Obrońca ks. Michała O.: to areszt wydobywczy - jak za "Starucha"

2024-03-30 18:35:30(ost. akt: 2024-03-30 18:52:53)
Adwokat Krzysztof Wąsowski

Adwokat Krzysztof Wąsowski

Autor zdjęcia: PAP/Bartłomiej Zborowski

W Wielki Czwartek na 3 miesiące do aresztu trafił sercanin -ks. Michał O., prezes Fundacji Profeto. Kilkanaście godzin później, wczesnym popołudniem w Wielki Piątek, portalowi wawa.info udało się porozmawiać z adwokatem kapłana Krzysztofem Wąsowskim.
Prowadzona przez prokuraturę sprawa, w ramach której aresztowany został ks. Michał O., dotyczy uzyskania dotacji z Funduszu Sprawiedliwości - przez kierowaną przez niego organizację. Środki te trafiły na budowę ośrodka pomocy dla ofiar przestępstw "Archipelag - Wyspy wolne od przemocy".

Pełnomocnikiem ks. Michała O. jest mecenas Krzysztof Wąsowski. Był on - za czasów poprzednich rządów premiera Donalda Tuska - obrońcą Piotra Staruchowicza - "Starucha", pseudokibica warszawskiej Legii, który spędził w areszcie osiem miesięcy oskarżony o handel narkotykami. W 2013 roku obecny minister sprawiedliwości Adam Bodnar, który wówczas był ekspertem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zwracał uwagę na ryzyko, że zatrzymanie "Starucha" miało charakter "polityczno-prewencyjny" i miało powstrzymać jego aktywność w czasie EURO 2012.

Do tej sprawy nawiązuje także adwokat ks. Michała O. w poniższej rozmowie przeprowadzonej w Wielki Piątek.

wawa.info: Czy wie Pan, gdzie został osadzony Pański klient - ks. Michał Olszewski?

Adwokat Krzysztof Wąsowski: - Nie wiem. Nie otrzymałem oficjalnej informacji. Mogę się jedynie domyślać. Podobno gdzieś w Warszawie.

Czy to jest profesjonale podejście organów państwa, że Pan jako pełnomocnik nie wie, gdzie klient jest przetrzymywany?

- To jest problem w przepisach prawnych, że bazujemy tylko na uprzejmości prokuratury. Na ile szybko udzieli nam - czyli obrońcom - dostępu do podejrzanego, który jest tymczasowo aresztowany. I mogę jedynie apelować do dobrej praktyki w tym zakresie. Natomiast pragnę podkreślić, że nie jest to nic nielegalnego, także tutaj nic nie zarzucam organom państwa. Natomiast otrzymałem pewną uprzejmość ze strony prokuratury. Miałem obiecane, że wyślą mi adres e-mail, na który będę mógł składać wnioski - i go dziś otrzymałem. Z tego skorzystałem. Złożyłem wniosek o widzenia z ks. Michałem, o dostęp telefoniczny oraz o dostęp do akt czyli takie techniczne rzeczy. Kiedy one będą rozpatrzone? Nie mam pojęcia, ale mamy święta za chwilę, więc pewnie dopiero we wtorek. Byłbym zdziwiony, gdyby to nastąpiło wcześniej.

Czy może Pan krótko opowiedzieć, jak wyglądało czwartkowe posiedzenie aresztowe? Bo miało się zacząć w godzinach porannych.

- O 8 rano nas dopuszczono do akt postępowania. Pani sędzia była pryncypialna, jeśli chodzi o czas, i wyznaczyła dla obrońców każdej z osób podejrzanych po pół godziny. I bardzo pilnowała rygoru czasowego. Gdzieś w okolicach 8:40 akta nam odebrano, bo chciał się z nimi zapoznać także sąd. I około godziny 9 rozpoczęło się posiedzenie, które trwało do godziny 9:30.

Informacje, że ks. Michał O. został aresztowany na trzy miesiące pojawiły się dopiero po południu...

- Potem była ogłoszona przerwa do godziny 15, bo pani sędzia chciała się jeszcze bardziej szczegółowo zapoznać z aktami. I punktualnie o godzinie 15 rozpoczęła ogłaszać - tak co piętnaście minut - te postanowienia.

Te pół godziny, które pan otrzymał przed posiedzeniem sądu na przejrzenie akt, to chyba nie jest zbyt wiele czasu na zapoznanie się z materiałem liczącym zapewne kilkaset stron?

- To oczywiście było bardzo mało czasu, ale na szczęście szybko czytamy. Dla doświadczonych adwokatów, żeby rzucić okiem, gdzie są istotne punkty tych akt, to w takim czasie się można zorientować. Natomiast nie ma tutaj mowy o błyskotliwym przejrzeniu wszystkiego i zanalizowaniu, co tam jest. To jest jednak naturalna przewaga prokuratury. Dlatego też sąd, żeby się trochę wczytać w akta, chciał sobie dać tego czasu więcej na to.

Czy uważa Pan, że była szansa na to, by sąd zastosował inny środek zapobiegawczy wobec ks. Michała O.?

- Uważam, że nie powinien być zastosowany żaden środek zapobiegawczy. Gdyby tylko sąd miał nastawienie, żeby to dobrze rozpoznać. W takim sensie, by wnikliwie przyjrzeć się temu materiałowi dowodowemu, bo sąd miał te akta od dnia poprzedniego od godziny 18 bodajże. I sąd miał dostęp też do tej części podobno tajnej, bo dla nas te akta były "wybrakowane", w tym sensie, że na przykład protokoły, które były pourywane, to powiedziano nam, że te fragmenty, których nie ma są w kancelarii tajnej, więc my do tego nie mieliśmy żadnego dostępu. Natomiast zgodnie z procedurą, to co jest w kancelarii tajnej i to czego prokurator nam nie udostępnił, to nie mogło być podstawą do wyrokowania o zastosowaniu aresztu. I tutaj mamy kolejny problem, bo sąd potem uzasadniając swoje postanowienie i przedstawiając je nam, to tak jakby sąd miał do czynienia z aktami, których nam nie udostępnił. Natomiast na podstawie akt, które ja widziałem, tam absolutnie dla ks. Michała Olszewskiego nie ma żadnych podstaw do zastosowania aresztu. To jest też ciekawe, że sąd tak naprawdę zignorował zarzuty wobec prawa do obrony i te kwestie formalne, ponieważ odesłał nas do zażaleń, by to sąd odwoławczy się tymi kwestiami zajmował. Sąd się skupił tylko na tym, czy tak naprawdę prokurator formalnie wypełnił wniosek o tymczasowy areszt. I - mówiąc kolokwialnie - sąd to "klepnął". Mieliśmy więc do czynienia z czymś, co w naszym żargonie się nazywa "taśmą". Jest taka praktyka pewnych sądów czy pewnych sędziów, żeby dać prokuraturze szansę na przeprowadzenie niezbędnych czynności, szczególnie za tym pierwszym razem. W moim przekonaniu się po prostu za bardzo ufa wnioskom o tymczasowy areszt jako środek izolacyjny. Dla mnie - na podstawie tego, co ja widziałem w tych aktach - to jest areszt wydobywczy. Jak za "Starucha" - tak jakbym się cofnął o dwanaście lat.

Czyli Pan podniósł przed sądem kwestię tego, że przez ponad dobę od zatrzymania ks. Michała O. Pan nie miał dostępu do klienta i czynności były prowadzone bez Pana obecności?

- Tak. Sąd stwierdził, że to jest kwestia do zażaleń - na czynności zatrzymania czy przeszukania. I że to nikogo nie interesuje w zakresie orzekania o tymczasowym aresztowaniu.

Pan jest doświadczonym adwokatem. Czy często ma Pan do czynienia z tym, że przez ponad dobę od zatrzymania nie ma Pan kontaktu z klientem?

- Zdarza się, aczkolwiek jest to praktyka patologiczna, która powinna być absolutnie wykluczona z polskiej praktyki prawniczej.

Czy zdążył się już Pan zapoznać z całością postanowienia sądu pod kątem zapowiedzianego już złożenia zażalenia?

- Jeszcze nie. Na razie się skupiłem na złożeniu wniosków technicznych - o dostęp do klienta, o dostęp do akt - bo chciałem to zrobić po prostu jak najszybciej. I zdaję sobie sprawę, że gdyby prokuratura była bardzo uprzejma i chciała się zachować mega profesjonalnie, to jeszcze dzisiaj bym stosowne zgody otrzymał. Ale nigdy mi się jeszcze tak nie zdarzyło, więc byłoby to w granicach cudu, o który cały czas się modlę. Jeśli zaś chodzi o zapoznania się z postanowieniem sądu, to po prostu czekają nas więc bardzo ciężko pracujące święta.

I na koniec pytanie o to, jakie są przewidziane terminy na złożenie zażalenia, a następnie jego rozpatrzenie przez sąd?

- Mamy siedem dni na złożenie zażalenia - czyli do przyszłego czwartku. Jego procedowanie powinno nastąpić niezwłocznie, więc zobaczymy, ile sąd będzie potrzebował czasu.

Rozmawiał: Piotr Wojtowicz


Fot. screen YouTube/Profeto

W Wielki Czwartek, w dniu orzeczenia przez sąd aresztu dla ks. Michała O., komunikat w tej sprawie opublikowała Polska Prowincja Zgromadzenia Księży Sercanów, których współbratem jest prezes Fundacji Profeto. Publikujemy go w całości:

Drodzy Przyjaciele,

jak wszystkim wiadomo w miniony wtorek w całej Polsce miały miejsce działania prokuratury krajowej w związku z prowadzonym postępowaniem w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Niestety większość informacji jakimi dysponujemy w tej sprawie pochodzi z doniesień medialnych.

Faktem jest, że w trzech naszych wspólnotach pojawili się funkcjonariusze ABW. Czynności przeprowadzono w domu prowincjalnym w Warszawie oraz w klasztorze w Stopnicy, które czasowo związane były z działalnością prowadzoną przez fundację Profeto. Trzecim miejscem była główna siedziba Profeto, która mieści się w wydzielonej części budynku seminarium w Stadnikach. Z doniesień prasowych dowiedzieliśmy się również o zatrzymaniu naszego współbrata, ks. Michała Olszewskiego SCJ. Nieprawdą jest, że miało to miejsce w hotelu i w niejednoznacznych okolicznościach, co sugerowały niektóre media. Zatrzymanie miało miejsce w domu rodzinnym jednego z pracowników Profeto.

Niepokoją nas doniesienia płynące od pełnomocnika ks. Michała, mecenasa Krzysztofa Wąsowskiego, dotyczące sposobu prowadzenia postępowania.

Te trudne wydarzenia przypadły na czas Wielkiego Tygodnia i dotykają nas sercanów oraz wszystkich, którzy na różny sposób są z nami związani. Rozpoczynamy dziś Triduum Paschalne podczas którego wchodzimy w przeżywanie tajemnic Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Niech będzie to dla nas czas modlitwy za wszystkich, których dotknęła ta sytuacja. Ufamy, że znajdzie swój szczęśliwy finał.

Księża Sercanie