Alarm w PAN: Prezes ostrzega przed rządowymi planami

2024-07-03 10:57:24(ost. akt: 2024-07-03 11:11:19)
Prezes PAN

Prezes PAN

Autor zdjęcia: PAP

Zmiany ujęte w projekcie noweli ustawy PAN nie będą służyły ugruntowaniu silnej pozycji tej instytucji, ale obniżą i zdegradują jej rangę - uważa prezes PAN Marek Konarzewski. Ocenił, że celem noweli jest „przejęcie majątku PAN i wprowadzenie niewspółmiernego nadzoru nad jej finansami i nieruchomościami”.
W wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów zamieszczono projekt nowelizacji ustawy o Polskiej Akademii Nauk, przygotowany przez resort nauki. Wynika z niego, że nadzór nad PAN przejdzie z premiera na ministra nauki. W związku z tym uchwalenie statutu PAN oraz jego zmian przez Zgromadzenie Ogólne PAN będzie wymagało wcześniejszego zatwierdzenia przez ministra. Minister będzie też mógł uchylić uchwałę organów PAN niedotyczącą prowadzenia badań naukowych i prac rozwojowych w przypadku stwierdzenia jej niezgodności z przepisami ustawy lub statutem PAN.

Prezes Polskiej Akademii Nauk prof. Marek Konarzewski powiedział, że w trakcie ostatniego posiedzenia Prezydium PAN przyjęto stanowisko w sprawie projektu noweli.

"W pierwszej kolejności protestujemy przeciwko zapisowi z początku tego dokumentu, w którym podnoszone są zarzuty jakoby sformułowane przez Najwyższą Izbę Kontroli" — wskazał.

Jak tłumaczył, zaznaczono tam, że „zasadniczym problemem z Akademią jest to, że źle jest zarządzana i że ten wniosek został sformułowany na podstawie zarzutów, które znalazły się w raportach NIK”.

"Kategorycznie temu zaprzeczam. W żadnym postępowaniu kontrolnym prowadzonym przez NIK w roku 2018 lub 2020 nie znalazły się zarzuty, które by pozwoliły na sformułowanie tak ostrego sądu. Nie rozumiem więc, dlaczego twórcy tego dokumentu do tego argumentu się odwołują" — przekonywał prezes PAN.

Dodał, że Akademia odrzuca też wiele rozwiązań zawartych w projekcie ustawy.

Wśród nich prof. Konarzewski wymienił m.in. pomysł, by kanclerz Akademii był powoływany przez ministra „jedynie po zasięgnięciu opinii prezesa Polskiej Akademii Nauk”.

"To nas szczególnie bulwersuje dlatego, że na Zgromadzeniu Ogólnym PAN, gdzie gościliśmy pana ministra Wieczorka, pan minister w obecności pełnej sali zapewnił, że takiego rozwiązania nie będzie" — wyjaśnił prezes PAN.


Zmiany w Prezydium


Członkowie PAN nie akceptują też zapisu, że Prezydium miałoby się składać z 50 członków, choć i tak w tej kwestii prezes Konarzewski zauważa postęp, bo liczba ta zmalała z 80 wcześniej proponowanych przez ministra.

"Ale w gremium liczącym 50 osób nadal bardzo trudne byłoby efektywne podejmowanie decyzji" — stwierdził.

Obecnie Prezydium liczy 25 osób.

Dodał, że kolejnym punktem spornym między ministerstwem a Akademią jest zapis, że po 75. roku życia członkowie korporacji będą pozbawieni możliwości aktywnego udziału w pracach Polskiej Akademii Nauk.

"Ze względu na strukturę wiekową korporacji oznacza to, że w zasadzie nastąpi paraliż tej instytucji, bo wśród nas jest bardzo wielu korporantów w wieku wyższym niż 75 lat" — mówił.

Za „niefortunny” naukowiec uznał też zapis o tym, że instytuty Polskiej Akademii Nauk miałyby podlegać ocenie co roku.

"To jest po prostu absolutnie niewykonalne i niezasadne. Mówiliśmy o tym panom ministrom Wieczorkowi i (Maciejowi - przyp. PAP) Gduli wielokrotnie, ale ten zapis został utrzymany" — poinformował.

Z kolei zapis o przeniesieniu nadzoru kompetencyjnego nad Polską Akademią Nauk z KPRM do resortu nauki i niektóre szczegółowe rozwiązania – na przykład to o kanclerzu pokazują - według prof. Konarzewskiego, że „jedynym celem tej ustawy jest przejęcie majątku Polskiej Akademii Nauk i wprowadzenie niewspółmiernego do rzeczywistych potrzeb nadzoru nad jej finansami i nieruchomościami”.

Jego zdaniem zmiany ujęte w projekcie nie będą służyły ugruntowaniu silnej pozycji PAN.

"Wprost przeciwnie, rozwiązania, które są nam serwowane, wręcz obniżą i zdegradują rangę Polskiej Akademii Nauk" — zaznaczył i zapowiedział, że Akademia szykuje się „na dalszy ciąg oprotestowywania konkretnych zapisów”.

Prezes Akademii podkreślił, że historię wcześniejszych protestów PAN można znaleźć w formalnych pismach do resortu nauki.

"To rodzi z naszej strony poważny kryzys zaufania do ministra. Nie możemy w ten sposób rozmawiać o ustawie. Najpierw pan minister zobowiązuje się publicznie do tego, że jakieś konkretne rozwiązania nie będą w ustawie uwzględniane, po czym jednak one się tam znajdują" — powiedział prof. Konarzewski.


Brak zaproszenia


Ubolewał, że przedstawiciele PAN nie zostali zaproszeni, by wyrazić swoje zdanie na temat projektu.

"Nikt nas o tym nie poinformował, nikt z nami zapisów tego projektu nie konsultował" — powiedział.

Dodał: "Jedyne porównanie, jakie mi przychodzi do głowy, to jest sposób, w jaki procedowano zmiany ustawowe dotyczące Węgierskiej Akademii Nauk przez rząd Viktora Orbana."

Jego zdaniem proces powstawania projektu o PAN przebiegał identycznie.

"Czuję się tak, jak się czuł ówczesny prezes Węgierskiej Akademii Nauk, któremu zmieniano ustawę. Efekty są opłakane. To doprowadziło do deprecjacji węgierskiej akademii – zarówno na forum międzynarodowym, jak i wewnątrz ustroju nauki węgierskiej (…) Mamy kopię z rządów Orbana w Polsce. Na razie - całe szczęście - tylko w mikroskali, dotyczącej sposobu procedowania ustawy o PAN" – ocenił prof. Konarzewski.

Podkreślił, że to porównanie padło już w rozmowach z ministrem Wieczorkiem, jednak „jakoś nie zrobiło na nim wrażenia”.

Uznał też, że dokument – wbrew tytułowi – stanowi założenia, a nie projekt ustawy.

"To nie jest dokument, o którym możemy mówić w sensie formalnym. Nie jest tak naprawdę projektem ustawy, tylko zbiorem luźnych dywagacji. Jednak traktujemy go poważnie i wobec tego bardzo poważnie traktujemy również zagrożenia, które z niego płyną" — zauważył prezes PAN.

Zapytany, czy widzi jakieś pozytywne strony projektu, odpowiedział:

"Pozytywem jest tylko to, czego te propozycje nie dotykają. Jeszcze nie wszystko w aktualnej ustawie, która stanowi podstawę nowelizacji, popsuto. Ale być może legislatorzy pana ministra dotrą i do tych fragmentów ustawy, których nie dotyczą obecne założenia i dołożą kolejne zapisy, których też nie będziemy mogli zaakceptować."


źródło: PAP, wPolityce.pl

bm