Triumf skrajnej prawicy. Prasa apeluje o mobilizację „sił republikańskich

2024-07-01 10:57:21(ost. akt: 2024-07-01 11:04:48)

Autor zdjęcia: PAP

Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN), którego nieformalną liderką jest Marine Le Pen, według ogłoszonych w poniedziałek oficjalnych wyników wygrało I turę wyborów parlamentarnych we Francji. Partię, która ma neofaszystowskie korzenie i nastawienie prorosyjskie, na francuskiej scenie politycznej otaczał dotąd ścisły kordon sanitarny.
Francuskie MSW podało, że w I turze RN uzyskało 33,2 proc., lewicowy Nowy Front Ludowy 28 proc., centrowy obóz prezydenta Emmanuela Macrona 20 proc., a prawicowi Republikanie - 6,6 proc.

Zjednoczenie Narodowe to nowa nazwa Frontu Narodowego (FN) przyjęta w 2018 roku w ramach kampanii poprawy wizerunku ugrupowania o tradycji skrajnie nacjonalistycznej, ultraprawicowej, populistycznej i eurosceptycznej.

Front został utworzony przez liderów ugrupowania Ordre Nouveau (Nowy Porządek), które na przełomie lat 60. i 70. było najważniejszą formacją neofaszystowską we Francji. Pierwszym przywódcą FN był Jean-Marie Le Pen, ojciec Marine, a współzałożycielem i skarbnikiem partii był Pierre Bousquet, wcześniej żołnierz dywizji Charlemagne Waffen-SS i były członek wzorowanej na włoskich faszystach Partii Franciste.

Le Pen i Bousquet opracowali statut FN, a w 1973 roku partia opublikowała swój program w manifeście pt. "Bronić Francuzów". Front definiował się w nim jako ruch "antykapitalistyczny, antyliberalny i antymarksistowski".

Le Pen senior został skazany za nazywanie Holokaustu "detalem historii" i grożenie wrogim politykom krematoriami, zasłynął też z opinii, że niemiecka okupacja Francji "nie była taka zła". Marine Le Pen przejęła w 2011 roku od ojca kontrolę nad partią, a z czasem usunęła go z Frontu za powtarzanie oburzających uwag na temat Holokaustu.

Już Jean-Marie Le Pen nawiązał bliskie relacje z rosyjskim establishmentem politycznym, a córka poszła w jego ślady. W 2014 roku ogłosiła, że popiera aneksję Krymu przez Rosję, referendum na półwyspie było w pełni legalne, a Moskwa ma prawo do Krymu ze względu na "tradycje historyczne oraz swe interesy ma Morzu Czarnym".

Oskarżyła przy tym główne media o przekłamywanie ukraińskiego kryzysu pod dyktando UE i USA. Marine, która wielokrotnie deklarowała "pewien podziw dla Władimira Putina (...), za to że stawia interesy Rosji (...) na pierwszym miejscu", w marcu 2017 spotkała się w Moskwie z rosyjskim dyktatorem.

FN korzystał z finansowego wsparcia Rosji; otrzymał od Pierwszego Banku Czesko-Rosyjskiego (First Czech Russian Bank) wsparcie finansowe rzędu 9,4 mln euro. Jean-Marie Le Pen dostał - niezależnie od funduszy dla FN - 2,5 mld dol. od holdingu, którego właścicielem jest były agent KGB; Marine otrzymała też kolejne 2 mln euro od tajemniczej firmy zarejestrowanej na Cyprze. Francuski magazyn "Causeur", skądinąd prawicowy, napisał w związku z tym, że formacja Marine Le Pen "to pierwsza partia putinowska na Zachodzie".

Dyrektor finansowy FN Wallerand de Saint-Just przyznał, że sam Putin mógł interweniować w sprawie rosyjskich pożyczek dla jego partii - podał "New York Times".

Wprawdzie Marine skrytykowała w 2022 roku agresję Rosji na Ukrainę, ale tradycyjnie jej partia, zarówno w dawnym wcieleniu jako FN, jak i w przypudrowanej wersji jako RN, deklarowała, że Rosja może być naturalnym, strategicznym sojusznikiem Francji. Marine krytykowała "antyrosyjskie nastawienie" krajów Europy Wschodniej i politykę NATO wobec tego regionu. W pewnym okresie, gdy Zachód nałożył sankcje na Rosję za aneksję Krymu, Le Pen zaproponowała, by Francja zerwała więzi z NATO na rzecz nowego sojuszu, do którego weszłaby też Rosja. Komentując tę politykę Frontu "Economist" napisał: "Dawniej sojusznikiem Moskwy była lewica; teraz sytuacja się zmieniła".

W 2013 roku FN, który wcześniej był partią zdecydowanie marginalną, odniósł zwycięstwo w wyborach kantonalnych, a rok później zdobył duże poparcie w wyborach regionalnych. Od tej pory piął się w sondażach i zyskiwał popularność.

Wprawdzie jest to ugrupowanie określane jako skrajnie prawicowe, a czasem jako faszyzująca prawica, ale jego program trudny jest do zakwalifikowania i zawiera postulaty przypisywane tradycyjnie zarówno prawicy, jak i lewicy; można go właściwie nazwać partią socjalistyczno-narodową, a przy tym zdecydowanie antyimigrancką i antyunijną.

RN stało się jednak formacją klasy robotniczej, której obiecuje opiekę, ochronę przed międzynarodową konkurencją, protekcjonizm i państwo socjalne. Jest także partią tych Francuzów, którzy są szczególnie sfrustrowani napływem imigrantów z krajów arabskich, ale też z Europy Wschodniej, globalizacją, Unią Europejską, wolnym rynkiem itd.

Marine Le Pen umie skapitalizować nawet przeciwstawne frustracje Francuzów - i te związane z kompleksem wobec USA, i te wynikające z obaw przed przysłowiowym "polskim hydraulikiem". Gdy zachodnie kraje unijne otworzyły rynek pracy dla Europy Wschodniej, nazwała to "aberracją". Front przedstawia się też jako ugrupowanie wrogie elitom, establishmentowi i mediom głównego nurtu.

W 2016 roku w wywiadzie dla BBC Le Pen powiedziała, że zwycięstwo Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich pomoże jej, ponieważ nowojorski miliarder w polityce "uczynił możliwym to, co wcześniej przedstawiano jako niemożliwe".

W 2019 roku Marine ogłosiła, że jej partia, której nazwa została już zmieniona na Zjednoczenie Narodowe, nie zamierza już wyprowadzać Francji z UE, ale wraz z sojuszniczymi ugrupowaniami z innych krajów chce zmienić Wspólnotę "od środka".

W 2022 roku Le Pen wystartowała, po raz trzeci, w wyborach prezydenckich. Wprawdzie pokonał ją w drugiej turze Emmanuel Macron, ale Marine zebrała w niej 41,45 proc. głosów i był to najlepszy wynik kandydata skrajnej prawicy w historii Francji.

Po rozwiązaniu przez Macrona Zgromadzenia Narodowego i rozpisaniu przedterminowych wyborów parlamentarnych sondaże wskazują, że RN ma duże szanse na zdobycie większości głosów, ale prawdopodobnie nie będzie w stanie uzyskać większości absolutnej - pisze w piątek Reuters. Partia ma jednak zamiar wystawić wspólnych kandydatów wraz z prawicową formacją Republikanie w 70 okręgach wyborczych, co oznacza, że po raz pierwszy ugrupowanie głównego nurtu przerwało "kordon sanitarny" - zasadę, że skrajna prawica nie jest dopuszczana do współpracy, nawet na poziomie lokalnym.

W 2002 roku, gdy walczący wtedy o prezydenturę Jean-Marie Le Pen przeszedł do II tury wyborów, przedstawiciele bardzo różnych opcji politycznych przerzucili swe poparcie na prawicowego kontrkandydata Jacques'a Chiraca, by nie dopuścić do władzy FN. Ponad milion osób wyszło wtedy na ulice pod hasłami "Nie głosować na faszystę". Chirac uzyskał w tych wyborach 82-procentowe poparcie, największe w historii V Republiki.

Prasa apeluje o mobilizację „sił republikańskich

Historyczna mobilizacja, czyli wysoka frekwencja w pierwszej turze, pomogła przede wszystkim RN, nie jest jednak pewne, że zdobędzie ono większość bezwzględną w parlamencie - zwrócił uwagę dziennik „Ouest-France”. Kluczowe są teraz, jego zdaniem, okręgi, w których do drugiej tury przeszło trzech kandydatów. Jak wskazał dziennik, czas na wycofanie się kandydaci mają do godz. 18 we wtorek 2 lipca.

„Tydzień na uniknięcie najgorszego” – głosi artykuł redakcyjny lewicowego dziennika „Liberation”. „RN jest u progu władzy” i jedynym sposobem, by tego uniknąć, jest stworzenie „zapory” przez „siły republikańskie” poprzez „systematyczne wycofywanie każdego kandydata, który wszedł do drugiej tury jako trzeci (tj. z trzecim najwyższym wynikiem - PAP), tak aby dać jak najwięcej szans kandydatowi republikańskiemu przeciwko kandydatowi RN” – postuluje dziennik. „Deputowani (partii Odrodzenie prezydenta Francji Emmanuela) Macrona, którzy są na trzecich miejscach, mają teraz w swoich rękach los kraju. Ocalić go może tylko jasne i wyraźne wycofanie kandydatów” – apeluje „Liberation”.

„Do drugiej tury pozostaje tydzień. Jednak jak można sobie wyobrażać, że Francuzi wyrzekną się głosowania, którego już nie zechcieli skorygować w czasie między wyborami do Parlamentu Europejskiego a pierwszą turą wyborów parlamentarnych? Wybory mają swoją dynamikę, a tą, która się ustaliła, jest zwycięstwo RN. Nie znamy jeszcze skali tego zwycięstwa, lecz rozpoczyna się inna historia Republiki” – ocenia dziennik „L’Opinion”.

PAP/red.