Dlaczego Polacy nie mają dzieci? -odpowiada dr. Anna Linek z UKSW [WYWIAD]

2024-03-26 02:53:06(ost. akt: 2024-04-01 21:14:38)

Autor zdjęcia: pixabay

Przecież mamy roczny macierzyński i 60 dni L4 na chore dzieci. Dlaczego wobec tego rodzi się ich coraz mniej?
Prawdopodobnie pierwszy raz w historii dzietność w Polsce spadła do poziomu mniejszego niż 1,20. To wyjątkowo niski poziom, który stawia nas wśród państw o najniższej dzietności na świecie.
Wpływ na to miała z pewnością niedawna pandemia, jednak dzietność wciąż sukcesywnie spada, pomimo wprowadzenia pomocy finansowej dla rodziców w postaci najpierw 500, a obecnie 800 plus, czy np. bonu opiekuńczego dla najmłodszych.

Problem jest złożony. Nie chodzi tu jedynie o pieniądze, choć one również są istotne. Wpływ mają jednak przede wszystkim zmiany kulturowe.

Rozmawiamy o tym z dr. Anną Linek z Wydziału Społeczno - Ekonomicznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Dominika Kaźmierczyk: Zjawisko coraz niższej dzietności dotyczy nie tylko naszego kraju.
Anna Linek: To prawda. Jednak w krajach, w których poziom ekonomiczny, możliwości zdobycia mieszkania są wyższe, dzieci rodzi się więcej.

Dominika Kaźmierczyk: Według badań Polki chcą rodzić, ale częściej na emigracji niż w kraju.
Anna Linek: Warunki ekonomiczne są ważne, ale nie powiedziałabym, że decydujące. Obecnie młodzi ludzie nie są wystarczająco dojrzali, by mieć dzieci. Długo albo w ogóle nie czują się na to gotowi.

Dominika Kaźmierczyk: A nasi rodzice byli bardziej dojrzali?

Anna Linek: W potomstwo teraz bardziej się "inwestuje". Zmieniła się też relacja pomiędzy rodzicami i dziećmi. Przedłuża się czas bycia pod skrzydłami rodziców, chociażby podczas studiów, ale też nierzadko na początkowym etapie szukania pracy, swojego miejsca w życiu. Młodzi ludzie "idą" w samorealizację, rozwijają się. Z badań wynika, że już nie jest dla nich najważniejsza rodzina, ale miłość i przyjaźń.

Często widzą swoją przyszłość bez potomstwa, rodziny, lecz rozwijając swoje pasje, zwiedzając świat, w wymarzonym zawodzie, otoczeni gronem przyjaciół, w towarzystwie partnera, ale nie dzieci.

Samorealizacja zamiast rodziny

Dominika Kaźmierczyk: Dzieci zastępują ulubione zwierzęta, pieski, kotki.

Anna Linek: Młodzi są dłużej młodzi. Ten wiek się wydłuża. Tak jak osoby starsze chcą pozostać często wiecznie młode, tak też trzydziesto - , czterdziestolatkowie myślą wciąż o sobie jako dziewczynach i chłopakach.

Dominika Kaźmierczyk: Wciąż rośnie wiek, w którym kobieta rodzi pierwsze dziecko. Statystycznie w Europie to 29,4 lat, a w Polsce 27,6. Jeszcze ćwierć wieku temu było to jedynie 24 lata.
Jednak biologii nie da się oszukać i im później decydujemy się na pierwszego potomka, tym trudniej w ciążę zajść. Choć teraz mamy wsparcie w postaci in vitro, a nawet w wersji dla bogaczy surogatek, to jednak wiadomo, że nie są to opcje naturalne, wygodne, a raczej okupione bólem, cierpieniem i zazwyczaj wieloma poronieniami (pierwsze) oraz dyskusyjne moralnie i niosące cierpienie dziecka i prawdziwej matki (drugie). Kończy się nam również "okienko" na kolejnego malucha.

Dziecko jako projekt


Anna Linek: To mi przypomina wizytę w poradni ginekologicznej, kiedy młode mamy rozmawiały o tym, że jedno dziecko wystarczy, bo przecież tyle przy nim pracy, jest tak absorbujące, że nie wyobrażają sobie jeszcze jednego. Chociaż w badaniach pojawiają się zazwyczaj głosy, że jedno to za mało, będzie samotne. I w deklaracjach ludzie planują choćby tę dwójkę.

Dominika Kaźmierczyk: Ale badania sobie, a życie sobie. Marzenia przegrywają z twardą rzeczywistością: brakiem metrów kwadratowych i środków na wychowanie dzieci, którym trzeba przecież kupić najlepsze wózeczki, gadżety, a potem markowe ciuchy czy zapewnić najmodniejsze zajęcia dodatkowe.

Anna Linek: Tak jak nie można teraz pójść pobiegać bez zbędnych gadżetów, najnowszych butów, super ciuchów czy smartwatcha, a dystans trzeba koniecznie oznaczyć w komunikatorze społecznościowym, tak dziecko też trzeba "obkupić".

Wiara, nadzieja, miłość


Dominika Kaźmierczyk: Więcej dzieci mają często osoby wierzące, dla których są one darem od Boga. Mniej ci, którzy walczą o prawo do aborcji, by móc pozbyć się niechcianego problemu, jeżeli koliduje z ich planowaniem rodziny.

Anna Linek: Przeprowadzałam badania dotyczące sukcesu w rodzinie, w małżeństwie. Osoby wierzące, ale także praktykujące, bo sama wiara tu nie wystarczy, okazały się bardziej skłonne do poświęceń. W ogólnej grupie tylko jedna czwarta badanych chciała się poświęcać dla rodziny, dla wspólnego celu. Wierzący i praktykujący częściej się poświęcali i byli skłonni wybaczać, na przykład zdradę.

Dominika Kaźmierczyk: A jak to jest, że mamy jako rodzice tyle udogodnień, urlop macierzyński, zwolnienia chorobowe na dzieci, a jednak tak trudno jest pogodzić pracę z macierzyństwem?

Anna Linek: Systemy pracy i placówek wychowawczo - opiekuńczych nie są do siebie dostosowane. Przedszkola zamykane są często o 16.00, a już o 15.00 panie proszą, by dzieci odbierać, bo potem są np. łączone grupy. To system dostosowany do pracy w administracji państwowej, a nie w biznesie. Placówki prywatne są już bardziej dostosowane do tych realiów.

Dominika Kaźmierczyk: Ale też kosztowne. Rodzice z reguły marzą, by dostać się jednak do tych państwowych, potrafią stać całą noc w kolejce, by ich dziecko otrzymało tam miejsce.

Zbalansować, ale co?

Anna Linek: Dużo się mówi o tzw. work - life balance, czyli godzeniu życia z pracą. Chociażby u mnie na uczelni organizuje się na ten temat konferencje. Ostatnio jedna z magistrantek pisała na ten temat pracę. Dla nas kiedyś ten termin oznaczał przede wszystkim godzenie życia zawodowego z rodzinnym. Dla młodego pokolenia chodzi raczej o godzenie go ze swoimi pasjami, zainteresowaniami.
Dominika Kaźmierczyk: Wszystkie te obszary są ważne. Potrzebujemy zarówno pracy, rodziny, jak i odpoczynku, hobby. Jak to wszystko pogodzić?

Anna Linek: To jest ciągła ekwilibrystyka, wymagająca ogromnej koordynacji i pracy. Zawieść dziecko/ dzieci do placówki, odebrać o określonej godzinie, zająć się domem, odrobić lekcje, pielęgnować w chorobie, zawozić do lekarzy. Niestety, zazwyczaj większość tych obowiązków leży po stronie kobiety. Najważniejsze jest, by małżeństwo współpracowało.
Na szczęście coraz więcej jest zaangażowanych mężów i ojców, którzy naprawdę pomagają, a nie tylko deklarują, że żyją w związku partnerskim. Potem okazuje się, że dla wielu z nich partnerstwo oznacza podział: on zarabia, a ona ... zajmuje się całą resztą.
Równie często panowie twierdzą, że pomagają, a tak naprawdę np. tylko dowożą gdzieś dzieci, podczas gdy na głowie żony znajduje się wszystko inne: odrabianie lekcji, gotowanie, sprzątanie... Wspólnie jadą na zakupy, ale to ona planuje, co kupić, wymyśla jadłospis. Podejmuje szereg decyzji, o których jej partner nawet nie myśli, dba o tysiące szczegółów dotyczących dzieci i życia rodzinnego. W prawdziwym partnerstwie i wspólnym zaangażowaniu leży sukces małżeństwa i całej rodziny.
Dominika Kaźmierczyk: Pani udało się pogodzić życie zawodowe z wychowaniem piątki dzieci. Jak to się robi?

Anna Linek: Przepis jest prosty. To właśnie dobra organizacja i głębokie zaangażowanie obojga małżonków w życie rodzinne pozwala odnaleźć się zarówno w życiu rodzinnym jak i zawodowym.

Nie tylko złe wzorce

Nie ma jednej, konkretnej przyczyny, dla której tych dzieci jest coraz mniej. Ktoś może powiedzieć, że nie posiada własnej rodziny, bo napatrzył się na złą relację w małżeństwie własnych rodziców, ale tak naprawdę wpłynęło na to również wiele innych przyczyn, których sobie nawet nie uświadamia.
Dominika Kaźmierczyk: Tak, nie powiedziałyśmy chociażby o traumatycznych porodach w naszych polskich szpitalach położniczych. To często horrory, które opowiadają sobie młode mamy na spotkaniach w klubach dla rodziców. Po jednej takiej traumie wiele z nich rezygnuje z dalszego powiększania rodziny.


Dr. Anna Linek:
doktor psychologii, adiunkt w Katedrze Socjologii Rodziny, Edukacji i Wychowania w Instytucie Nauk Socjologicznych na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Współautorka trzech monografii naukowych oraz autorka licznych publikacji w pracach zbiorowych pod redakcją i artykułów naukowych dotyczących relacji interpersonalnych, małżeństwa, rodziny, a także socjologii młodzieży, etosu zawodowego czy socjologii kultury.
Członkini Pracowni badawczej Polskiego Pomiaru Postaw i Wartości. W latach 2017–2019 wicedyrektor Instytutu Nauk Socjologicznych, a w latach 2016–2020 Senator UKSW. Obecnie Sekretarz Rady Dyscypliny Naukowej Nauki Socjologiczne w INS. Prywatnie miłośniczka Tatr i mazurskich jezior. Szczęśliwa mężatka i mama Katarzyny, Jakuba, Antoniny, Małgorzaty i Weroniki.