18-letni radny z Wiązowny dla wawa.info: kandydowanie nie było po to, bym sobie posiedział w Radzie Gminy [WIDEO]

2024-04-23 22:45:14(ost. akt: 2024-04-24 15:01:58)

Autor zdjęcia: Andrzej Pietraga

To jeden z dość zaskakujących bohaterów ostatnich wyborów samorządowych. Nastolatek, który dopiero za kilkanaście dni przystąpi do egzaminu dojrzałości, ale wcześniej zdał - i to celująco - test wyborczy. W piątkowe popołudnie 19 kwietnia udaliśmy się do Wiązowny na rozmowę z Maciejem Pomorskim, który głosami tamtejszych mieszkańców został wybrany do Rady Gminy. Ten bardzo młody samorządowiec opowiedział nam nie tylko o pomysłach, które chce realizować w swoim lokalnym środowisku, ale i o tym, jak łączył naukę z... kampanią wyborczą.


Portal wawa.info: Panie Macieju, zaryzykuję twierdzenie, że większość koleżanek i kolegów z klasy licealnej, ze szkoły, a także Pana rówieśników, bardziej interesuje to, co znajdą na Instagramie, to w jaką grę komputerową zagrają, a nie to, żeby aktywnie działać w społeczności lokalnej. Skąd więc pomysł na takie zaangażowanie?

Maciej Pomorski: - Trochę żyje w takiej politycznej bańce, bo od trzech lat byłem zaangażowany. Byłem trzy lata posłem w parlamencie młodych, miałem kontakt z młodymi politykami z całej Polski. Także jest nawet spora grupa młodych ludzi, która tą polityką się interesuje dosyć mocno. Faktycznie jest tak, że większość młodych tak naprawdę tą polityką się nie interesuje za bardzo, zwłaszcza tymi wyborami samorządowymi. Frekwencja wśród młodych była rekordowo niska, ale mam nadzieję, że ten trend będzie się trochę odwracał, jak już moi rówieśnicy zobaczą tę decyzyjność młodych. I to, że faktycznie ci młodzi radni, których trochę w Polsce mamy, będą mieli wpływ na ich lokalne otoczenie.

Trzy lata temu - Pan wspomniał - że zaczął się angażować w Parlament Młodych. No ale tą pasją społecznikowską to "zarazili" rodzice, czy jak ona się narodziła?

- Rodzice "zarazili" mnie na pewno wrażliwością na drugiego człowieka. Taką pasję do bycia społecznikiem wyniosłem już z podstawówki. Od lat jestem członkiem Wolontariatu Międzypokoleniowego - właśnie w Szkole Podstawowej w Wiązownie to się zaczęło. I ten wolontariat tej wrażliwości uczył, umacniał ją we mnie i też pokazywał to współdziałanie młodego pokolenia z tym już bardziej doświadczonym. Stąd też powstało hasło, które przyświecało mi i całemu komitetowi w kampanii czyli: "Gmina dla pokoleń".

Była działalność w wolontariacie, ale czy też w samorządzie szkolnym?

- Była i w samorządzie szkolnym. Tutaj miałem tak naprawdę pierwszą styczność z porażkami wyborczymi. Ja na przewodniczącego samorządu w szkole podstawowej kandydowałem chyba cztery razy i dopiero za czwartym razem mi się udało. I faktycznie tę funkcję pełniłem. Nawet później kilkukrotnie zdarzało się, że kilka osób mówiło, że byłem jednym z najlepszych przewodniczących w tej szkole. Bo ja faktycznie chciałem działać i być decyzyjny. Te działania się objawiały w tym, że my naprawdę dużo akcji robiliśmy. Chociażby jakieś kafejki, kiermasze charytatywne. Cały czas coś się u nas działo. I ja bym chciał te moje doświadczenia właśnie z samorządu szkolnego rozszerzyć na młodych. Dlatego jednym z moich pomysłów, do realizacji właśnie w Radzie Gminy, będzie ustanowienie budżetów dla samorządów uczniowskich w szkołach. Podstawówki mamy w gminie Wiązowna cztery i nawet myślę, że taki nieduży budżet, którym mogliby młodzi ludzie gospodarować, już by ich czegoś nauczył, a w szkole działoby się już dużo, dużo więcej.

Usłyszeliśmy już o pewnych planach na przyszłość, ale ja chciałbym jeszcze Pana zapytać o to, jak narodził się w ogóle pomysł, by wystartować w tych wyborach samorządowych? I dlaczego w komitecie wyborczym założonym przez obecnego wójta, który zresztą nadal będzie rządził w gminie?

- Decyzja o starcie w wyborach była dosyć spontaniczna. Ja od około roku działałem w Otwocku w stowarzyszeniu wiceprezydenta tego miasta - Pawła Walo, który zbudował właśnie taki komitet samorządowców i oni też wystartowali do powiatu. Kilka miesięcy temu Paweł Walo zaproponował mi start w wyborach samorządowych. Ja się od razu zgodziłem, ale jeszcze nie wiedziałem, czy to będzie powiat, czy to będzie gmina, czy też tak naprawdę będzie jeszcze zupełnie coś innego. I na około dwa miesiące przed wyborami padła propozycja, żebym wystartował do Rady Gminy Wiązowna. Pan wiceprezydent Otwocka skontaktował się z panem Januszem Budnym. Jako że wójt mnie kojarzył od wielu lat, gdzieś tam mieliśmy styczność wcześniej, to od razu tę moją kandydaturę wysunął i zaproponował mi start. Spotkaliśmy się kilkukrotnie, omawialiśmy wszystkie szczegóły i ja bardzo dużo się nie zastanawiałem, bo pan Janusz Budny jest bardzo doświadczonym samorządowcem. Był i w zarządzie powiatu, i od dziewięciu lat jest włodarzem naszej gminy, ma bardzo duże poważanie wśród mieszkańców i bardzo cieszę się, że mi zaufał. I widzi ten potencjał w młodym pokoleniu.

W momencie, gdy pan wójt zaufał, to jeszcze ciekawi mnie, jak zareagowali Pana rodzice na to, że syn, który tak naprawdę powinien przygotowywać się do matury - bo przed nim ważny egzamin dojrzałości - będzie się zajmował kampanią wyborczą?

- Tutaj historia jest dosyć zabawna, bo moja mama do czasu, aż nie zacząłem zbierać podpisów pod kandydaturą, myślała, że to jest żart. I że cały czas ją "wkręcam" i że to nie będzie na poważnie. Jak już zebrałem podpisy, i ona też się podpisała, to już wiedziała, że to poważna sytuacja i poważne zobowiązanie. Jak się dowiedzieliśmy, jakie są wyniki, to moi rodzice byli ze mnie dumni, ale pojawił się ten strach właśnie o to, czy ja podołam połączeniu tych obowiązków szkolnych z tymi samorządowymi. I ja chcę pokazać, że to wszystko da się zrobić. I że jestem temu w stanie podołać.

Start w wyborach i to w komitecie wójta czyli domyślam się, że coś się podoba, a może i wszystko w kontekście gminy. Czy Pan chciałby jednak coś zmienić?

- Gmina od dziewięciu lat dynamicznie się rozwija. Ja pamiętam jeszcze czasy, jak u mnie na ulicy, co prawda nie ma asfaltu, ale przez wiele lat musieliśmy "bić się" o to, żebyśmy wjazd mieli z kostki brukowej na naszą drogę. Kiedyś jeszcze nie było chodnika. To mogą się wydawać takie błahe rzeczy - brak chodnika, brak wjazdu - ale u nas w gminie to są bardzo ważne sprawy dla mieszkańców. Istotna jest też ta poprawa bezpieczeństwa. Ja wystartowałem dlatego, bo uważam, że jest jeszcze trochę do zrobienia, że mogę jeszcze coś od siebie - jako od przedstawiciela młodego pokolenia - wnieść do gminy. Rozmawiałem z panem wójtem i on zaproponował ten start, dlatego, że uważa, iż ta grupa młodych ludzi jest jeszcze niezagospodarowana. W gminie dzieje się bardzo dużo dla seniorów, dla rodziców, dla młodszych dzieci, a ta grupa młodych gdzieś tam "znika z radaru". I faktycznie pan wójt chciał, żeby tę grupę zagospodarować i dlatego też ja pojawiłem się wśród kandydatów i teraz wśród radnych.

Wspomniałem o tym przygotowaniu do matury. Ale właśnie trwała kampania wyborcza i jak ciężka to była praca? I jak trudno to było połączyć - naukę, chodzenie do szkoły, ze staraniem się o głowy wyborców?

- Wyglądało to miej więcej tak, że w tygodniu chodziłem normalnie na lekcje do szkoły, a po lekcjach przygotowywałem się do sprawdzianów, bo jeszcze takie były w ostatnim miesiącu właśnie. Teraz już końcówka roku, także tego nie ma. Ale w weekendy właściwie cały czas starałem się poświęcić na to, żeby z ulotkami dotrzeć do każdego domu w moim okręgu. I to się udało. Tak naprawdę odwiedziłem prawie wszystkie domy. Jestem z tego zadowolony, bo z wieloma mieszkańcami udało mi się bezpośrednio porozmawiać. Zdążyli mnie poznać i też ja zapytałem o ich problemy, o ich pomysły i faktycznie jakiś taki dialog między nami się wywiązał. I teraz te problemy, które mają - to będziemy się z nimi mierzyć i próbować je rozwiązać w Radzie Gminy.

Dwustu osiemdziesięciu dziewięciu mieszkańców - jeśli dobrze zapamiętałem ten wynik - zaufało Panu, oddało głos. Czy Pan czuje to zobowiązanie jako ten osiemnastoletni radny-elekt?

- To zobowiązanie jest bardzo duże właśnie z tego powodu, że nie jest łatwo zaufać młodemu człowiekowi, którego można posądzać o brak doświadczenia, braki jeśli chodzi o kompetencje. Będę chciał w stu procentach ten mandat wykonać. Pokazać mieszkańcom, że da się - że dobrze, że zaufali młodemu człowiekowi. I taki jest mój cel, żeby pokazać właśnie tę moją decyzyjność. I żeby ta współpraca z mieszkańcami się bardzo dobrze układała, bo na to po prostu liczę.

Gdy poznaliśmy wyniki, to jaka była reakcja koleżeństwa ze szkoły, nauczycieli? Jaki był odbiór Pana sukcesu wyborczego?

- Reakcja była bardzo pozytywna. Ja też wcześniej - gdy ogłaszałem start - to wsparcie od znajomych uzyskałem bardzo duże. Nauczyciele byli trochę sceptycznie do tego nastawieni, ale pojawiły się ostatnio gratulacje, słowa otuchy. Jestem wdzięczny moim znajomym, moim przyjaciołom, nauczycielom również za to, że wspierają mnie na tej drodze, bo bywa ona też niełatwa.

Matura już za niespełna dwa tygodnie. Jak się udało trochę zapomnieć o tym wyniku wyborczym i skupić się na nauce?

- Teraz skupiam się w stu procentach na nauce. Oczywiście nie tracę tego kontaktu z radnymi czy z mieszkańcami. Cały czas rozmawiamy i planujemy rzeczy, które będą już po tym, gdy napiszę maturę. Bo jak skończy mi się ten czas maturalny, chcę już w pełni wystartować z projektami, które gdzieś tam sobie założyłem wcześniej - w moich postulatach, czy w rozmowach z mieszkańcami. Chcę ruszyć "pełną parą", żeby to realizować i pokazać, że to kandydowanie nie było po to, żebym ja sobie posiedział w Radzie Gminy, tylko, żeby realnie tutaj coś zmieniać.

Wspomniał Pan już o kontaktach z członkami nowej Rady Gminy, którzy już wkrótce w niej zasiądą razem z Panem. Czy to były osoby kompletnie dla Pana obce i dopiero udało się je poznać, czy też ktoś jest już dobrze znany?

- To jest bardzo doświadczona "drużyna", która od lat tutaj się pokazywała, była widoczna i działała również dla mieszkańców. Części osób nie znałem osobiście, nawet sporej części, ale przyjęli mnie bardzo ciepło do tego grona. A część osób znałem, bo w Radzie Gminy będę zasiadał na przykład z moją polonistką z podstawówki i z inną nauczycielką, która też mnie uczyła w tej szkole. Także są to osoby, z którymi ten kontakt wcześniej był, co prawda na innej zasadzie. Ale - tak ja mówię - radni gminy bardzo ciepło mnie przyjęli do swojego grona. Jest to naprawdę zgrana "drużyna", która uważam, że tutaj faktycznie dużo zdziała.

Czy już znana jest data pierwszego posiedzenia nowej Rady Gminy w Wiązownie?

- Jeszcze nie wiemy. Jeszcze komisarz się zastanawia nad terminem. Być może będzie to początek maja. Tak obstawiamy, że to może być 5, 6 lub 7 maja. Jeśli byłoby to 7 maja to byłoby to w dzień mojej pierwszej matury, także po egzaminie bym musiał szybko tu przyjechać na tę sesję. Uważam, że to dosyć zabawne, ale też fajne z innej strony.

Dziękuję za rozmowę. Nie będę już odrywał od nauki, od książek przed maturą. No i w imieniu portalu wawa.info życzymy tradycyjnie połamania pióra na maturze i udanego działania na rzecz społeczności lokalnej tutaj w Wiązownie.

- Serdecznie dziękuję.

Rozmawiał: Piotr Wojtowicz