Zaniepokojenie Europy stanem polskich mediów – relacja ze zjazdu EPRA

2024-06-14 08:29:41(ost. akt: 2024-06-14 08:42:24)

Autor zdjęcia: PAP

Szef KRRIT na zjeździe EPRA (Europejska Platforma Organów Regulacyjnych – red.) mówił o sytuacji panującej obecnie w polskich mediach publicznych – m.in. o tym, że znajdują się w stanie likwidacji. „Na sali zapadła cisza, zdumienie i niedowierzanie. W przerwie byłem pytany, jak to w ogóle jest możliwe, żeby w centrum Europy taka sytuacja się odbywała i że np. jest zawieszany na ponad miesiąc główny kanał informacyjny telewizji publicznej” – podkreślił na antenie Telewizji wPolsce Maciej Świrski.
W 2023 r. media publiczne osiągnęły nadwyżkę budżetową w wysokości ponad 83 mln zł (dokładnie 83 967 000 zł) – wynika z raportu opublikowanego przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji.

Pieniądze potrzebne na rządową propagandę

W rozmowie z Tadeuszem Płużańskim m.in. o to pytany był szef KRRiT.

"To jest spór fundamentalny o to, czy Polska jest państwem prawa, czy państwem bezprawia, od tego trzeba zacząć. Druga sprawa to jest kwestia tego, że oskarżenia o „głodzenie” mediów publicznych przez przewodniczącego KRRiT to są wierutne bzdury. Sytuacja prawna jest następująca. Media publiczne zostały bezprawnie przejęte przez władzę wykonawczą, zostali mianowani likwidatorzy, do czego minister Sienkiewicz nie miał żadnego prawa (…), w dodatku cała ta operacja zmian zarządów, rad nadzorczych odbyła się przy okazji – jak wynika z doniesień medialnych – fałszowania aktów notarialnych, w ogóle kryminał" — stwierdził szef KRRiT.

Świrski wyjaśnił też przyczyny obecnej sytuacji finansowej mediów publicznych.

"To nie jest problem Krajowej Rady, tylko ludzi, którzy spowodowali tę sytuację. KRRiT znalazła się w pułapce prawnej, związanej z przekazywaniem abonamentu. Prawo mówi, że abonament ma być przekazywany przez Krajową Radę w transzach do spółek mediów publicznych według wcześniej ustalonego harmonogramu. Ten harmonogram był ustalony we wrześniu 2023 roku. W momencie przejęcia siłowego przez władzę wykonawczą (…) okazało się, że Krajowa Rada, żeby nie złamać ustawy o dyscyplinie finansów publicznych, nie może wypłacić tych pieniędzy likwidatorom, którzy są jeszcze nieprawomocnie powołani" — powiedział.

Dodał, że oskarżenia, jakoby w związku z tym łamał prawo „są właśnie wierutnymi bzdurami”. Podkreślił, że oskarżenia te są „motywowane politycznie w celu zastraszenia przewodniczącego, a także KRRiT, żeby ugięła się przed tym żądaniami bezprawia i wypłaciła pieniądze”.

"Te pieniądze są potrzebne tym ludziom do tego, żeby media pełniły funkcję taką, jaką sobie oni wymyślili, czyli – w mojej opinii – prowadziły rządową propagandę" — zaznaczył Świrski.

Jest zaniepokojenie praworządnością w Polsce

Mówiąc o nadwyżce budżetowej w wysokości ponad 83 mln zł, jaką osiągnęły media publiczne w ubiegłym roku, Świrski zwrócił uwagę na ważny aspekt.

"Jest przepis ustawy, mówiący o tym, że jeżeli spółka zaoszczędziła na produkcji programów i zostały jej jakieś pieniądze niewykorzystane w danym roku rozliczeniowym, to do 10 proc. tych pieniędzy, bez pytania KRRiT, może wykorzystać na misję publiczną w następnym roku. Jeżeli to jest więcej niż 10 proc., to muszą składać wniosek do KRRiT na przeznaczenie tej nadwyżki do wykorzystania na misję publiczną w następnym roku. I taką uchwałę Krajowa Rada podjęła jeśli chodzi o Radio Łódź i główną rozgłośnię Polskiego Radia" — wyjaśnił przewodniczący KRRiT.

Świrskiego zapytano również, co sądzi o sytuacji, że tak duży kraj jak Polska, leżący w środku Europy, ma media publiczne, które są w stanie likwidacji.

"To jest rzecz zupełnie niesłychana. Ostatnio na zjeździe EPRA (Europejska Platforma Organów Regulacyjnych – red.), to jest organizacja regulatorów europejskich, 57 państw jest w to zaangażowanych, miałem wystąpienie właśnie na temat tej sytuacji. I na sali zapadła cisza, zdumienie i niedowierzanie. W przerwie byłem pytany, jak to w ogóle jest możliwe, żeby w centrum Europy taka sytuacja się odbywała i że np. jest zawieszany na ponad miesiąc główny kanał informacyjny telewizji publicznej. Takie rzeczy nie wydarzyły się w Europie od drugiej wojny światowej. Patrzą i dziwią się. Do tego jest takie zaniepokojenie praworządnością w jednym z najważniejszych krajów Europy, który jest na flance NATO. To jest bardzo niepokojące dla ludzi, którzy zdają sobie sprawę z tego, co Europie grozi na skutek wojny na Ukrainie i tego, że np. kanał informacyjny telewizji państwowej jest wyłączony w momencie, kiedy tym kanałem można podawać aktualne informacje o zagrożeniach" — podkreślił Świrski.


Oryginalnie tekst ukazał się na portalu wPolityce.pl

bm

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. as. #3114970 15 cze 2024 17:26

    Jednak ludzie glosujący na obecnie rządzącą koalicję nie zdawali sobie sprawy, że politycy mający na ustach słowo praworządność przez ostatnie 8 lat będą teraz tak bezczelnie łamać prawo. Z taką sytuacją jaka wydarzyła się z mediami publicznymi nie mieliśmy jeszcze po 1989 roku do czynienia... Jesteśmy wyspą bezprawia w środku UE, tyle, że Eurokraci wolą na to przymykać oczy, bo rządzi w Warszawie ich człowiek...

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  2. wacek #3114969 15 cze 2024 09:01

    "Takie rzeczy wydarzyły się w Europie od drugiej wojny światowej" w Rosji i Białorusi.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. und #3114963 14 cze 2024 09:36

    Może potrzebna będzie jednak rewolucja, oczywiście bezkrwawa. Wszystko co jest sztuczne nie ma racji bytu. Ludzie decydują.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz