Czy śledztwo w sprawie zabójstwa trzech chłopców będzie umorzone?

2024-05-10 16:29:05(ost. akt: 2024-05-10 16:32:14)

Autor zdjęcia: Harrison Kugler on Unsplash

Prokuratura Okręgowa w Płocku, która marcu 2022 r. przedstawiła Radosławowi K. zarzuty zabójstwa trzech chłopców w wieku 8, 12 i 17 lat, skierowała do sądu wniosek o umorzenie śledztwa i umieszczenie mężczyzny w zakładzie psychiatrycznym. Biegli uznali, że jest on niepoczytalny.
W sprawie 44-letniego obecnie Radosława K. do sądu skierowano wniosek o umorzenie postępowania i umieszczenie mężczyzny w zakładzie psychiatrycznym „w celu zapobieżenia ponownemu popełnieniu przez sprawcę czynu zabronionego o znacznej społecznej szkodliwości” – poinformował w piątek rzecznik płockiej Prokuratury Okręgowej Bartosz Maliszewski.

„Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu posiedzenia w sprawie wniosku” – powiedział prokurator.

W marcu płocka prokuratura okręgowa informowała, że biegli psychiatrzy ponownie stwierdzili całkowitą niepoczytalność Radosława K. Opinię taką wydał drugi zespół biegłych. Jego wnioski nie różniły się od wcześniejszych ustaleń specjalistów badających mężczyznę.

W obu konkluzjach zawarto stwierdzenie o konieczności umieszczenie Radosława K. w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

Zwłoki trzech chłopców w wieku 8, 12 i 17 lat w domu przy ul. Wyszogrodzkiej w Płocku znaleźli 9 marca 2022 r. strażacy. Wcześniej otrzymali oni zgłoszenie o braku kontaktu z najstarszym nastolatkiem. Powiadomiła o tym jego koleżanka.

Policja zarządziła poszukiwania 42-letniego wówczas Radosława K., ojca najmłodszego chłopca i ojczyma dwóch pozostałych. Były one prowadzone m.in. w rejonie Wisły i poza granicami miasta, w górę rzeki. W Wykowie odnaleziono porzucony samochód poszukiwanego. Do dalszych poszukiwań zaangażowano m.in. łodzie, śmigłowiec i psy tropiące, w tym specjalnie szkolone. Doprowadziły one do miejsca w pobliżu rzeki, gdzie urywał się trop.

Policja ujęła Radosława K. 17 marca 2022 r., gdy rozpoznał go na jednej z ulic Płocka będący po służbie policjant. Przy zatrzymanym znaleziono nóż. Mężczyzna miał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie i niezagrażające jego życiu obrażenia ciała. Trafił do szpitala, a po opatrzeniu do policyjnego pomieszczenia dla osób zatrzymanych. Sąd wydał postanowienie o jego tymczasowym aresztowaniu.

Prokuratura Okręgowa w Płocku uznała, że Radosław K. jest podejrzany o dokonanie potrójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi za to dożywocie. W trakcie przesłuchania mężczyzna nie przyznał się do popełnienia przestępstwa i odmówił złożenia wyjaśnień.

Sekcja zwłok trzech chłopców wykazała, że przyczyną ich śmierci był wstrząs krwotoczny wskutek głębokich ran ciętych szyi spowodowanych np. nożem. U jednego z młodszych chłopców stwierdzono też rany cięte rąk, uznawane za typowe obrażenia obronne.

Na początkowym etapie śledztwa ustalono m.in., że Radosław K. zajmował się chłopcami pod nieobecność matki. Była ona w innym mieście, gdzie na leczenie w jednym ze szpitali specjalistycznych trafiła 14-letnia wtedy siostra zamordowanych chłopców. W kwietniu 2022 r. w domu, gdzie doszło do zabójstwa, i nad Wisłą, gdzie ukrywał się Radosław K., przeprowadzono z jego udziałem wizję lokalną.

Na wniosek prokuratury w czerwcu 2022 r. decyzją sądu został on skierowany na obserwację psychiatryczną. Wcześniej biegli powołani w ramach postępowania uznali, że badanie takie jest konieczne do oceny poczytalności podejrzanego.

Ostatecznie u Radosława K. rozpoznano chorobę psychiczną. Stwierdzono, że w chwili popełnienia czynu miał on całkowicie zniesioną zdolność do rozpoznania znaczenia podejmowanych działań i pokierowania swym postępowaniem, czyli, że był całkowicie niepoczytalny. Biegli wskazali na konieczność zastosowanie wobec niego środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia go w zakładzie zamkniętym.

Wnioski z tej opinii zakwestionowała strona pokrzywdzona. Po opinii uzupełniającej powołany został drugi zespół biegłych psychiatrów z innej placówki medycznej, który badał podejrzanego. Także on stwierdził niepoczytalność mężczyzny. Biegli wydający drugą opinię nie znali treści wcześniejszej.


PAP


bm