Afera w RMF FM. Robert Mazurek zabiera głos

2024-03-26 12:36:04(ost. akt: 2024-03-27 08:05:55)

Autor zdjęcia: zrzut ekranu z serwisu YouTube / RMF FM

"Takiej mieszaniny manipulacji, półprawd i zwykłych kłamstw nie widziałem dawno" - stwierdził Robert Mazurek. Według jego oceny, opisane przez Onet skandaliczne warunki pracy w rozgłośni zostały przedstawione w sposób "malujący obraz czarną farbą". Dlatego też "czuje się zobowiązany" stanąć w obronie Balawajdera.
Echa publikacji Onetu z poniedziałku wciąż nie milkną, gdyż ujawniono skandaliczne kulisy pracy w redakcji RMF FM. Portal przytoczył liczne anonimowe relacje świadków, w tym byłych i obecnych pracowników tej popularnej stacji radiowej. Głównie zarzuty kierowane są w stronę prezesa rozgłośni, Tadeusza Sołtysa, oraz wieloletniego dyrektora działu informacji, Marka Balawajdera. Ostatni z nich już odniósł się do treści artykułu, co zostało szerzej omówione w innym artykule. Po południu do sprawy odniósł się także znany dziennikarz RMF FM, Robert Mazurek.

Prowadzący program "Poranna rozmowa" rozpoczął swój obszerny wpis od przyznania, że po przeczytaniu tekstu na łamach Onetu poczuł się "bezradny". Redaktor ocenił, że nie widział od dawna takiej mieszaniny manipulacji, półprawd i zwykłych kłamstw.

Według Mazurka, publikacja składa się wyłącznie z komentarzy udzielonych przez osoby anonimowe, których tożsamość jest trudna do ustalenia.

"I co, teraz na RMF-ie miałby spocząć obowiązek udowodnienia swojej niewinności? Niby jak miałby tego dokonać?" - dopytał dziennikarz i podkreślił, że nie ma zamiaru bronić radiostacji, a komentarz to jego wyłączna inicjatywa.

Na początku swojego oświadczenia Mazurek podkreślił, że on i Marek Balawajder nie są prywatnie zaprzyjaźnieni. "Powiedzieć, że nie mamy sympatii dla siebie, to za mało" - wyznał, podkreślając, że ich relacje opierają się wyłącznie na sferze zawodowej. "Mimo to, czuję się zobowiązany do wyrażenia wsparcia, zwłaszcza teraz, gdy nikt inny nie chce go bronić" - dodał.

"Balawajder pracował 24 godziny na dobę i zawsze najwięcej wymagał od siebie, był lojalny do przesady nie tylko wobec firmy, ale i wobec swoich podwładnych. Wielu z nich to wie, choć są też tacy, którzy nie chcieli tak pracować. Ale jego w tej firmie już nie ma, chcecie linczu, by już nigdy i nigdzie pracy nie znalazł? O to chodzi?" - napisał Mazurek.

Co do Tadeusza Sołtysa, prowadzący "Poranną rozmowę" oświadczył, że prywatnie bardzo go lubi, uznając prezesa RMF FM za "największego specjalistę od radia w Polsce" oraz najlepszego szefa, z jakim miał okazję współpracować.

"Może zdradzę wstydliwą tajemnicę, ale tak, obaj panowie przeklinają (...) może nie tak jak politycy, co wiemy z taśm u Sowy, może nie tak jak dziennikarze w kilku redakcjach, w których pracowałem, może nie tak, jak biznesmeni czy chirurdzy, ale owszem, klną. I, nie ma się czym chwalić, ja również, czego zresztą szczerze żałuję" - wyznał Mazurek. 

Dodał zarazem, że - mimo stosowania przekleństw - Sołtys pozostaje w jego opinii "jednym z najbardziej szarmanckich facetów", jakich zna.

Źródło: Interia.pl