Jak wyglądała Warszawa w przeszłości?

2024-05-18 17:22:54(ost. akt: 2024-05-18 10:04:03)

Autor zdjęcia: PAP/Ireneusz Radkiewicz

Chcemy dla następnych pokoleń utrwalić, jak wyglądała Warszawa w poszczególnych dekadach. Ludzie przesyłają nam do Społecznego Archiwum Warszawy fantastyczne, niepublikowane wcześniej zdjęcia z rodzinnych zbiorów - powiedziała PAP autorka projektu "Tu było tu stało" Patrycja Jastrzębska.
Polska Agencja Prasowa: W jakich okolicznościach powstał projekt "Tu było tu stało"?

Autorka inicjatywy "Tu było tu stało", prezeska Stowarzyszenia Masław, Patrycja Jastrzębska: projekt powstał w niezwykłych okolicznościach. Pewnego dnia za oknem mojego mieszkania usłyszałam huk, wyjrzałam przez okno, a tam burzyli kino "WZ", które widziałam od kiedy mieszkałam w tamtym miejscu na Woli. Ono wrosło w mój krajobraz. Poza tym był to świetny przykład powojennego modernizmu, a ja powojennym modernizmem się zajmowałam wtedy jako historyk sztuki. Podjęłam interwencję, która, niewiele już pomogła, natomiast wtedy przyszła mi do głowy taka zbitka słów, że tu było... tu stało, W tym momencie zrozumiałam, jak wiele tkanki miejskiej znika na naszych oczach, jak wiele cennych obiektów znika z obrazu miasta, zostaje po prostu anulowanych. Jestem z natury obserwatorką i chodząc po Warszawie przyglądałam się tym przemianom krajobrazu, jednak jeszcze wtedy nie w sposób systemowy, badawczy. Wówczas podjęłam temat przemian w krajobrazie Warszawy po osiemdziesiątym dziewiątym roku. Początkowo był taki pomysł, żeby były to tablice umieszczone miejscach, gdzie stały te obiekty. Z fotografią, wizerunkiem tego obiektu i z informacją, ale nie zrealizowałam tego ze względu na wysoki koszt projektu.

Zamiast tablic stworzyłam więc pierwszą mapę "Tu było tu stało". Powstała na mapie Google z naniesionymi pinezkami, zdjęciem i informacją o miejscach, o obiektach, które zostały wyburzone właśnie po osiemdziesiątym dziewiątym roku. Oczywiście nie chodziło o to, by dokumentować absolutnie każdy wyburzony budynek. Nie miałoby to, myślę, większego sensu, jednak chciałam przyjrzeć się obiektom interesującym pod względem wartości artystycznych, historycznych, a także mającym pewne znaczenie dla społeczności lokalnej. Istotne było także opisanie, kiedy i w jakich też okolicznościach dany obiekt przestał istnieć. Okazało się, że mapa naprawdę cieszy się ogromną popularnością. Wtedy założyłam stronę na Facebooku, na której właśnie podejmowałam tematy dotyczące zmian w przestrzeni Warszawy i pisałam o tych obiektach.

PAP: Czy warszawiacy zainteresowali się projektem?

P.J.: Tak, szybko okazało się, że to interesuje warszawiaków, ale także liczne osoby spoza stolicy. Dzięki internetowi i mediom społecznościowym projekt powoli przeradzał się w inicjatywę społeczną. Zgłaszały się osoby, które też były zainteresowane tymi kwestiami. Od początku był to projekt Stowarzyszenia Masław, ponieważ "Tu było tu stało", to chcę tu wyjaśnić - nie ma osobowości prawnej, jest to pewna inicjatywa, strona na Facebooku i strona internetowa. Natomiast osobowość prawną ma właśnie Stowarzyszenie Masław, którego jestem prezeską. Od 2011 r. wydaliśmy trzy mapy "Tu było tu stało" i otrzymaliśmy pierwsze wsparcie. Tematem bardzo zainteresował się prof. Waldemar Baraniewski, wtedy wykładowca Instytutu Historii i Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego i recenzent mojej pracy magisterskiej. Poza mapami udało się nam zorganizować spacery miejskie, podczas których przyglądamy się tkance miejskiej i jej przemianom. Na naszej stronie pojawiają się teksty specjalistów, osób, które zajmują się architekturą czy miastem, na przykład pisze u nas m.in. Anna Cymer, Grzegorz Mika, Małgorzata Kuciewicz i Krzysztof Mordyński.

PAP: Skąd czerpaliście materiał ikonograficzny - dawne i współczesne zdjęcie obiektów?

P.J.: Z "Tu było tu stało" "wypączkował" inny projekt - dzięki donacjom od prywatnych osób powstało Społeczne Archiwum Warszawy. Początkowo, podczas naszego odtwarzania Warszawy, której już nie ma, korzystaliśmy niemal wyłącznie ze zdjęć agencji fotograficznych i z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego. W przypadku niektórych obiektów nie mieliśmy zdjęć, bo nie figurowały one w żadnym archiwum fotograficznym. Na stronie zaapelowaliśmy do naszej społeczności (obserwujących). To był rodzaj ogłoszenia, że szukamy zdjęcia danego obiektu. I wtedy narodził się pomysł na Społeczne Archiwum Warszawy. Ludzie przesyłali i nadal przesyłają nam fantastyczne, niepublikowane nigdy wcześniej zdjęcia z rodzinnych zbiorów. Fotografie te skanujemy i trafiają na stronę naszego cyfrowego archiwum Społeczne Archiwum Warszawy. Można nam też przesyłać już zdigitalizowane zdjęcia Warszawy. Im dłużej funkcjonujemy, tym bardziej ludzie chcą nam przekazać te zdjęcia, także w formie odbitek. Czasem po prostu nie mają co z nimi zrobić. Nie możemy pozwolić, żeby te zdjęcia wylądowały gdzieś na śmietniku, czy zostały zniszczone, więc się nimi opiekujemy. Archiwum powstało w 2016 r. – od tego czasu systematycznie zbieramy fotografie i wspomnienia także od mieszkańców Warszawy. Te zdjęcia są zarówno przedwojenne, jak i nowsze, są nawet fotografie z dwutysięcznych lat, ponieważ interesuje nas tak naprawdę każda zmiana przestrzeni miejskiej rozumiana jako ciągły proces.

PAP: Które ze zdjęć pani uważa za szczególnie niezwykłe i najbardziej zaskakujące?

P.J: Opowiem o zdjęciu, które mi towarzyszy od początku projektu. To fotografia ze zbiorów Ireny Kosyl. Widzimy na nim dwie elegancko ubrane panie na warszawskiej ulicy. Pani, która nam je przekazała, nie wiedziała, gdzie je wykonano, ale ustaliliśmy, że na ulicy Chłodnej. Wyjaśnię, że zajmujemy się także identyfikacją tych zdjęć, miejsc na nich ukazanych. Z podpisu na rewersie fotografii wynika, że wykonano je wiosną 1944 roku, rok po tragedii mieszkańców getta, a około dwa miesiące przed wybuchem Powstania Warszawskiego. To zdjęcie jest symboliczne, kilkuwarstwowe, bo mamy ulicę Chłodną, a po obu jej stronach jest getto. Te młode kobiety, które idą ulicą, uśmiechają się do fotografa i widzimy życie: słoneczny dzień, ruch na ulicy, eleganckie panie. Mimo tych tragedii, które się tam już wydarzyły i jeszcze miały wydarzyć widzimy życie: wiosnę, kiedy przyroda budzi do życia, ale dziś mamy tę drugą perspektywę - mamy świadomość, co się potem wydarzyło. To zdjęcie ma kolejną warstwę symboliczną - kobiety były siostrami, jedna z nich zginęła w Powstaniu jako sanitariuszka. Utrwalamy właśnie te chwile, momenty, która są niepowtarzalne, a my w momencie wykonania zdjęcia tego jeszcze nie wiemy – osoby na zdjęciu, fotograf, nie miały świadomości tragedii Warszawy, która stała się także ich udziałem. To jest chwila zatrzymana w kadrze. Może kiedyś na nas też tak ktoś będzie patrzył, jak dziś my patrzymy na zdjęcie sprzed 80 lat?

PAP: Jakie są plany, jak chcecie państwo, chce pani rozwijać portal i ten projekt w ogóle, jakie są plany na najbliższy czas?

P.J.: Myślę o kolejnej publikacji, ponieważ mamy sygnały, że jest społeczne zapotrzebowanie, bo ostatnią mapę wydaliśmy osiem lat temu, a zainteresowanie wciąż wzrasta. Od miasta stołecznego Warszawa otrzymałam stypendium na projekt badawczy dotyczący przemian w architekturze po 1989 r. Udało się zgromadzić duże archiwum zdjęć i informacji o tych wyburzonych, cennych warszawskich obiektach. To zapewne będzie książka z dołączoną mapą. Chcielibyśmy rozwijać portal "Tu było tu stało", żeby pojawiało się tam więcej informacji o bieżących wydarzeniach dotyczących zmian w architekturze miasta.

PAP: Jak duże jest społeczne zainteresowanie projektami?

P.J.: Interesuje się nimi coraz więcej osób. Od początku moderowaliśmy dyskusję o mieście. Obserwuję ogromną zmianę postrzegania miasta i jego tkanki. Od 2010 r., gdy zaczynaliśmy, widzimy, jak zmieniło się też podejście mieszkańców do własnej przestrzeni, że naprawdę mieszkańcy się interesują i tym, co jest wokół nich, ale także tym, co było kiedyś. To są ich korzenie. Rośnie świadomość, że architektura była i jest nośnikiem pamięci, historii. Jest też kwestia architektury bardziej nam współczesnej, powojennej. Powojenny modernizm jeszcze dziesięć lat temu był postrzegany jako "architektura niechciana". Przy ul. Brackiej 9 wyburzono pawilon Chemii, żeby zbudować Vitkaca. Zniszczono Supersam, po to, by powstał tam biurowiec. Mamy wiele takich przykładów. Deweloperzy budują, gdzie tylko mogą, czyli gdzie otrzymają pozwolenie na budowę. Na tym polega interes deweloperski: pozyskiwać pod budowę inwestycji nowe tereny, których w Warszawie jest coraz mniej. W naszym interesie, interesie mieszkańców jest to, aby cenne obiekty ze względu na swoje wartości artystyczne czy historyczne jednak przetrwały.

PAP: Dzięki państwu dawna Warszawa może przetrwać, jeżeli nie w realu, to przynajmniej na zdjęciach...

P.J.: Taki jest właśnie główny cel naszego projektu. Chcemy dla następnych pokoleń utrwalić, jak wyglądała Warszawa w poszczególnych dekadach. Oczywiście jedną kwestią jest to, żeby przede wszystkim zapobiegać tym niechcianym wyburzeniom szczególnie cennych obiektów, natomiast obserwuję też to, że tych wyburzeń jest mniej niż powiedzmy dekadę temu, szczególnie po 2004 r., czyli przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Społeczna świadomość, że powinniśmy tę tkankę zabytkową zachować wciąż wzrasta. Wraz ze świadomością rodzi się silne poczucie obywatelskości - mieszkańcy wiedzą, że mogą mieć wpływ na tę przestrzeń, która ich otacza. Budowanie tej świadomości nie jest jednak łatwe. Brakuje nam rąk do pracy. W Społecznym Archiwum Warszawy mamy ok. 10 tys. skanów zdjęć, w tym cztery tysiące zdjęć opisanych - sześć tysięcy wciąż oczekuje na identyfikację i opisanie. Naturalnie są wolontariusze, którzy ofiarnie nam pomagają. Jednak, z całym szacunkiem dla ich poświęcenia i pracy, nie opiszą oni zdjęć, nie zajmą się ich obróbką - do tego niezbędni są profesjonaliści, którzy pobierają honorarium. Mamy środki finansowe na archiwizację, najwyżej 500 zdjęć rocznie. A fotografii wciąż przybywa. Coraz więcej osób przekazuje nam swoje zdjęcia, czasem całe archiwa rodzinne. Nie możemy ich zawieść! Rozważamy więc przeprowadzenie społecznej zbiórki funduszy na archiwum. (PAP)