Groźniejsze od glifosatu? Pestycydy z dodatkami rakotwórczymi dostępne w Polsce

2024-04-07 11:12:47(ost. akt: 2024-04-07 11:15:10)

Autor zdjęcia: pixabay

Powszechnie stosowane pestycydy zawierają wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne oraz arsen – związki uznawane za groźniejsze od znanego glifosatu. Preparaty, w których wykryto "skrajnie rakotwórcze" substancje, są dostępne m.in. na polskim rynku.
28 listopada zeszłego roku Komisja Europejska przedłużyła pozwolenie na stosowanie glifosatu na terenie UE do 2033 roku. Decyzja została podjęta po drugim głosowaniu nad projektem regulacji, w którym ponownie nie udało się osiągnąć większości kwalifikowanej (55 proc. państw członkowskich, reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności UE).

Co ciekawe, 18 z 27 krajów, w tym Polska, poparło tę decyzję. Tylko trzy były przeciw (Austria, Chorwacja i Luksemburg), a sześć wstrzymało się od głosu, w tym Francja i Niemcy. Decyzję tę przyjęła z zadowoleniem branża agrotechniczna oraz rolnicy, w tym ci w Polsce, którzy zabiegali o przedłużenie pozwolenia na stosowanie tego herbicydu. Z mniejszym entuzjazmem zareagowali "świadomi" konsumenci i część organizacji ekologicznych.

W 2015 roku Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC) uznała glifosat za prawdopodobnie rakotwórczy dla ludzi. Zwiększone ryzyko zachorowania wynikające z narażenia na tę substancję potwierdziły badania przeprowadzone m.in. w Szwecji, USA i Kanadzie. Oryginalny producent herbicydu, firma Monsanto (przejęta w 2016 roku przez niemiecki Bayer), nadal toczy spory sądowe z poszkodowanymi.

W USA pozwy zbiorowe złożyło już ponad 130 tysięcy osób, z których większość cierpi na chłoniaka nieziarniczego. Na rozwiązanie tych sporów koncern przeznaczył już rekordową kwotę 13 miliardów dolarów. Mimo to współczesne rolnictwo nie może się obejść bez glifosatu, jeśli ma pozostać wydajne. Dlatego szanse na to, że substancja ta zniknie z obrotu w przewidywalnej przyszłości, są nikłe. Być może jednak to nie glifosat jest najgroźniejszą toksyną znajdującą się w środkach ochrony roślin.

Groźne składniki smogu, takie jak benzoapiren i arsen, są także obecne w pestycydach. Glifosat został wprowadzony na rynek w 1974 roku w USA jako substancja czynna w Roundupie. Jest to herbicyd totalny, który zwalcza praktycznie wszystkie chwasty, z wyjątkiem tych, które stają się na niego odporne (tzw. superchwasty).

W Stanach Zjednoczonych Roundup jest szczególnie powszechnie wykorzystywany w uprawach GMO odpornych na działanie glifosatu (tzw. Roundup Ready), takich jak kukurydza, soja i rzepak. Roundup i inne preparaty z glifosatem stosowane są również poza uprawami GMO, m.in. jako desykanty czy środki wysuszające glebę, które przyspieszają dojrzewanie roślin. Glifosat stanowi jednak tylko 40 proc. preparatu, a istnieją badania wskazujące, że Roundup jest znacznie bardziej toksyczny niż sama substancja czynna.

Badania prowadzone przez prof. Gilles-Erica Séraliniego, francuskiego biologa molekularnego i eksperta UE w zakresie etyki środowiskowej oraz zagrożeń chemicznych i biotechnologicznych, wykazały, że Roundup i inne herbicydy z glifosatem zawierają również pochodne ropy naftowej o wysokiej toksyczności, takie jak benzoapiren – rakotwórczy związek z grupy wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (WWA) – oraz arsen, toksyczny metaloid.

Obie te substancje są również jednymi z najgroźniejszych składników smogu. Ich stężenie w badanych pestycydach nie przekraczało 2 proc., jednak zdaniem naukowców wystarczy to, by preparaty były znacznie bardziej toksyczne niż sam glifosat. Co ciekawe, producenci nie muszą deklarować obecności tych substancji, ponieważ większość składu środków ochrony roślin może być objęta tajemnicą handlową.

W wywiadzie udzielonym pod koniec 2022 roku "Tygodnikowi Spraw Obywatelskich" (TSO), Séralini stwierdził, że jego zespół jako jedyny testował glifosat w zalecanej ilości i nie był w stanie zabić krzaku pomidora. Zabieg okazał się jednak skuteczny przy użyciu Roundupu w identycznym stężeniu.

Naukowiec podkreśla, że glifosat w ilości występującej w środowisku czy ludzkim organizmie nie wykazuje działania toksycznego. Dopiero 10-procentowy roztwór glifosatu staje się toksyczny dla roślin. Problem polega na tym, że jesteśmy narażeni na mieszanki trucizn pochodzących z różnych źródeł, których składniki mogą wzajemnie wzmacniać swoje działanie. Poza tymi, o których wiemy, istnieje wiele takich, o których posiadamy skąpe informacje.

Zespół Séraliniego przetestował łącznie dwadzieścia cztery najpopularniejsze pestycydy na świecie, w tym również nową wersję Roundupu pozbawioną glifosatu, i wykrył w nich pozostałości ropy naftowej. Zawartość związków z grupy WWA w analizowanych próbkach przekraczała próg toksyczności od 2,16 do 8288 razy. Naukowcy podkreślają, że ze względu na obecność tych związków pestycydy mogą wykazywać działanie rakotwórcze lub być toksyczne dla organizmu w inny sposób, szczególnie przy długotrwałym narażeniu, nawet bardziej niż zadeklarowane przez producentów substancje czynne.

W wywiadzie dla TSO, Séralini ujawnił, że jego zespół w ostatnim czasie testował nowe pestycydy bez glifosatu i wykrył w nich substancje "skrajnie rakotwórcze", obecne również w produktach dostępnych m.in. na polskim rynku. Zaznaczył również, że ani polskie organizacje pozarządowe, ani polscy europosłowie nie podjęli tematu tej analizy, a tym bardziej nie podjęli interwencji w tej sprawie.

Konieczne są dalsze badania nad szkodliwością pestycydów. Jak dotąd badania prowadzone przez Séraliniego i powiązanych z nim naukowców to prawdopodobnie jedyne naukowe źródło informacji na temat nadmiernych stężeń ropopochodnych toksyn w pestycydach. Dlatego warto podchodzić do nich z ostrożnością. Wypada też zaznaczyć, że prof. Séralini uchodzi za postać "kontrowersyjną" m.in. ze względu na jego badania dotyczące szkodliwości GMO prowadzone na gryzoniach.

Séraliniemu zarzucano m.in., że testy prowadził na szczurach Sprague-Dawley, które cechują się spontanicznym powstawaniem nowotworów. Dodatkowo miał wykorzystać zbyt małą grupę kontrolną.

Sam naukowiec odpiera krytykę, stwierdzając, że użył szczurów tego samego szczepu, co Monsanto prowadząc badania w latach 90., a podatność tych gryzoni na nowotwory jest podobna do tej, która cechuje ludzi.

Źródło: Onet