tysięcy pracowników.
Ministerstwo twierdzi, że "od początku prac nad programami wskazywano wyżej wspomniane grupy". "Warto zauważyć, że programy obejmują pracowników samorządowych, których wynagrodzenia są ustalane przez samorządy. Rząd nie kształtuje wynagrodzeń tych grup, nie może więc im dać podwyżek" - podkreślił resort rodziny.
Jak dodał, "programy w formie dodatków do wynagrodzeń są więc formą wsparcia samorządów".
"Mając na uwadze skalę wprowadzonych przez rząd programów i wielkość dofinansowania, należy zauważyć, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby samorządy, które skorzystają na tych programach poprzez odciążenie budżetów, wprowadziły również dla pozostałych pracowników podwyżki lub dodatki do wynagrodzeń – co niektóre samorządy już wprowadzają" - wskazał resort.
Ministerstwo zaznaczyło, że na wypłatę i obsługę świadczeń rodzinnych gmina otrzymuje dotacje.
"Ponadto, fakt, iż świadczenia rodzinne w danej gminie realizowane są w ośrodku pomocy społecznej, wynika z decyzji odpowiednio wójta, burmistrza lub prezydenta miasta w tej gminie, a nie obligatoryjnych zapisów ustawowych. W konsekwencji w wielu gminach w Polsce świadczenia rodzinne, tak jak szereg innych zadań samorządowych także nie objętych dodatkami, są realizowane np. w urzędzie miasta lub gminy" - podkreślił resort.
Do tematu odnieśli się także przedstawiciele władz lokalnych, którzy uważają, że samorządy są niedofinansowane, a przepisy w sprawie dodatków motywacyjnych wymagają zmian.
"Nam się mówi, że te pieniądze są dla samorządów i że powinniśmy się z nich cieszyć, ale projekty w sprawie dodatków nigdy nie były konsultowane ze stroną samorządową podczas prac komisji wspólnej rządu i samorządu. To jest poważny błąd, a skutkiem tego, jest sytuacja, którą mamy w tej chwili" - powiedział PAP Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Ocenił, że dodatki do wynagrodzeń powinny być wypłacane pracownikom szeroko rozumianej pomocy społecznej.
Wójcik zaznaczył, że problem nie leży w interpretacji przepisów, potrzebna jest bowiem nowelizacja rządowych uchwał, która powinna dodatkowo obejmować cztery grupy pracowników. To - jak wymienił - osoby realizujące świadczenia rodzinne, osoby zajmujące się świadczeniami z zakresu zwalczania przemocy, osoby obsługujące fundusz alimentacyjny oraz osoby pracujące w Warsztatach Terapii Zajęciowych.
Jak stwierdził, środki na obsługę zadań pracowników są niewystarczające. "Inną zupełnie kwestią jest to, że prosiliśmy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o to, żeby usiąść do rozmów na temat wynagrodzeń pracowników samorządowych i porozmawiać, co zrobić w sytuacji, kiedy mamy gigantyczny kryzys, bo jest nieprawdopodobne spłaszczenie wynagrodzeń. Minimalne wynagrodzenie idzie w górę, ale samorządy nie dostały na to ani złotówki" - powiedział Wójcik.
Zwrócił uwagę, że właśnie z powodu niskich wynagrodzeń administracja samorządowa ma problem ze znalezieniem fachowców. "Jeżeli chcemy mieć jakość usług w administracji publicznej to musi to kosztować. Tego się nie robi za darmo" - dodał Wójcik.
red./PAP
bm
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez