Kulisy rozmowy z ambasadorem Izraela. "Zrywa się. Krzyczy, wrzeszczy"

2024-04-05 11:07:41(ost. akt: 2024-04-05 11:24:04)

Autor zdjęcia: Kanał Zero /YouTube/ Screen

Po rozmowie z ambasadorem Izraela Jakowem Liwnem, Robert Mazurek opublikował oświadczenie. Wyemitowany wywiad na Kanale Zero wywołał prawdziwą kontrowersję. - Nigdy nie miałem sytuacji, że gość zrywa się po rozmowie i na mnie krzyczy, wrzeszczy - powiedział Mazurek.
Robert Mazurek, prowokujący silne emocje swoim wywiadem z ambasadorem Izraela Jaakowem Liwnem na Kanale Zero, opublikował krótki materiał, w którym podsumował rozmowę i ujawnił jej kulisy. Dziennikarz pojawił się w koszulce z wizerunkiem zmarłego w ubiegłym roku Szewacha Weissa, izraelskiego politologa i dyplomaty, byłego ambasadora Izraela w Polsce w latach 2001-2003, który odegrał znaczącą rolę w dialogu polsko-żydowskim.

W pierwszej części nagrania Mazurek opowiedział o debacie, która ostatecznie nie doszła do skutku. Miała ona dotyczyć konfliktu żydowsko-palestyńskiego. Jednak okazało się, że zarówno ambasador Izraela, jak i przedstawiciele palestyńskiej placówki dyplomatycznej, deklarowali chęć wystąpienia, ale indywidualnie. Dlatego, jak tłumaczył Mazurek, zdecydowano się na przeprowadzenie wywiadu.

— Ja jestem przyjacielem Izraela, choć nie jestem pewien, czy ambasador Liwne nim jest, a raczej jestem pewien, że ambasador Liwne nim nie jest — stwierdził. Jak zaznaczył, zawsze był "z łatką filosemity", co miałoby dotrzeć do ambasady Izraela i być jednym z czynników, dla których ambasador Liwne zgodził się na rozmowę.

— Pan ambasador wszedł w narrację, która zrodziła takie poczucie, że mamy przed sobą człowieka agresywnego, człowieka butnego, człowieka, który chętnie będzie mnie i Polaków pouczał, ale żadnej winy w sobie nie widzi — stwierdził Mazurek.

Jak powiedział dziennikarz, dyplomatę rozgniewało przywołane w wywiadzie stwierdzenie dr Agnieszki Bryc, że jest prorosyjski i proputinowski. Mazurek zaznaczył, że wściekłość ambasadora objawiła się dopiero po zakończonej rozmowie. Następnie dziennikarz wspomniał o swoim doświadczeniu przeprowadzenia ponad tysiąca wywiadów, gdzie różne reakcje były często normą, jednak nigdy nie spotkał się z sytuacją, że po rozmowie gość zrywa się, krzyczy i wyraża pretensje w taki sposób, jak miało to miejsce z ambasadorem Izraela.

— Ja rozumiem, że pan ambasador mógł nie być szczęśliwy z powodu tego, jak ta rozmowa wyglądała, czemu bardzo jasno dawał wyraz. Ale jest pewna różnica delikatna między niezgodą na to, że tak się to potoczyło, a wrzaskiem, pretensjami, które pan ambasador wobec mnie wystosowywał w tej swojej bardzo ekspresyjnej formie. Sytuacja jest absurdalna, stoi ochroniarz, stoi ambasador, który obok mnie stoi i gestykulując żywo ma mi za złe, że przypomniałem dr Bryc i jego rosyjskie korzenie — relacjonował dziennikarz.

Mazurek relacjonuje, że ambasador wyraził zdziwienie, mówiąc, że spodziewał się czegoś innego po dziennikarzu, który nie jest antysemitą, jednakże jego zachowanie było dla niego jeszcze gorsze. Mazurek przyznał, że nie jest pewny, w czym popełnił błąd. Pomimo tego, ambasador Liwne uścisnął mu dłoń. Dziennikarz wyraził nadzieję, że gdy emocje opadną, dyplomata ponownie przyjmie zaproszenie do programu.

Źródło: Onet.pl/Media