Mocne słowa Morawieckiego o UE w węgierskim tygodniku

2024-05-02 14:08:54(ost. akt: 2024-05-02 14:21:02)

Autor zdjęcia: twitter.com/KarnowskiJakub

"Bruksela jest zagrożeniem dla europejskiej demokracji" to tytuł wywiadu z Mateuszem Morawieckim dla węgierskiego tygodnika "Mandiner". Na ulicach stolicy Węgier - Budapesztu pojawiły się plakaty prezentujące okładkę najnowszego wydania tego pisma, na której widnieje fotografia byłego polskiego premiera i wspomniany wcześniej cytat.
W rozmowie z węgierskimi dziennikarzami Mateusz Morawiecki powiedział, że według jego opinii jedynym warunkiem Brukseli dla wypłaty środków unijnych był "powrót do władzy Platformy Obywatelskiej i jej sojuszników". Zdaniem jednego z liderów Prawa i Sprawiedliwości, blokowanie przez Komisję Europejską funduszy unijnych było próbą "wpłynięcia na wynik demokratycznych wyborów w suwerennym państwie członkowskim", co jest "poważnym zagrożeniem dla demokracji i całego projektu europejskiego".

Były premier polskiego rządu powiedział też, że: "Donald Tusk może być witany z wielkim uśmiechem i poklepywaniem po plecach na brukselskich salonach, ale nie znajduje to odzwierciedlenia w polityce Komisji Europejskiej". Zdaniem Morawieckiego Komisja Europejska wciąż rozszerza swoje uprawnienia traktatowe, a Tusk "jest tylko narzędziem do osiągnięcia celów Europejskiej Partii Ludowej".

Morawiecki w trakcie wywiadu dla węgierskiego tygodnika stwierdził również, że nie widzi powodu, aby po czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiej blokować przystąpienie Fideszu do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR). W ostatnim czasie niektórzy członkowie ECR, w której zasiadają m.in. przedstawiciele PiS i partii "Braci Włosi" premier Giorgii Meloni, sprzeciwili się dołączeniu polityków ugrupowania, którym kieruje Viktor Orban, utrzymujący dobre stosunki z Rosją i z Władimirem Putinem. "Nie widzę powodu, by blokować członkostwo jakiejkolwiek partii konserwatywnej w ECR, z jednym ważnym zastrzeżeniem: nie może ona działać na rzecz wrogów wolnych i demokratycznych krajów Europy" - podkreślił były premier. "Wszyscy przedstawiciele europejskiej prawicy muszą mieć świadomość, że flirt z imperialną Rosją zawsze źle się kończy" - dodał.

Polityk PiS stwierdził również, że "należy rozważyć wszystkie opcje", które miałyby pomóc w zatrzymaniu wojnę na Ukrainie. "Najważniejszym zadaniem Zachodu jest dostarczenie odpowiednich do sytuacji rakiet, amunicji i sprzętu wojskowego" - przyznał. Morawiecki zapytany konkretnie o sens pomocy militarnej dla Kijowa, gdy brak jest widocznych efektów na froncie, były polski premier zwrócił uwagę na to, że "nie została dostarczona we właściwej ilości i czasie".

Jeden z liderów PiS podkreślił jasno, że agresor powinien ponieść jak najdalej idące konsekwencje. "Rosja powinna wycofać się z Ukrainy, a zbrodnie wojenne popełnione przez rosyjskich żołnierzy powinny zostać osądzone przez międzynarodowy trybunał - to moralnie słuszne, chyba nie muszę nikogo o tym przekonywać" - powiedział Morawiecki.

Były premier stwierdził, że zachodnie wsparcie wojskowe "pozwala Ukrainie bronić nie tylko swojego terytorium, ale także pozycji negocjacyjnych", a przyjęcie rosyjskich warunków "oznacza rozbrojenie Ukrainy i narażenie Europy Wschodniej na przyszły rosyjski atak".

Morawiecki opowiedział się za włączeniem Ukrainy w struktury Unii Europejskiej, choć proces integracji "będzie trudny i zajmie dużo czasu". Polityk podkreślił, że trzeba zrobić wszystko, aby "utrzymać Ukrainę w rodzinie krajów zachodnich". "W przeciwnym razie znajdzie się ona z powrotem pod skrzydłami Rosji, co - jak widzimy na przykładzie Białorusi jako rosyjskiego państwa satelickiego - byłoby katastrofą zarówno dla Ukrainy, jak i dla części Europy, w której żyjemy" - dodał były polski premier.

Kilku polityków PiS, wraz z Morawieckim, w zeszłym tygodniu wzięło udział w konferencji środowisk narodowo-konserwatywnych CPAC Hungary w Budapeszcie, i mieli okazję do rozmowy również z premierem Węgier - Viktorem Orbanem. Udział przedstawicieli największej polskiej partii opozycyjnej w budapesztańskim spotkaniu został skrytykowany przez obecnie rządzących, w tym przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który nazwał tę konferencję "sabatem proputinowskich nacjonalistów".

CPAC to coroczna konferencja odbywająca się w USA, w której od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku biorą udział konserwatywni aktywiści z całego kraju. W ostatnich latach została zdominowana przez zwolenników byłego prezydenta USA - Donalda Trumpa, który zamierza ubiegać się o reelekcję w listopadzie. Spotkania odbywają się też w innych państwach, w tym - po raz trzeci - w stolicy Węgier.

"Gdyby nie decyzja podjęta przez Viktora Orbana w czasie kryzysu migracyjnego w 2016 roku, bylibyśmy dziś w Europie w środku chaosu związanego z nielegalną imigracją" - podkreślił w węgierskiej gazecie Morawiecki. Odniósł się w ten sposób do zbudowania przez Węgry stupięćdziesięciokilometrowego ogrodzenia na południowej granicy z Serbią, które miało zapobiec napływowi nielegalnych imigrantów do UE tzw. szlakiem bałkańskim.

Wywiad z Morawieckim, który ukazał się na łamach węgierskiego tygodnika "Mandiner", skrytykowali politycy obecnej koalicji rządzącej. Premier Donald Tusk napisał w serwisie X (dawniej Twitter): "W rocznicę naszego wejścia do UE ogłosić w Budapeszcie, w prorosyjskim tygodniku, że Bruksela (nie Moskwa) jest 'zagrożeniem dla demokracji w Europie'. Plakaty, okładki gazet. Kiedyś mówiono o takich 'pożyteczny idiota'. W najlepszym wypadku". Z kolei poseł Michał Szczerba i kandydat Koalicji Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego stwierdził: "Ruska onuca. Szczuje na UE".

Tygodnik "Mandiner" związany jest z z węgierskim portalem informacyjno-opiniotwórczym mandiner.hu, działającym w internecie od 1999 roku.

Piotr Wojtowicz/PAP/X