"Metoda na serce. Śledztwo" K. Szyngiery w Teatrze Powszechnym
2024-06-19 11:20:42(ost. akt: 2024-06-19 10:41:19)
W spektaklu fabuła jest tylko pretekstem do tego, żeby opowiedzieć o temacie, który obecnie wydaje mi się bardzo ważny, czyli o przemocy psychicznej - mówi Katarzyna Szyngiera, reżyserka spektaklu "Metoda na serce. Śledztwo". Premiera w Teatrze Powszechnym w Warszawie w sobotę.
Spektakl "Metoda na serce. Śledztwo" Katarzyny Szyngiery, reżyserki głośnego musicalu "1989", tegorocznej laureatki Paszportu "Polityki", powstaje na motywach podcastu "Śledztwo Pisma" autorstwa Mirosława Wlekłego. "To opowieść o Agacie i Janie, parze, która manipulowała wieloma osobami i dopuszczała się przemocy, a jednak przez lata udawało się jej uniknąć odpowiedzialności" - napisano na stronie Teatru Powszechnego.
"Bardzo chciałam, żeby ten spektakl miał tytuł +Zabawa w Króla Ciszy+, czyli tak, jak reportaż Mirka Wlekłego, który był punktem wyjścia do podcastu, a potem do scenariusza przedstawienia. Ale pojawiło się mnóstwo wątpliwości dotyczących tego tytułu i musieliśmy go zmienić" - wyjaśniła Katarzyna Szyngiera.
Zwróciła uwagę, że tytuł "Metoda na serce" nawiązuje do kilku wątków spektaklu. "Osoby z chorym sercem przewijają się w tym przedstawieniu. Jest to też główna metoda działania pary naszych głównych bohaterów" - mówiła. "Dlatego chcieliśmy trochę zażartować sobie z różnych seriali i popularnych form rozrywki. Pobawić się taką konwencją" - tłumaczyła reżyserka.
Pytana, kim są główni bohaterowie Agata i Jan, Szyngiera powiedziała, że są małżeństwem, które ma taki sposób na życie, że żyje życiem innych ludzi. "To im się doskonale sprawdza. Świetnie funkcjonują ze swoimi manipulacjami i podszywaniem się pod fałszywe tożsamości. Może gorzej czują się ich ofiary, w których życie się wgryzają" - oceniła.
Dodała, że ta historia fabularnie jest wprost szaloną opowieścią. "Gdyby to był harlequin, to stwierdzilibyśmy, że autor oszalał i naprawdę ostro przesadził" - mówiła. W jej spektaklu fabuła jest tylko pretekstem do tego, żeby opowiedzieć o temacie, który obecnie wydaje jej się bardzo ważny, czyli o przemocy psychicznej zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym.
"Ten temat zaczęto podejmować w debacie publicznej z 10 lat temu w związku ze zjawiskiem mobbingu w pracy. Potem przetoczył się także przez Polskę ruch #MeeToo. A teraz przyszedł chyba czas, by potraktować ten temat trochę szerzej" - mówiła. "Kiedy Mirosław przygotował podcast +Śledztwo Pisma+, okazało się, że pod nim jest mnóstwo komentarzy, które krytykują ofiary tej pary manipulatorów i mówią, że wina leży po stronie ofiar. Pytają, co to za kobiety, które dały się tak +wkręcić+. To mnie wprost uderzyło" - powiedziała Katarzyna Szyngiera.
Wyjaśniła, że podczas dyskusji na próbach realizatorzy zrozumieli, że te komentarze i dyskusje przypominają debaty o przemocy seksualnej sprzed 20 lat. "Pierwsze reakcje były takie: nie zakładaj takiej krótkiej spódniczki, bo sama się prosisz" - przypomniała.
"Dopiero gdy głębiej i szerzej spojrzeć na mechanizmy manipulacji psychicznej, okazuje się, że każdy z nas może być ofiarą" - mówiła. "Mechanizm przemocy psychicznej, który uruchamiają nasi główni bohaterowie, jest tak skonstruowany, że może zassać każdego. I o tym mechanizmie chcemy w naszym przedstawieniu opowiedzieć" - wyjaśniła reżyserka.
Katarzyna Szyngiera przyznała, że przy pracy nad spektaklem konsultantem był psycholog kryminalny. "W podcaście bardzo ważna jest historia i fabuła. W teatrze znacznie ważniejszy jest problem i jego konteksty, a historia jest tylko pretekstem. Próbując wgryźć się w ten mechanizm przemocy psychicznej, skorzystaliśmy z pomocy psychologa kryminalnego prof. Daniela Boduszka, który bardzo nam pomógł" - mówiła. "Z zastrzeżeniem, że stawia diagnozy tylko na podstawie materiałów zamieszczonych w podcaście i że mogą one nie być prawdziwe, mogą stanowić tylko hipotezę - od strony naukowej nam to zjawisko naświetlił" - wyjaśniła.
"Okazuje się, że to jest typ bardzo specyficznych ludzi, którzy niezwykle umiejętnie docierają +metodą na serce+ do kolejnych ofiar" - powiedziała, dodając, że prof. Boduszek zapewnił, że z pomocą tego podcastu będzie szkolił studentów.
"Rozmawialiśmy z nim także na temat braku psychoedukacji w Polsce. Prof. Boduszek mocno podkreślił, że uczymy dzieci matematyki na zaawansowanym poziomie, która w większości przypadków później im się do niczego nie przyda - natomiast nikt prawie nie rozmawia o budowaniu relacji, o tym, jak się chronić przed ludźmi, którzy chcą nas wykorzystać. A według badań prof. Boduszka osób o takim psychopatycznym zaburzeniu osobowości jest w naszym społeczeństwie 7 proc." - powiedziała reżyserka.
Podkreśliła, że przestępcy w rodzaju Agaty i Jana najczęściej nie trafiają do więzień. "Bo kiedy ofiary takich osób chcą zgłosić przestępstwo, nadużycie - to pytane są o to, ile im ukradziono lub czy ktoś je pobił. Po prostu w Polsce nie ma na to paragrafów. Dlatego ten temat jest do przerobienia i od strony prawnej, i od strony edukacji ludzi, pracy nad ich świadomością" - wyjaśniła.
Scenografia w przedstawieniu ukazuje łazienkę, przedpokój, salon w mieszkaniu oraz małe studio radiowe urządzone po prawej stronie sceny.
Pytana o film, który pojawi się w spektaklu, Katarzyna Szyngiera powiedziała, że sami go nakręcili i opowiadają w nim o fragmencie tej historii. "Ponieważ różne media relacjonowały już tę historię - reportaż, podcast - zdecydowaliśmy się, że zrealizujemy +szkatułkową opowieść+ niczym w +Rękopisie znalezionym w Saragossie+. Że ten film będzie opowieścią o Agacie i Janie, a nie fragmentem fabuły, taką historią w historii" - wyjaśniła reżyserka, dodając, że będzie to film oparty na faktach.
Mirosław Wlekły, autor pierwszego sezonu podcastu "Śledztwo Pisma" i współautor scenariusza spektaklu, podkreślił różnice pomiędzy pracą reporterską a tworzeniem teatralnego scenariusza. Mówił, że przez lata opowiadał tę historię, nie do końca ją rozumiejąc. "Refleksja i zrozumienie, przynajmniej częściowe, zaczęły przychodzić dopiero po emisji ostatniego odcinka" - wyjaśnił.
"Spektakl będzie więc niejako ostatecznym rozprawieniem się z tym tematem, jak również przestrogą i materiałem poglądowym dla wszystkich tych, którzy buńczucznie twierdzą, że sami nie daliby się wkręcić. W reportażu i podcaście w stu procentach musiałem trzymać się faktów, a w spektaklu znajduję miejsce na fabularyzowanie" - mówił. I wyjaśnił, że na podstawie prawdziwej historii z elementami fikcji wraz z reżyserką odmalowują na scenie historię ku przestrodze.
"Dla jednej była szlifierką diamentów, dla drugiej przyjaciółką amerykańskich prawników, dla trzeciej słynną artystką. On z kolei był wpływowym prokuratorem, niekiedy szefem banku, a czasem po prostu ochroniarzem w supermarkecie… Głośna historia Agaty i Jana ma swój ciąg dalszy i wraca w spektaklu teatralnym" - czytamy w przesłanej PAP zapowiedzi.
"+Czy kogoś zamordowano? Czy kogoś uprowadzono? Na podstawie jakiego paragrafu my mamy przyjechać?+ – pytali policjanci. +Najbardziej niesamowita i nietypowa sprawa w mojej karierze detektywistycznej i policyjnej+ – rozkładał ręce emerytowany szef CBŚ" - napisano o akcji spektaklu.
W zapowiedzi przedstawienia Katarzyna Szyngiera zwróciła uwagę, że w przypadku przemocy fizycznej sprawa wydaje się o wiele jaśniejsza: ofiara jest ofiarą, wiadomo, że nie przyczyniła się do swojej sytuacji. "A w kwestii przemocy psychicznej wcale nie jest to takie oczywiste: stojący z boku nieraz komentują, że oni na pewno nie pozwoliliby się tak wkręcić. Zrozumienie trudno znaleźć tu nawet w instytucjach, które przecież powinny nas chronić. Kiedy ofiary Agaty i Jana szły na policję, spotykały się tylko z bezradnością" - wyjaśniła.
W zapowiedzi zaznaczono, że ważną częścią przedstawienia będzie także temat zaangażowania reportera w historię przemocy, relacje sprawców i ofiar oraz zagadnienie wsparcia psychologicznego, które pozwala nabrać dystansu i zbudować mechanizmy obronne.
Spektakl rekomendowany jest dla widzów powyżej 15. roku życia.
Spektakl rekomendowany jest dla widzów powyżej 15. roku życia.
Autorami scenariusza są Katarzyna Szyngiera i Mirosław Wlekły. Reżyseria - Katarzyna Szyngiera. Scenografię zaprojektowała Milena Czarnik, a kostiumy - Arek Ślesiński. Muzyka - Jacek Sotomski. Za reżyserię światła odpowiada Paulina Góral. Operatorem podczas pracy nad fragmentem filmowym spektaklu był Michał Stajniak.
Występują: Karolina Adamczyk (Justyna, producentka), Grzegorz Artman (reporter), Klara Bielawka (córka), Aleksandra Bożek (Agata), Grzegorz Falkowski (Jan), Mamadou Góo Ba (Władysław), Maria Robaszkiewicz (Centrum Pomocy Rodzinie), Ewa Skibińska (Joanna), Oskar Stoczyński (syn, potwór firana) i Julian Świeżewski (fryzjer gwiazd, profesor).
Premiera "Metody na serce. Śledztwa" - 22 czerwca o godz. 19 na Scenie Dużej Teatru Powszechnego im. Z. Hübnera w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 23 oraz 25-26 czerwca.
red./PAP
bm
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez