Będzie to konkurs piosenek legendy polskiej estrady
2024-04-06 15:36:28(ost. akt: 2024-04-09 17:38:02)
Mogą sięgnąć po "Ursynowskiego Skowronka". Jednak będzie to trudne zadanie, bo będą się mierzyć z repertuarem legendy polskiej muzyki. Już za kilkadziesiąt godzin ruszą zgłoszenia wykonawców do Ogólnopolskiego konkursu piosenek Zbigniewa Wodeckiego.
Konferencja przed Ogólnopolskim konkursem piosenek Zbigniewa Wodeckiego Zobacz więcej zdjęć. Kliknij i otwórz galerię.
W piątek 5 kwietnia 2024 roku w Ursynowskim Centrum Kultury "Alternatywy" odbyła się konferencja prasowa przed Ogólnopolskim konkursem piosenek Zbigniewa Wodeckiego. W spotkaniu z dziennikarzami wziął między innymi przewodniczący tegorocznego jury - Adam Sztaba.
Konkurs organizowany jest przez Ursynowskie Centrum Kultury "Alternatywy" już po raz trzeci. Dyrektor tej instytucji Krzysztof Czubaszek podkreślił podczas konferencji prasowej, że wydarzenie ma przede wszystkim służyć rozrywce wykonawców i publiczności, a nie ostrej rywalizacji o laury. - W poprzednich edycjach honorowaliśmy i zarazem promowaliśmy twórczość Krzysztofa Krawczyka i Anny Jantar. W tym roku wybór padł na Zbigniewa Wodeckiego. Takie jest założenie naszego konkursu, by przypominać wielkie postaci polskiej piosenki i estrady, wielkie nazwiska i wielką twórczość, która jest lubiana, popularna i łączy też pokolenia. Po te piosenki sięgają stacje radiowe, ale i ludzie ich też chętnie słuchają oraz mierzą się z tym repertuarem, próbując swych sił. Poprzez nasz konkurs chcemy stwarzać taką okazję i to nie tylko w skali lokalnej - jako dzielnicy Warszawy, ale też ogólnopolskiej, więc mamy zgłoszenia z całego kraju. Chcemy by była to okazja do dobrej zabawy, choć pozostaje też satysfakcja z udziału w takim przedsięwzięciu, z występu na naszej scenie w towarzystwie profesjonalnych muzyków - podkreślił główny organizator wydarzenia.
Szef UCK zapowiedział pewne nowości, które towarzyszyć będą trzeciej edycji muzycznego konkursu na Ursynowie. - Dotychczas były tylko dyplomy i nagrody pieniężne, a w tym roku rozwijamy nasz konkurs. Po pierwsze wprowadzamy stałą nazwę, a także identyfikację wizualną czyli też coś, co profesjonalizuje to wydarzenie. Od tego roku konkurs nosi nazwę "Ursynowskie Skowronki". Za tą nazwą idą dwa elementy. Pierwszy to jest logotyp, który opracowaliśmy i który będzie towarzyszył różnym materiałom informacyjnym i promocyjnym. A oprócz tego logotypu będzie też statuetka - stwierdził Krzysztof Czubaszek.
Wykonawcy, którzy wezmą udział w konkursie piosenek Zbigniewa Wodeckiego, będą oceniani przez profesjonalne jury, na którego czele stanie wybitny muzyk, kompozytor, aranżer i producent muzyczny - Adam Sztaba. Obok niego zasiądą między innymi wokaliści Robert Janowski i Sławek Uniatowski.
Adam Sztaba przyznał podczas konferencji prasowej, że na wykonawców czeka zadanie "z górnej półki". - Jestem już tu trzeci raz podczas tego konkursu i ludzi utalentowanych jest cała masa. I to jest fantastyczna wiadomość. Trochę mniej fantastyczna jest taka, że oni nie wiedzą, co wykonywać, czyli jest pewien problem z repertuarem. Ale ten pierwszy krok jest bardzo ważny, żeby dotykać tak cudownej i ponadczasowej jak ta Zbigniewa Wodeckiego. Co tu dużo mówić? To nie są łatwe utwory. To są piosenki o trudnych melodiach, o szerokim odbiciu się melodii, więc trzeba się tu zmierzyć z niełatwymi harmoniami i z pięknymi oraz ponadczasowymi tekstami. Zadanie jest naprawdę trudne - nie ukrywał przewodniczący konkursowego jury.
Ogólnopolski konkurs piosenek Zbigniewa Wodeckiego skierowany jest do wokalistek i wokalistów z całego kraju. Obowiązujące w nim kategorie wiekowe to: a) dzieci do lat 10; b) młodzież w wieku 11-18 lat; c) dorośli; d) grupy wokalne (śpiewające).
Organizatorzy podkreślają, że poprzednie edycje cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem, a w ubiegłym roku spośród stu zgłoszeń jury wyłoniło aż szesnastu laureatów.
Zgłoszenia rozpoczną się 8 kwietnia, a ich terminem końcowym jest 5 maja 2024 roku. Na adres: konkurs@alternatywy.art należy przesłać w jednym mailu kartę zgłoszenia i link do nagrania, które organizator będzie mógł pobrać. Karta zgłoszenia wraz z regulaminem konkursu dostępna jest na stronie www.alternatywy.art w zakładce "Dokumenty". Organizatorzy zastrzegają, że przyjętych zostanie jedynie sto pierwszych zgłoszeń.
Lista laureatów zostanie ogłoszona do 14 czerwca na stronie internetowej oraz na profilach w mediach społecznościowych UCK "Alternatyw". Jednak wyróżnieni wykonawcy nie będą wiedzieć o tym, kto zajął które miejsce. Nagrodami dla laureatek i laureatów pierwszego, drugiego i trzeciego miejsca jest prezentacja utworu konkursowego na żywo podczas Gali Finałowej, która odbędzie się w piątek 21 czerwca. Wykonawcy, którzy uplasują się na trzech pierwszych miejscach, otrzymają także nagrody finansowe.
Galę Finałową konkursu zwieńczy recital jednego z jurorów - Sławka Uniatowskiego. Wybór tego artysty nie jest przypadkowy, bowiem nagrał on piosenkę "Nie ma jak Bacharach", która ukazała się na pośmiertnej płycie Zbigniewa Wodeckiego. Zmarły przed prawie siedmiu laty wybitny muzyk był autorem linii melodycznej, na podstawie której powstał ten utwór.
Piotr Wojtowicz
Po zakończeniu konferencji prasowej, zapowiadającej Ogólnopolski konkurs piosenek Zbigniewa Wodeckiego, Adam Sztaba zgodził się, na krótką rozmowę z portalem wawa.info. Jej tematem była między innymi niełatwa rzecz jaką jest ocena wykonań artystycznych.
wawa.info: Jaką trudność stanowi dla Pana - muzyka, kompozytora i aranżera - wejście w rolę jurora?
Adam Sztaba: - To bardzo trudna rola. Jak pamiętam, gdy dostałem propozycję bycia jurorem w "Must be the music", to nosiłem się z decyzją chyba dwa czy trzy miesiące, bo zdawałem sobie sprawę - i nadal tak myślę - że nic nie upoważnia nikogo, niezależnie od tego kim jest - nawet jak jest Stingiem czy Quincy Jonesem, żeby "ważyć losy" i oceniać wykonania artystyczne. To jest sprawa ulotna, subiektywna. Komuś się podoba i to wykonuje. Ja oczywiście mogę powiedzieć, co sądzę. Ale ta obawa, że komuś się w pewnym sensie złamie życie, zasugeruje - co robią niektórzy jurorzy - zmianę zawodu, "nie idź w tę stronę", to oczywiście ja tego unikam. A potem sobie zacząłem myśleć, że ta rola może być trochę inna. Ta rola może być tą, która wskaże utalentowanych ludzi. Powie publiczności: "Zwróćcie uwagę na tego faceta czy facetkę", jak mówi Ela Zapendowska, "To jest ktoś interesujący, warto byście zwrócili na niego uwagę". Może teź twórcy zwrócą na niego uwagę i napiszą mu fantastyczną piosenkę, jeśli sam nie jest kompozytorem czy autorem tekstów. I tak było w przypadku choćby Igora Herbuta, który przyjechał taki niepozorny, bez zespołu, i zaczął się pojawiać w telewizji. I myśmy wtedy bardzo apelowali, żeby zwrócić uwagę na tego faceta, który jest już obecnie dojrzałym i bardzo ciekawym artystą. Tak więc tak do tego podchodzę - krótko mówiąc - żeby "łowić" talenty. Bo dzisiaj mamy przesyt muzyki - jak wiemy - i ludzie często nie wiedzą czego słuchać, co jest wartościowe, co nie. Mówię o takich przeciętnych ludziach, którzy nie rozbierają muzyki - tak jak my - na czynniki pierwsze. A my - jurorzy - czyli ludzie, którzy się znają na muzyce - "to tak, to tak, to nie nie nie, o i tu jest ktoś naprawdę ciekawy!". Mam nadzieję, że to pomoże i to otworzy drogę tym wspaniałym, utalentowanym ludziom.
Pan już po raz trzeci zasiądzie w jury konkursu na warszawskim Ursynowie. Czy w poprzednich dwóch edycjach udało się wypatrzyć "perełki" wśród wykonawców?
- Bardzo to były ciekawe konkursy. Bywały takie osoby, które znałem z innych podobnych konkursów czy z castingów internetowych, które czasami sam organizuję. Ale była też masa ludzi nowych, bardzo świeżych, takich, które zaskakiwały. W zeszłym roku siedzieliśmy w jury z Natalią Kukulską, bo to był repertuar jej mamy i taty - połączone siły tych dwojga cudownych artystów. Przecież to nie było takie oczywiste, że Anna Jantar zawsze śpiewała utwory swojego męża, było różnie. I ten repertuar wcale nie był łatwy, wspaniałe teksty. No to "przecieraliśmy oczy", mimo że mamy swoje lata i właściwie już nic nas nie powinno zaskakiwać. Naprawdę byliśmy pełni podziwu i nawet się tam spieraliśmy o te pierwsze miejsca, każdy odczuwał inaczej. Powrócę do tej roli subiektywnej. To jest zawsze - wydaje nam się, tak odczuwamy. To nie jest sport. Główna różnica świata artystycznego od sportowego, że w tym pierwszym nie ma wyniku. Rezultat 3:0 jest wynikiem bezwzględnym - po prostu wygrał sportowiec. A tutaj zawsze jest ta sprawa ulotna. I to myślę, stwarza też rozmaite frustracje, że tu nie mamy tego konkretu. Świat obecnie oczekuje konkretu - "Powiedz nam - wygrałem"? Mam nadzieję, że my - jurorzy - z tą swoją wiedzą, z tym swoim odczuwaniem, pomożemy w tych wyborach. By ludzie wiedzieli - na kogo stawiać, kogo słuchać i kto będzie przyszłością polskiej muzyki.'
Rozmawiał: Piotr Wojtowicz
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez